#9

162 22 23
                                    

- Leondre... Nie ja nie mogę. Leondre... Ja się boję. - zacząłem panikować, gdy miałem wejść do samochodu.

- Charlie... Uda ci się. Nie bój się, wszytko będzie dobrze. - szepnął do mnie łapiąc za moją dłoń, która była cała mokra od potu.

Muszę to zrobić... Dla Leondre.

Wziąłem głęboki oddech i już czując lekki spokój. Usiadłem sztywni na fotelu, a po kilku sekundach koło mnie usiadł Leo.

- Dobra dajesz. To tylko 15 minut drogi do naszego domu. Jestem tutaj. - uśmiechnął się.

Przez dwa tygodnie nic innego nie robiłem z brunetem tylko uczyłem się znaków, przepisów. Leo mówił, że umiem to wszytko, ale ja się po prostu boję. Boję się, że znów komuś zrobię krzywdę.

Wycofałem się z garażu i gdy wjechałem na drogę.
Serce biło mi jak szalone. Minęło kilka minut, a ja coraz pewniej zmieniałem biegi i coraz lepiej czułem się na jezdni z innymi kierowcami. Ale obawa nie ustepowała. Bardzo uważnie patrzyłem na drogę, bojąc się, że ktoś zaraz wyskoczy mi na maskę.

Przypomniały mi się wypady za miasto ze znajomymi i głośna muzyka, która leciała zawsze z mojego radia.

Uśmiechnąłem się pod nosem i próbując niespuszczać wzroku z jezdni włączyłem radio.

- I jak się czujesz? - zapytał nagle Leondre patrząc na mnie.

- Dobrze. - odpowiedziałem włączając kierunkowskaz.

- To świetnie, więc jedz do sklepu kupimy żelki.

Zaśmiałem się, ale przy następnym zakresie co skręciłem w lewo, do najbliższego sklepu.

***

- Charlie, co robimy? - zapytał Leondre.

- Nie mam zielonego pojęcia, skarbie. - westchnąłem, obracając kartkę w książce.

Wiedziałem, że brunet owi cholernie się nudzi. Cały czas mówił coś pod nosem lub wiercił się na kanapie.

- Charlie... - stęknął przedłużając ostatnią literę.

- Matko Boska, Leondre. Porób coś, weź telefon, przeczytaj książkę, obejrz telewizję, pogran w grę, wyjdź na spacer, idź spać. Nie wiem. Masz tyle rzeczy do robienia. Jak może Ci się nudzić? - powiedziałem.

Młodszy zrobił tylko naburmuszoną minę i odwrócił się do mnie plecami.

Nie zważając na jego humorki wróciłem do czytania.
To jednak nie trwało długo. Po kilku minutach usłyszałem głuchy dźwięk. Jakby coś metalowego spadło na kamień.

- Leondre, co żeś znów wykombinował? - zapytałem schodząc  z kanapy i skieorwałem się w stronę kuchni.

- Loendre...

- Masz tyle rzeczy do robienia. Ble ble ble. - mówił pod nosem udając mój ton głosu - Niech on się udławi tymi swoimi rzeczami. Nawet nie umiem podnieść nornalnie patelni, bo zawsze muse coś spie...

- Spróbuj tylko dokończyć. - ostrzegłem opierając się o framugę drzwi.

- rdo...

- Nie zapomnisz mnie do końca życia. Tylko ostrzegam.

- przyć. Miało być spieprzyć. - uśmiechnął się sztucznie pokazując w całości swoje ząbki.

Pokręciłem tylko głową podnosząc patelnię i dając ją na gaz.

- Podaj mi margarynę. - poprosiłem na co on od razu podał mi ją.

- Zrób ciasti na naleśniki. Chyba to należy do grupy nielicznej rzeczy, których potrafisz zrobić. - uśmiechnąłem się wredno w stronę bruneta, na co ten tylko pokazał mi język.

Rozgrzałem patelnię, patrząc co chwilę na Leondre, który kończył robić ciasto.

- Lubię jak zostajesz w domu. Jak nigdzie nie znikasz tylko jesteś ze mną. - powiedział cicho wlewając gęstą ciecz na patelnię.

- Ja też - uśmiechnąłem się, przytulając go, a następnie całujące w czoło.


_______________
Chcę byście odpowiedzieli na tą notkę.  Z góry dziękuję 💚

Co myślicie na temat tej książki?
Jakie macie zdanie na temat książek poruszające temat wiary i homoseksualizmu?
Kupilibyście kiedyś moją książkę?

Z tym ostatnim żartuję. 🙈

Kocham was 💞

Zakazana Miłość  |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz