Wylądowałam w sali gdzie znajdował się wielki kryształ, oczarowana podeszłam do niego i jak zahipnotyzowana chciałam go dotknąć. Z transu wyrwał mnie krzyk dziewczyny...
-Hej!-Podeszła do mnie dziewczyna przebrana za lisa.
-Co Ty tu robisz?!-Wysyczała.
-J-ja t-tylko...
-JAMON!-Krzyknęła lisica a zza potężnych drzwi wyłonił się 2 metrowy stwór przypominający dziką świnie. Ej moment... skoro on jest prawdziwy... to ona jest lisem?! Cholera gdzie ja jestem?
-Czy to nie Ty miałeś pilnować kryształu?-Powiedziała zdenerwowana lisica, wyciągnęła rękę i na jej ręce pojawił się niebieski płomyk...
-JAMON! Odpowiedz!- Po tych słowach płomyk na jej dłoni zamienił się w duży ogień.
-Ja pilnować drzwi cały czas.
-To jak ona się tu znalazła?-Stwór zwany Jamonem spojrzał na mnie jakby mnie dopiero zauważył.
-Mniejsza, zabierz ją do lochów. Nie mam na to teraz czasu.- Powiedziała zmęczonym głosem a płomień płomień z jej ręki znikł. Jamon chwycił mnie za nadgarstek i wyciągnął z sali, szłam za nim stawiając opór który i tak nic nie dawał.
-Puszczaj mnie!-Krzyknęłam a stwór przerzucił mnie przez ramię. W końcu dotarliśmy do tych lochów, tam Jamon otworzył wiszącą klatkę.
-Ty wejść.-Powiedział. Weszłam bo najmniejszy opór nie miał sensu, usiadłam na zimnych oraz mokrych kartach i schowałam głowę między nogi. Zaczęłam płakać, sama nie wiem z czego, po prostu łza spłynęła mi po policzku a za nią jedna za drugą. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi a w nich stanął zamaskowany mężczyzna, wyciągnął do mnie dłoń. Skulona w kącie wtuliłam się jeszcze mocniej w moje kolana...
-Nie bój się...-Powiedział. Podnosząc wzrok na niego wyciągnęłam rękę. Wyszłam z klatki i obejrzałam się dookoła siebie.
-Dzięku...-Nie skończyłam ponieważ zamaskowanego już nie było. Super... ciekawe co mam teraz zrobić. Weszłam do góry i stanełam w wielkim holu z którego było pełno korytarzy zapewne do jakiś pomieszczeń.
-Któreś z nich musi być wyjściem...-Wymamrotałam pod nosem.
-A gdzie się wybierasz?-Usłyszałam za sobą męski głos, odwróciłam się a za mną stał czarnowłosy chłopak ubrany cały na czarno. Podszedł do mnie bliżej i powiedział cicho...
-Kim jesteś? Pierwszy raz czuję ten zapach.- Językiem oblizał swoje usta i zrobił kolejny krok przez co dzieliło nas kilka centymetrów. Odepchnełam chłopaka a ten upadł na ziemię, następnie wzięłam nogi za pas.
-Hej! Stój!- Słyszałam zza pleców. Schowałam się za wielkim filarem i spojrzałam czy chłopak mnie goni, na szczęście nigdzie go nie było. Już miałam wychodzić kiedy zobaczyłam następnych dwóch mężczyzn... niebieksowłosego elfa? I białowłosego który wygląda dosyć zwykłe. Po chwili się rozeszli, odetchnęłam z ulgą i udałam się w drugie drzwi po lewej. Wylądowała w... kuchni?! Na stole było wiele przeróżnych przekąsek.
-Grhhhh...-Odezwał się mój brzuch. Sięgałam delikatnie po kawałek chleba kiedy na moim nadgarstku zawitała czyjaś ręka.
-Nie dla psa kiełbasa-Odwróciłam się a moim oczą ukazał się niebieskowłosy elf z przed chwili, uśmiechał się głupio i patrzał mi w oczy jednocześnie. Oj ma tupecik...
-Co tu się dzieje?-Znam ten głos...
CZYTASZ
Eldarya- Podstępny świat.
FanfictionSzłam trochę oddalona i zatapiałam się w myślach... nie zdążyłam zareagować kiedy na mojej szyi pojawił się sztylet. -Ez- zarel?!- Wyjąkałam z trudem z siebie. Nie widziałam kto mnie trzyma, niebieski się odwrócił a jego oczy wyglądały jak piłeczki...