#2

305 40 16
                                    

Wszkoczyłem na Charliego, który stęknął.

- Charlie wstawaj!- krzyknąłem trasącz nim.

- Co ty kurwa ode mnie chcesz? - zapytał.

- Jest niedziela. - powiedziałem.

- I co z tego? - zapytał.

- Idziemy do kościoła. - zawołałem.

- Nie możemy sobie dziś odpuścić? - zapytał zrzucając mnie z siebie.

- Nie. Choć. Ubieraj się. - zacząłem go ciągnąć za rękę.

- Nie chcę mi się. - burknął i schował rękę pod poduszkę.

- Charlie... No proszę cię.

Blondyn wstał i popatrzył na mnie.

- Leo... Mam kurwa dosyć tego jak na nas patrzą. Jak nas obgadują gdy ksiądz czyta Ewangelię. Mam dosyć wytykania mnie palcami. I znów będą mnie wyzywać od pedałów. - powiedzial poważnie.

- A myślisz, że jak ja się czuję? Że niby wszyscy patrzą na ciebie i ciebie wyzywają? O nie! Tak nie jest Charlie. Chodzimy do kościoła, by słuchać o Bogu, a nie przejmować się wyzwiskami! To Bóg dał nam druga szansę na ziemi! Musimy to dobrze wykorzystać! - zaczął me krzyczec.

- Jeśli nie chcesz to pójdę sam. Łaski bez. - powiedizlam cicho odwracając się.

Wyszłem z mieszkania i pokierowałem się na przystanek.

Tak. Charlie ma rację. Wyzywają nas od pedałów, obgadują, matki zakrywają dzieciom oczy, gdy wchodzimy do kościoła trzymając się za ręce. Też mam tego dosyć, ale chodzę do kościoła z przyjemnością, by podizkować Panu za drugą szansę.

Pierwsze tygodnie gdy wróciliśmy na zimie, były najgorsze.
Nie wiedzieliśmy co się dokładnie wydarzyło.
Pewnego dnia gdy siedzieliśmy w mieszkaniu Charliego zobaczyliśmy Susan.
To ona dokładnie nam wyjaśniła co się stało.

Pocałowałem Charliego w usta siadając na nim okrakiem.

- Kocham cię, Leo. - powiedzial Charlie.

- Ja ciebie też. - odpowiedziałem i znów pocałowałem go.

Nagle zobaczyłem mocno światło j przestraszony zeszłego z Charliego.
Chłopak się odwrócona w stronę światła.

Nagle zobaczyłem Susan.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - uśmiechnęła się.

- Nie nie. - powiedziałem zakłopotany.

- To dobrze. Wiem, że zastanawiacie się co stało się tydzien temu.

Pokiwałem z Charliem głową.

- Wiec jestem tu, by wam to wyjaśnić. Jak wiecie Bóg dał wam druga szansę. Zobaczył wasza miłość i postanowił przywrócić wam życie. Nie było was na ziemi rok, ale to nie oznacza, że cofneliscie się w czasie jak zauważyliście. Można powiedzieć, że to jest inna rzeczywistość. Poznalosice Hope i siebie na ziemi. Ale tylko wy wiecie, że to nie prawda. Żyjecie dalej. Na początku będzie wam się trudno się przyzwyczaić, bo niektórzy będą mówić o wydarzeniach, których wy nie przezyliscie, ale tu na ziemi to zrobiliście. Mam nadzieję, że chóc trochę zrozumiecie. - wyjaśniła.

Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.

- Dobra, to ja już lecę. A wy się sobą zajmijcie.- mrugnela i rozpłynela się.

- Coś zrozumiałeś? - zapytał Charlie.

- Ani trochę. - zaśmiałem się i znów usiadlem na Charliem.

- Ale dokończmy to co zaczęliśmy. - mruknąłem wplątując palce w blond włosy.

_____________
Jakby mój ksiądz wiedział co pisze. 😶
Chyba wezwałby egzorcyste.
Niby mówi, że szanujmy gejów.
To szanujemy co nie?
Przecież oni też mogą chodzić do kościola. I mogli być aniołami-gejami i diabłami-gejami co nie?

Zakazana Miłość  |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz