**tydzień później**
Przez całe siedem dni unikałem wszystkich aniołów. Nie chciałem, by Susan znów prawiła mi kazania. Po prostu unikałem od niej. Chcę zostać z Charliem. Przy nim czuje się bezpiecznie. Przy nim czuje się sobą.
Nie chcę tego zniszczyć.Wykonałem się z mojego pokoju i zacząłem po cichu iść do bramy.
- Leonard, musimy porozmawiać.- usłyszałem.
Chciałem przejść przez bramę, ale strasznik przegrodził mi drogę mieczem.
- Porozmawiaj z nią, młody.- powiedział.
Westchnąłem i odwróciłem się w stronę Susan.
- Leo...
- Proszę cię, Susan. Nie chcę mieć nowej podopiecznej, a Charlie naprawdę nie ma ma mnie złego wpływu. Jestem jaki jestem i nikt tego nie zmieni.- powiedziałem.
- Wiem i... I tak nie możemy Ci zmienić podopiecznego. - powiedziała na co się rozpromoieniłem.
- Ale zastanów się. Jaki jest rzeczywisty powód twojej chęci do zostania przy Hope.
Trochę zepchbiety z tropu przeszedłem przez bramę.
Co Sudan miała na myśli? Jaki jest prawdziwy powód? Hope? A może... Nie!
Polecialemdo pokoju Hope, gdzie już czekał na mnie diabeł z zabujczo pięknymi, niebieskimi tęczówkami i blond czuprynie.
- Cześć, Charlie. - przywitała się.
- Witam mojego aniołeczka. - powiedział i zamachał skrzydłami.
- Coś mnie dziś ominęło?- zapytałem siadając na łóżku Hope.
- Hope dostała wiadomość o tym, że dostała się do liceum w Londynie. - wyjaśnił na co spojrzałem na szczęśliwa dziewczynę.
- To dobrze, ale ja mam równie wspaniała wiadomość. - uśmiechnąłem się.
- Dawaj. - zaśmiał się.
- Nie zmienią mi podopiecznej!
- Żartujesz? To super! Nie znósłbym pouczenia nowego aniołka..- powiedział z nutka podekscytowaniem w głosie.
Siedzieliśmy w ciszy patrząc na Hope. Czasem przylapywalem ukradkiem jak Charlie patrzy na mnie głęboko zamyślony.
- Jak oceniasz nasze relacje? - zapytał nagle.
To pytanie kompletnie mnie oszolomilo. Co miałem mu odpowiedzieć? Znamy się trzy miesiące I kilka dni. Nie znaliśmy się na tyle ile nawet znajomych nie można by nazwać znajomymi.
Ale kim jest dla mnie Charlie?
Oparciem.
Pomocą w osamotnieniu.
Czuje do niego coś co nie czuje się do znajomego, choć wiemy o sobie tak nie wiele.- Przyjaciele? - bardziej zapytałem nuż stwierdziłem.
Charlie tylko pokonał głową.
- A ty? - zapytałem.
- Anioły i diabły zawsze były do siebie wrogo nastawieni. To nie możliwe.- szepnął.
- Nie możemy wyjść poza schemat? - zapytałem.
- Prędzej czy później i tak się dowiedzą.- powiedział.
- Nawet nie możemy spróbować zostać przyjaciółmi? - zapytałem ie dając wygraną.
Charlie zamachał się.
-Możemy. Wyjdziemy poza schemat... Przyjacielu.
Uśmiechnąłem się szeroko. Po raz pierwszy w życiu miałem przyjaciela.
To znaczy po śmierć.Siedzieliśmy znów w ciszy.
- Kim byłeś gdy żyłeś? - zapytał po chwili.
O kurna! Tego się nie spodziewałem. Nie mogę powiedzieć, że byłem gejem.
Ale co mu powiedzieć?- Normalnym siedemnastolatkiem. Byłem normalny. Miałem rodzinę, chodziłem do szkoły, nie miałem przyjaciół i byłem normalny. - powiedziałem zakłopotany.
Charlie zaczął się śmiać.
- Z czego się tak chichrasz?- zapytałem czerwony jak burak.
- Znamy się ponad trzy miesiące, a ty nadal nie przestaniesz mnie zadziwić. Powiedziałeś trzy razy, że byłeś normalny. A może ty całe nie jesteś normalny? - zaśmiał się i przybliżył się do mojej twarzy niebezpiecznie blisko.
Ma takie zabójcze oczy z długimi rzęsami. Delikatne rysy twarzy i te słodkie dołeczki.
Poczułem mówienie na twarzy co oznacza, że jesteśmy zbyt blisko siebie. Jednak niezbyt mnie to zainteresowało.
Przygryzlem dolną wargę i spojrzałem na pięknie wykrojone, usta bez skazy, które aż prosimy o pocałunek.
Ja prosiłem o ten mały pocałunek.
Co? Nie! Kurwa, nie!- Jestem normalny Charles, nie tak jak ty. - powiedziałem, wstydzić się myśli o pocałowaniu Charliego.
- A wiesz, że jako diabeł czytam w myślach? - zapytał uśmiechając się.
- Żartujesz?- krzyknąłem.
- Jakbyś widział swoją minę. - zaśmiał się Charlie.
- Charlie, ty ćwoku! - krzyknąłem i gwałtownie odsunął się od blondyna.
I znów poczułem przesyłający ból w ręce. Prąd przeszył mi całe ciało. Widoczność my mi łzy.
- Kurwa!- krzyknął blondyn.
Łzy zaczęły mi wpływać po policzkach.
Jeszcze nigdy tak mnie nie bolało. Ale to nie jest logiczne. Przecież Charlie kiedyś złapał mnie, a to było ledwie tyknięcie.- Przepraszam, cię aniołeczku. - usłyszałem.
- Nie to ja cię bardzo przepraszam. To moja wina. - stanąłem.
- Leoś... Przepraszam. - szepnął do mnie.
Wiem, że nawet przyjaźń w tym świecie jest zakazana...
A ja nie mogę do ciebie nic więcej czuć...
Ale cieszę się, że możemy być tylko przyjaciółmi.
CZYTASZ
Zakazana Miłość |Chardre|
FanfictionLeondre Devries został potrącony przez samochód w wieku siedemnastu lat-trafił do Nieba Charlie Lenehan popełnił samobójstwo w wieku osiemnastu lat-trafił do piekła. Dwa różne światy. Dwa różne anioły. Dwie różne śmierci, a jednak w jakimś sposób po...