#14

322 39 24
                                    

Charlie

Będzie kara.
Bardzo duża kara.
Mogłem powiedzieć jedno słowo.
Jedno słowo, a by skoczyła.
Ale ni mogłem tego zrobić mojego małemu aniołkowi.
On by tego nie przeżył.
Ja też.
Ale nie...
My już i tak nie żyjemy.

Nogi zaczęły mi drżeć.
Z czoła zaczęły spływać pojedyncze kropelki potu.
I to nie było spowodowane z niemiłosiernego gorąca, które panuje w piekle.

Szedłem z puszczoną głową.

- Lucyfer cię woła.- powiedziała diablica podchodząc do mnie.

Dowiedział się...

Przełknąłem głośno slinę.

Wolno szłem do pomieszczenia w którym niemal zawsze jest Lucyfer.

Zapisałem, a gdy usłyszałem proszę wszedłem do środka.

- Nasz pedałem w końcu się zjawił. - zaśmiał się.

Koło niego na czerwonym fotelu siedział kat.

- Wiesz dlaczego będzie kara? - zapytał czarnowlosy.

Pokiwał me głową na tak.

- Rób co do ciebie należy. - zwrócił się do mężczyzny z workiem na głowie.

- Zdejmuj kurtkę, pedale.- powiedział.

Drzacymi rękami zrobiłem to.

Widziałem chytry uśmiech Lucyfera,który założył nogę na nogę.

- Klękaj. Nie pierwszy raz to robisz.

Klęknąłem a na moich rekach pojawiały sie kajdanki.

Zamknąłem oczy czekając na pierwszy cios.

Kat wziął bat z czterema pasami. Na każdym z nich była żelazna kula i haczyk, który wbijał się w skórę i wyrywał kawałki skóry, a czasem i mięsa.

Nagle poczułem niemiłosierny ból w plecach.

Łzy same zaczęły spływa stróżkami po policzkach.

I drugi cios - tym razem na pewno haczyki wytrwały mi choć trochę skóry.

I trzeci cios - nie żałuję tego, że ja uratowałem.

Czwarty cios - nawet nie żałuję, że zabiłem tego chłopaka na pasach.

Piąty cios - nie żałuję, że popełniłem samobójstwo.

Szósty cios - nie żałuję, że trafiłem do piekła.

Siódmy cios - nigdybym nie spotkał Leosie.

Ósmy cios - żałuję tylko tego, że nie mogę go przytulić.

Dziewiąty cios - żałuję, że nie ochroniłem Hope przed gwałtem.

Dziesiąty cios - żałuję, że nie pobawiłem się z Brook, tylko spotkałem się ze znajomymi.

Jedenasty cios - żałuję, że pokłóciłem się z mamą.

Dwunasty cios - żałuję, że byłem wredny dla Leosia.

Trzynasty cios - żałuję, że się urodziłem.

Przy czternastym uderzeniu zawylem najgłośniej z bólu.

- Wystarczy! - usłyszałem krzyk Lucyfera.

- Wstawaj śmieciu.- kat mnie kopnął w plecy na co upadłem.

Nie miałem już siły.
Wszytko mnie bolało.
Mam dość.

- Powiedziałem wstawaj, suko! - znów mnie kopnął.

By oszczędzic sobie więcej bólu, z ogromnym bólem wstałem.

Na podłodze było pełno krwi i małe kawałki mojej skóry.

Wyglądało to wszytko jeszcze gorzej niż poprzednim razem.

- Dziekuję, panie. - skłoniłem się.

- Mam nadzieję, że to cię nauczy rozsądku. - powiedzial Lucyfer z odrazą w głosie.

- Nauczyło mnie to, panie. - powiedzialem.

- Idź czynić zło, Charlie.

- Ma się rozumieć, panie. - powiedziałem, wziąłem kurtkę, która była cała we krwi i wyszłem.

Nienawidzę tego miejsca...

***
Jestem mega zadowolona z tego rozdziału.
Podoba wam się? 💙💚💙

Zakazana Miłość  |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz