#7

389 38 10
                                    

Uwaga! Rozdział zawiera brutalne sceny i liczne przekleństwa, a w dodatku jest nie sprawdzany! Czytasz na własną odpowiedzialność! I miłego czytania. :)


**tydzień później**

- Leondre!- usłyszałem wołanie.

- Czego ty, kurwa o de mnie chcesz?- zapytałem odwracając się do czarnowłosej i zrobiłem zmarszczone brwi.

- Leondre, bo razem z Radą Aniołów Stróżów rozmawialiśmy o... - głęboko westchnęła - o wybraniu ci nowego podopiecznego...

- Susan, o czym ty, do cholery mówisz?- zapytałem zszokowany.

- O tym co słyszałeś.- spoważniała.

- Czy ty d końca zwariowałaś?- zapytałem.

- Mówię całkowicie poważnie.- odpowiedziała zdenerwowana.

- Ja też.- powiedziałem nie wiedząc co powiedzieć.

- Kto mi przydzielił Hope? Jakieś pojebane aniołki, czy Pan?- zapytałem.

- No...

- No właśnie! Teraz wybacz. Idę do mojej podopiecznej.- przerwałem jej i poszłem szybkim szybkim krokiem do bramy.

Wylądowałem na Ziemi. Hope właśnie wychodziła z domu.
Była ubrana w czarne getry i białą elegancką koszulę.
Jaki mamy dzisiaj dzień?

- Witamy spóźnionego aniołeczka.- powiedział ktoś za mną.

- Charlie. Oni chcą mi zmienić podopieczną.- walnąłem prosto z mostu.

- Co kurwa? N-nie. Nie mogą. Bóg tak zdecydował?- zapytał oszołomiony.

- Nie.- zaprzeczyłem.

- Ale dlaczego?- zapytał.

- N-nie wiem. Nie dopytywałem. Może dlatego, że przeklinam.- powiedziałem spuszczając głowę.

- I myślą, że mam na ciebie zły wpływ.- powiedział marszcząc czoło.

- A-ale tak nie jest. Po prostu.. Gdy żyłem mówiłem i robiłem różne głupie rzeczy. Człowieka nie zmienisz.- powiedziałem.

- Ale nie powinneś przeklinać w Niebie. Jakbyś mógł być tam gdzie ty...- przerwał.

- To dlaczego nie jesteś?- zapytałem za nim ugryzłem się w język.

Oczy Charliego zrobiły się złote, a źronicy zmieniły się w małe szparki jak u kota.
Jednak trwało to krótko. Kilka sekund i znów zrobiły się niebieskie.

- To wiem tylko ja i Bóg. To tajemnica. Tajemnica, która niszczy...- powiedział cicho, a jego oczy znów zalśniły na złoto.

Nastała cisza.

- Choć.- powiedział i podleciał do Hope, która właśnie kierowała się w stronę szkoły.

Zrobiłem to samo co blondyn.

- Gdzie idzie?- zapytałem.

- 24 czerwca. Mówi ci to coś? Koniec roku szkolnego.- zaśmiał się.

- Jezu, jaki ja jestem głupi.- powiedziałem robiąc facepalma, na co starszy się zaśmiał.

- Nie da się ukryć.- powiedział.

***

- Już zapomniałem, jak końce roku są nudne.- powiedziałem wychodząc ze szkoły.

- No widzisz?- zaśmiał się.

- A ty jakie miałeś oceny?- zapytałem.

- Piątki, czasem czwórki. A ty?- odpowiedział.

- Bazowałem na trójach i czwórach.- powiedziałem.

- Kujon.- ,,zakaszlałem" po chwili ciszy.

- Ciota.- również ,,zakaszlał".

Szliśmy za Hope, która trzymała w rękach świadectwo z czerwonym paskiem. Szła z opuszczoną głową, próbując nie zwracać uwagi na obelgi i przezwiska kierowane w jej stronę.

Po 15 minutach weszła do domu i poszła do pokoju. Nagle do pokoju wszedł jej ojciec, już całkowicie pijany.

- Pokaż mi ś-świadectwo.- powiedział.

Hope podała mężczyźnie drżącymi dłońmi dyplom.

- 5.0? 5.0, kurwa? Ty jebany tumanie! Ty jebana dziwko! 5.0! Czy ty się dobrze czzujesz?- zapytał i podszedł do niej uderzając ją z całej siły w twarz.

Hope miała już łzy w oczach, a ja nie mogłem nic zrobić.
Nie mogłem nic zrobić na jej cierpienie.

- Ty kurwo! Ty jebany tumanie!- krzyknął i uderzył ją znów w twarz, tak, że dziewczyna skuliła się na podłodze przy ścianie.

- Ty tumanie!- wywrzeszczał jej w twarz kopiąc ją to w brzuch to w głowę.

Po pięciu minutach katowania mężczyzna wyszedł.
Miałem łzy w oczach, ale nie tak jak Hope.
Brunetka miała rozczochrane włosy, koszule całą we krwi i złamany nos.

- Jak on m-mógł jej t-to zrobić?- zapytałem płacząc - Przecież t-to b-bardzo dobra średnia.

- Chciał się na czymś wyżyć mój aniołeczku.- szepnąl mi do ucha.

- Al-al-ale to ba-a-ardzo dobra ś-średnia.- wychlipiałem.

- Z własnego doświadczenia wiem, że ludzie pod wpływem alkocholu robią niekontrolowane rzeczy, których potem żałują.- powiedział.

- Z... własnego doświadczenia?- zapytałem ocierając łzę z policzka.

Nie odpowiedział.

- Powiedzmy, że po prostu alkohol niszczy. Niszczy wszystko.- powiedział po chwili na co kiwnąłem głową.

Co prze de mną ukrywasz, Charlie?
Co to za tajemnica, która niszczy?
Czy mógłbyś być taki jak ja?







A wiecie może o co Leosiowi chodzi z tym, by Charlie był taki jak on?
Chyba coś między nimi rozkwita. :)

No to całuski:
NiewidzialnaEm

Zakazana Miłość  |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz