#8

399 41 17
                                    

**tydzień później**

Przez całe siedem dni unikałem wszystkich aniołów. Nie chciałem, by Susan znów prawiła mi kazania. Po prostu unikałem od niej. Chcę zostać z Charliem. Przy nim czuje się bezpiecznie. Przy nim czuje się sobą.
Nie chcę tego zniszczyć.

Wykonałem się z mojego pokoju i zacząłem po cichu iść do bramy.

- Leonard, musimy porozmawiać.- usłyszałem.

Chciałem przejść przez bramę, ale strasznik przegrodził mi drogę mieczem.

- Porozmawiaj z nią, młody.- powiedział.

Westchnąłem i odwróciłem się w stronę Susan.

- Leo...

- Proszę cię, Susan. Nie chcę mieć nowej podopiecznej, a Charlie naprawdę nie ma ma mnie złego wpływu. Jestem jaki jestem i nikt tego nie zmieni.- powiedziałem.

- Wiem i... I tak nie możemy Ci zmienić podopiecznego. - powiedziała na co się rozpromoieniłem.

- Ale zastanów się. Jaki jest rzeczywisty powód twojej chęci do zostania przy Hope.

Trochę zepchbiety z tropu przeszedłem przez bramę.

Co Sudan miała na myśli? Jaki jest prawdziwy powód? Hope? A może... Nie!

Polecialemdo pokoju Hope, gdzie już czekał na mnie diabeł z zabujczo pięknymi, niebieskimi tęczówkami i blond czuprynie.

- Cześć, Charlie. - przywitała się.

- Witam mojego aniołeczka. - powiedział i zamachał skrzydłami.

- Coś mnie dziś ominęło?- zapytałem siadając na łóżku Hope.

- Hope dostała wiadomość o tym, że dostała się do liceum w Londynie. - wyjaśnił na co spojrzałem na szczęśliwa dziewczynę.

- To dobrze, ale ja mam równie wspaniała wiadomość. - uśmiechnąłem się.

- Dawaj. - zaśmiał się.

- Nie zmienią mi podopiecznej!

- Żartujesz? To super! Nie znósłbym pouczenia nowego aniołka..- powiedział z nutka podekscytowaniem w głosie.

Siedzieliśmy w ciszy patrząc na Hope. Czasem przylapywalem ukradkiem jak Charlie patrzy na mnie głęboko zamyślony.

- Jak oceniasz nasze relacje? - zapytał nagle.

To pytanie kompletnie mnie oszolomilo. Co miałem mu odpowiedzieć? Znamy się trzy miesiące I kilka dni. Nie znaliśmy się na tyle ile nawet znajomych nie można by nazwać znajomymi.

Ale kim jest dla mnie Charlie?
Oparciem.
Pomocą w osamotnieniu.
Czuje do niego coś co nie czuje się do znajomego, choć wiemy o sobie tak nie wiele.

- Przyjaciele? - bardziej zapytałem nuż stwierdziłem.

Charlie tylko pokonał głową.

- A ty? - zapytałem.

- Anioły i diabły zawsze były do siebie wrogo nastawieni. To nie możliwe.- szepnął.

- Nie możemy wyjść poza schemat? - zapytałem.

- Prędzej czy później i tak się dowiedzą.- powiedział.

- Nawet nie możemy spróbować zostać przyjaciółmi? - zapytałem ie dając wygraną.

Charlie zamachał się.

-Możemy. Wyjdziemy poza schemat... Przyjacielu.

Uśmiechnąłem się szeroko. Po raz pierwszy w życiu miałem przyjaciela.
To znaczy po śmierć.

Siedzieliśmy znów w ciszy.

- Kim byłeś gdy żyłeś? - zapytał po chwili.

O kurna! Tego się nie spodziewałem. Nie mogę powiedzieć, że byłem gejem.
Ale co mu powiedzieć?

- Normalnym siedemnastolatkiem. Byłem normalny. Miałem rodzinę, chodziłem do szkoły, nie miałem przyjaciół i byłem normalny. - powiedziałem zakłopotany.

Charlie zaczął się śmiać.

- Z czego się tak chichrasz?- zapytałem czerwony jak burak.

- Znamy się ponad trzy miesiące, a ty nadal nie przestaniesz mnie zadziwić. Powiedziałeś trzy razy, że byłeś normalny. A może ty całe nie jesteś normalny? - zaśmiał się i przybliżył się do mojej twarzy niebezpiecznie blisko.

Ma takie zabójcze oczy z długimi rzęsami. Delikatne rysy twarzy i te słodkie dołeczki.

Poczułem mówienie na twarzy co oznacza, że jesteśmy zbyt blisko siebie. Jednak niezbyt mnie to zainteresowało.

Przygryzlem dolną wargę i spojrzałem na pięknie wykrojone, usta bez skazy, które aż prosimy o pocałunek.

Ja prosiłem o ten mały pocałunek.
Co? Nie! Kurwa, nie!

- Jestem normalny Charles, nie tak jak ty. -  powiedziałem, wstydzić się myśli o pocałowaniu Charliego.

- A wiesz, że jako diabeł czytam w myślach? - zapytał uśmiechając się.

- Żartujesz?- krzyknąłem.

- Jakbyś widział swoją minę. - zaśmiał się Charlie.

- Charlie, ty ćwoku! - krzyknąłem i gwałtownie odsunął się od blondyna.

I znów poczułem przesyłający ból w ręce. Prąd przeszył mi całe ciało. Widoczność my mi łzy.

- Kurwa!- krzyknął blondyn.

Łzy zaczęły mi wpływać po policzkach.
Jeszcze nigdy tak mnie nie bolało. Ale to nie jest logiczne. Przecież Charlie kiedyś złapał mnie, a to było ledwie tyknięcie.

- Przepraszam, cię aniołeczku. - usłyszałem.

- Nie to ja cię bardzo przepraszam. To moja wina. - stanąłem.

- Leoś... Przepraszam. - szepnął do mnie.

Wiem, że nawet przyjaźń w tym świecie jest zakazana...
A ja nie mogę do ciebie nic więcej czuć...
Ale cieszę się, że możemy być tylko przyjaciółmi.

Zakazana Miłość  |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz