#13

312 37 13
                                    

**tydzień później**

Nie mogę już patrzeć jak ona cierpi.
To była tylko jej pierwsza impreza w życiu.
Dlaczego musieli ją wykorzystać?
Czy tylko dlatego Max chciał, by przyszła?
Czy chciał tylko pokazać kto tu rządzi?
Gwałtem?

Minął tydzień.
Tydzień od tego zdarzenia.
Hope po tym się kompletnie załamała.
Jeszcze bardziej zamknęła się w sobie.
Z nikim nie rozmawiała.
Zaczęła bać się ludzi, a najbardziej Max'a.

Po głowie chodziły jej prawie same myśli samobójcze lub myśl jak wrócić do ojca tyrana.
Zrobiłaby wszytko tylko żeby uciec z tąd.

Przez tydzień zdążyła dwie piątki i tróję.
W szkole pojawiła się plotka, że jest puszczają dziwką.
A przecież tutaj miało być inaczej.

- Leo, dobrze się czujesz? - usłyszałem.

- T-tak. - potwierdziłem.

Siedzieliśmy właśnie w pokoju brunetki, która odrabiała lekcje jednak nie mogła skupić, bo myślą o śmierci.

- Coś się stało? - zapytał blondyn patrząc mi w oczy.

- Po prostu się martwię o Hope. - szepnąłdm próbując się nie rozpłakac.

- To moja wina. Nic nie zrobiłem. To przeze mnie. Zgwałcił ja przeze mnie.

Nie mogłem już dłużej powstrzymać łez.

- Kochanie cichutko. To nie twoja wina. Skarbie nie płacz. - pocieszał mnie Charlie.

Zaczęła mnie boleć głowa.
Za duzo myśli Hope.
Co ona chce zrobić?

Nagle brunetka wstała i podeszła do okna.

- O kurwa! - krzyknął Charlie i razem poderwalismy się z łóżka.

- Hope nie rób tego! - krzyknął Charlie.

Dziewczyna zaczęła proszę malutkiego otwierać okno.

- Hope! Nie! Masz dla kogo żyć! Mas musisz żyć dla nas! - krzyknąłem i pobieglam do niej.
Chcialem ja złapać za rękę, ale byłem tylko duszą i przenikałrm przez nią.

- Hope! Błagam cię! Nie rób tego! Wszytko się ułoży, ale kurwa nie rób tego! - zaczął wręcz wrzeszczeć noebiekooki.

Charlie pobiegł do mnie i on również próbował ją jakąś powstrzymać. Jednak na darmo.
Dziewczyna wspiera się na parapet.

- Błagam cię! Nie rób tego! Zrób wszytko! Potnij się, wrzeszcz, krzyk, rób kurwa co chcesz ale nie rób tego! - wywrzeszczal jej w twarz Charlie i polecial za okno.

- Hope! Nie rób kurwa tego! Nie rób! To nie rozwiązanie! Błagam cię! - pomału opadła z sił.

- Dziewczyno przestań! Myślisz, że śmierć to takie dobre rozwiązanie? Powiem Ci coś! Nie! - łzy na twarzy Charliego zaczęły spływac stróżkami.

- Hope, nie!- krzyknelismy wspólnie.

Nagle czas się zatrzymał.
Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi.

Nagle czas zaczął się cofać do miejsca, gdzie Hope znów odrabiała lekcje i znów zaczął lecieć normalnie.
Jednak dziewczyna już nie miała myśli samobójczych.

Popatrzylismy z Charliem na siebie.
Żadne z nas nie wiedziało co się właściwie tu stało.

Blondyn wyleciał sprowrotem do pokoju i kleknal koło mnie na ziemi.

- Właśnie uratowałes Hope. - szepnął, a ja poczułem na sobie jego wzrok.

- My ją uratowalismy. - popatrzyłem w jego błękitne tęczówki.

Nie wiem do końca co do ciebie czuje.
Jestem przy tobie jakby niewidzialny.
Czuje jak z każdym dniem zbliżamy się.
Ale czy na pewno kocham cię?

***
Chcecie dziś dwa rozdziały?

Zakazana Miłość  |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz