XIV: Fioletowa róża

2.9K 320 24
                                    

Ciel zaakceptował moją prośbę. Przez to na nowo musieliśmy odbyć nudny rytuał przemieszczania się pomiędzy światami. Na wątpliwe szczęście, arystokrata był tak zmęczony, że natychmiast usnął na tylnych siedzeniach. Starając się uchować go od ewentualnego przeziębienia, zaopatrzyłem go również w koc, którym się okrył, uprzednio zrzucając z niego mokry płaszcz. Gdy tylko znaleźliśmy się na powrót w zamczysku, natychmiast przygotowałem mu ciepłą kąpiel. Wykorzystując jego chwilę relaksu, rozpakowywałem zakupy. Szafki wreszcie miały zadowalającą zawartość, a panicz wylegiwał się w ciepłej wodzie z dodatkiem odprężających olejków i dosłownie toną mydlin. Rozpieszczałem go aż za bardzo, ale dzień nie należał do najlżejszych. Młody arystokrata był tak wycieńczony, że zasnął zaraz po odświeżającej kąpieli. Nie stałem przy łóżku nawet piętnastu minut, otrzymując szczęśliwe pochrapywanie, jako nieświadome odprawienie mnie. Cieszyłem się, że na tamten moment, większość domowych zadań została wykonana, bo i ja mogłem się udać na spoczynek.  

Wchodząc do przestronnego pomieszczenia, utrzymanego w odcieniach brązu, żałowałem, że nie był to mój dawny pokój z rezydencji panicza, bo o ile Ciel nienawidził kotów, o tyle po ciężkim dniu odprężało mnie jedynie kocie futerko między palcami, wpuszczane ukradkiem przez okno, znajdujące późniejsze schronienie w mojej szafie. W miejscu, gdzie się aktualnie znajdowaliśmy, nie mogłem liczyć na nic podobnego. Chyba że zmusiłbym go do jednego z moich szalonych projektów z dna biurkowej szuflady, ale nawet sam w to powątpiewałem. Brakowało mi towarzystwa tych mądrych i niezależnych istot, chociaż miałem w zamczysku podobne istnienie, któremu mógłbym przypisać takie cechy. Przebrałem się sprawnie w wygodne ubrania, a następnie ułożyłem na dużym, dwuosobowym łożu, przykrywając się kocem w kolorze gorzkiej czekolady. Mimo iż doskwierało mi zmęczenie, sen nie przychodził mi tak łatwo, jak paniczowi. Nie tylko z powodu nieprzyzwyczajenia. Zachciało mi się analizowania całego naszego dnia, aby wychwycić ewentualne niedociągnięcia z mojej strony. Ciel sprawiał wrażenie wyjątkowo dobitego i nieziemsko przygnębionego. Na pewno był jakiś sposób, abym mógł podnieść go nieco na duchu, bez użycia ostateczności - słodyczy. Z drugiej strony, jeżeli po dłuższym czasie jego mina nadal miałaby wyrażać ogromny ból, mogłem przymknąć na to oko i sprezentować mu kawałek jakiegoś ciasta lub też wysilić się na inny rodzaj słodkiego dodatku do obiadu. Śledząc w głowie przebieg naszego wypadu do Londynu, jedna rzecz zbiła mnie z tropu. Mianowicie słowa Undertakera, które skierował bezpośrednio do mojej osoby. Może to za sprawą siwych włosów, ale naprawdę zacząłem się obawiać tego, że wkrótce wyląduję pod ziemią. Dwu tysiącletnie ciało rozłożyłoby się natychmiastowo, a na samą myśl przechodziły mnie nieprzyjemne ciarki. Nie mogłem dopuścić do pozostawienia Ciela samemu sobie. Byłem jego opiekunem, ale i kimś, kto czekał na odpowiedni moment, by zdobyć się na wyznanie mu tego, z czym męczyłem się od chwili jego śmierci. Taka szansa nie pojawiłaby się drugi raz w moim długim życiu. Miałem w sobie niemalże stuprocentową pewność. W umyśle układałem najdrobniejsze szczegóły jutrzejszego dnia. Chciałem zmusić się do wyduszenia wszystkiego, co leżało mi na wyimaginowanym sumieniu. Potrzebowałem jasnej sytuacji, aby spać spokojnie, a i on dowiedziałby się, na czym stoi. Mianowicie na kruchym lodzie moich uczuć, które pojawiły się kompletnie nieproszone. Tak bardzo nie chciałem, żeby mnie odrzucił, nie wiedząc nawet, dlaczego konkretnie się tego bałem. Ciel w moim zamczysku był jedynie moim współlokatorem. Z tym że ja miałem tytuł gospodarza i stanowiłem kogoś ważniejszego od niego. Przewyższałem go, pragnąc nas zrównać. Jednocześnie to on stał kiedyś nade mną i dożywotnio przypisałem mu tytuł swojego pana. Nie chciałem kolejnego kontrahenta, nie widząc nikogo równie interesującego pośród ludzi. Wciąż nie mogłem dojść do tego, dlaczego akurat w nim pragnąłem zamieścić lokatę moich uczuć. To było jedynie kruche, ludzkie dziecko ze słabością do słodyczy oraz bojące się spać samemu, w ciemnościach. 

Broken Glass || KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz