#5

401 42 9
                                    

**tydzień później**

- I co teraz zrobimy?- zapytałem nadal patrząc na zapłakaną dziewczynę.

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem.- westchnął Charlie opierając głowę o swoje ręce.

Od tygodnia Hope jest wyśmiewana w szkole i wyzywana od puszczalskich. A dlaczego niby? Bo chłopak, który jej się od początku liceum podoba, zagadał do niej i zaprosił na kawę. Jednak najpopularniejszej dziewczynie w szkole również podoba się ten sam chłopak. Dlatego rozpuściła plotkę w szkole, że Hope pracuje jako prostytutka. Czy ktoś kiedyś zrozumie dziewczyny? Udają, że się lubią i są dla siebie takie miłe, a potem to wszystko się wali i stają się śmiertelnymi wrogami. A wszystko przez jednego, nieświadomego o tym chłopaka.

Brunetka wzięła żyletkę. Ja z Charliem nie możemy już nic zrobić. Nie słucha nikogo. Nikogo. Nawet Charliego, który nawet już nie przekonuje jej do tego. A mnie? Ja dla niej już nie istnieję. Chciałbym jej jakoś pomóc. Naprawdę. Ale nie potrafię.

Jej mama nie żyje. Zmarła w wypadku samochodowym rok temu. Dlatego zaczęła się samookaleczać. Jej ojciec. Odkąt zmarła mu żona, zaczął pić. Za to wszystko obwinia się jednak Hope.

Schowałem twarz w dłoniach i skuliłem się na łóżku. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

- Ej, Leo. Nie płacz, gówniarzu.- szepnął do mnie blondyn.

- Będzie dobrze.- powiedział po chwili.

- Obiecujesz?- zapytałem spoglądając w jego oczy.

Nie odpowiedział. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami.

- N-nie.- szepnął po dłuższej chwili.

Nagle dziewczyna wyszła z pokoju. Udaliśmy się za nią. Dziewczyna zaczęła się kierować w stronę parku. Gdy tam dotarła usiadła nad brzegiem rzeki i wyjęła po raz kolejny żyletkę. Zaczęła po raz kolejny płakać i robić kreski.

- Zrobisz c-coś?- zapytał Charlie trochę zachwypniętym głosem.

- Nie słucha mnie.- powiedziałem i pokręciłem głową.

- Chciałbym c-coś zrobić, ale n-nie mogę.- powiedziałem, gdy brunetka zrobiła sobie dość głeboką ranę.

- Jednak, proszę cię... Zrób coś.- powiedział.

- N-nie m-mogę...- wybuchnąłem płaczem.

- Leo! Nie płacz.- powiedział Charlie i uśmiechnął się lekko.

Dziewczyna podeszła do wody i krople krwii skapnęły do wody. Nagle ktoś zawołał Hope. Ona zapłakanymi oczami oodwróciła się w stronę jakiś gówniarzy.

- Cześć, puszczalska!- zawołała jakaś dziewczyna, a pozostali zaczęli się śmiać.

Śmiejąc się wyszli z parku. Hope zaczęła się jeszcze mocniej ciąć. Nagle spojrzała na swoje żyły.

- Kurwa, Hope, nie rób tego!- zawołałem podbiegając do niej i próbowałem ją odciągnąć, ale przenikałem przez nią.

- Nie rób tego, dziewczyno.- szepnął Charlie, który podbiegł do dziewczyny.

Dziewczyna wstała i zaczęła się keirować w stronę domu.

W końcu mnie wysłuchała...

Zakazana Miłość  |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz