Rozdział 27

226 19 2
                                    

Zobaczyłam wiercącego sie Ezarela, lekko sie podniosłam a elf coraz agresywniej miotał poduszkami w celu wygodniejszego ułożenia.
-Ezarel?- Spytałam kiedy niebieski westchnął męczeńsko.
-Co chcesz?- Odpowiedział nie odwracając się do mnie.
-Bo wiesz... jeśli nie umiesz zasnąć to chodź tu...-Powiedziałam czerwieniąc się ale na szczęście w pomieszczeniu jest zbyt ciemno żeby elf mógł to zobaczyć.
-Dzięki...-Mruknął i wziął poduszkę a następnie delikatnie wślizgnął się pod kołdrę. Z strony elfa zaczęło bić mocne ciepło aż musiałam się odkryć... W końcu udało mi się zasnąć ale po kilku minutach snu obudziłam się z ciężarem na brzuchu, otworzyłam szybko oczy a na moich biodrach leżała ręka Ezarela, lekko zdziwiona tym faktem udałam się dalej spać.
***
Obudziłam się rano kiedy zauważyłam siedzącego na drugim łóżku wampira który z otwartą gębą patrzył na nas... fakt. Ezarel nadal leży koło mnie z ręką na moim brzuchu.
-Eeeee... to nie jest to co myślisz.- Powiedziałam kiedy Nevra spojrzał na mnie zszokowany. Zrzuciłam elfa z łóżka a ten wymamrotał coś po elficku i porządnie się obudził, lecz kiedy spojrzał na sytuację która zaistniała lekko się speszył.
-Dobra. Nie ma na to czasu, ubierajcie się ja idę załatwić transport.-Powiedział wampir i wyszedł z pokoju. Lekko zmieszana spojrzałam na elfa który tak jakby myślał nad dobrą wymówką. Cóż... zdarza się, tak jak radził Nevra szybko się przygotowaliśmy i wyszliśmy go szukać. Znaleźliśmy go na dziedzińcu... to znaczy ja znalazłam bo Ezarel chodzi jakby był myślami w innym świecie, kiedy wampir nas zobaczył uśmiechnął się lekko.
-Załatwiłem nam trzy konie...- Spojrzałam na niego z szokiem na twarzy.
-Macie tu konie?!- Nevra zmarszczył czoło.
-Nie! JEDNOROŻCE- Burknął zza nas elf a kiedy spiorunowałam go wzrokiem prychnął i poszedł sobie...  gdzieś.
-Ech... nie martw się. Przejdzie mi jak zwykle.- Westchnął Nevra. Patrząc na odchodzącego elfa zastanawiam się czy wybrałam dobrze, czy mój obecny towarzysz nie był by lepszym wsparciem dla mnie. Ezarelowa niebieska kita na plecach powiewała na powietrzu i wyglądała jakby wiatr nią się lekko bawił. Nagle z budynku obok wyszedł Tico wraz z dwoma wierzchowcami.
-Nevra? Gdzie trzeci koń?- Zapytałam kiedy zobaczyłam wracającego Ezarela. Nevra cwaniacko się uśmiechnął i wskazał na konia którego nie zauważyłam bo był... był to kucyk. Nevra dosiadł srebnego rumaka, wyglądał jak książę z bajki... I tak bosko... łeeee Dariel. Stop.
-Rozumiem że to ma być karą za gderanie?- Szepłam i dosiadłam kasztanowatą klacz.
-Owszem. Należy mu się...- Wampir uniósł dumnie głowę i ruszył przed siebie. Przed wyjazdem podziękowaliśmy gospodarzowi i ruszyliśmy w drogę, Ezarel się w ogóle nie odzywał. Ja też tylko patrzyłam na grzywę mojego konia i zatapiałam się w myślach. Czy ja naprawdę czuję coś do nich? Jeśli tak to do którego... przecież nie mogę mieć obu. Nie jestem pewna swoich uczuć, więc co ma być to będzie.
-Wszystko w porządku?- Zapytał Nevra. Swoją troską podbił moje serce, podczas kiedy się rozklejałam w myślach wampir patryknął w palce żeby przyciągnąć moją uwagę.
-O... Tak, tak. Jest dobrze.- Powiedziałam uśmiechając się słabo... jakoś tak dziwnie się czuję ale nie chcę nic psuć ani nas opóźniać. Po kilku godzinach spędzonych w siodle w końcu dotarliśmy do osady w której mamy następny nocleg, stajenny wziął nasze wierzchowce a my udaliśmy się w kierunku domu gospodarza. Zapukałam do drzwi wielkiego budynku a otworzyła nam drobniutka kobieta która była chyba wróżką, uśmiechnęła się ciepło.
-To pewnie nasi wojownicy?- Zapytała i powiększył jej się uśmiech.
-Tak. Zapewne się nas Pani spodziewała.- Rzekł Nevra a kobieta dała mu do ręki klucze. Ładnie podziękowaliśmy i udaliśmy się do pokoju odpocząć.
-Idę po coś do jedzenia.- Burknął Ezarel i wyszedł z naszego pokoju...
-Dariel... bo ja dużo nad tym myślałem. I wiesz...- Powiedział wampir i usiadł koło mnie na łóżku.
-Chciałbym jednak żebyś dała mi szansę. Bardzo chce...- Szepnął i położył dłoń na moim kolanie.
-Nevra ja...- Zrobiło mi się nagle strasznie gorąco.
-Czemu się tak zarumieniłaś?- Zapytał po chwili. Ja lekko zamknęłam oczy, nie wiedziałam co się dzieje. Nevra jednak szybko się zorientował że coś jest nie tak i szybko przyłożył mi dłoń do czoła.
-O bogowie dziewczyno! Jaką Ty masz gorączkę! - Krzyknął nagle a ja musiałam sie położyć bo totalnie nie miałam sił nawet żeby siedzieć, zasnęłam. Sen to najlepszy lek na wszystkie możliwe bóle... przynajmniej dla mnie. Kiedy otworzyłam z powrotem oczy poczułam lekki ból głowy zł gorączka ustała, rozjerzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam śpiącego obok mojego łóżka na krześle Nevre. Podniosłam sie do siadu a z mojego czoła zleciała szmatka która prawdopodobnie była okładem chłodzącym.
- O wstałaś.- Powiedział sennie ciemno włosy i sie rozciągnął.
-Co się stało?- Wydukałam.
-No jak to co? Zachorowałaś i tyle.- Powiedział jakby to było oczywiste...
-Gdzie Ez? - Palłam sie w myślach w czoło, od razu po przebudzeniu się o niego pytam.
-Nie wiem. Jak poszedł tak nie przyszedł.
-A jak mu się coś stało?
-Co Ty mała. Może nie wygląda ale przywalić to on potrafi...- Zaśmiał się a jego uśmiech wyglądał jak milion dolarów.
-Może wyrwał jakąś pannę...- Na to zdanie się skrzywiłam a Nevra parsknął.
-Żartuję.- Dodał.
***
Nevra położył się spać a ja nie potrafiłam zasnąć... gdzie ten niebieski kasztan poszedł? Wstałam po cichu co było m prawdę trudno bo z tego co wiem to wampiry mają mega dobry słuch, ale udało mi się wyślizgnąć bez jego obudzenia. Szłam lekko oświeconym korytarzem kiedy usłyszałam głos Ezarela. Był on w barze, zarknełam do środka i to zobaczyłam siedział siedział naszą gospodynią. Śmiali się do siebie, eej od kiedy Ezarel się śmieje?! Nagle kobieta wstała i podeszła do niego bliżej i to co zobaczyłam wstrząsnęło mną mocno. Szepła mu coś na ucho a następnie on ją... pocałował. Grunt spod stóp mi się osunął, teraz wiem m pewno... do niego coś czułam. Bo to co zobaczyłam niemiłosiernie mnie zabolało, myślałam że te wszystkie sytuacje pomiędzy nami coś znaczyły. Ale dla niego to najwidoczniej gówno znaczyło! Po moich policzkach spłynęła jedną łza... A za nią druga. Spojrzałam tam jeszcze raz, wróżka chwyciła go za dłoń i ciągła w nieznanym mi kierunku... pięknie. Idzie ją puknąć! Brawo Dariel... jak zwykle dałaś się podejść temu podstępnemu światu! Na moim ramieniu nagle ktoś położył dłoń... zapłakana odwróciłam się i zobaczyłam twarz której teraz potrzebowałam...

Eldarya- Podstępny świat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz