Rozdział 29

201 17 1
                                    

Usiadłam pod zimnym murem patrząc w wejście do lasu, słońce zachodziło więc całą krainę oblał pomarańczowy kolor. Szybko oddychając czekałam aż chłopcy wrócą, ale od dłuższej chwili żaden z nich nie wracał. Wstałam i niepewnym krokiem ruszyłam w stronę lasu kiedy w końcu ich zobaczyłam. Ten widok zapamiętam do końca swojego życia... zmasakrowany Nevra wisiał wręcz na ramieniu elfa. Stanęłam sparaliżowana ich widokiem, co teraz będzie?
-O bogowie...-Szepłam i zakryłam dłonią twarz, łzy napłynęły mi do oczu przez co jedna kropla spłynęła mi po policzku.
-Pomóż mi a nie becz.- Burknął Ezarel, wiedziałam że dokucza mi żebym oderwała się choć na chwilę od obecnej sytuacji. Wiedziałam że Ezarel też ledwo utrzymuje tą swoją kamienną twarz. Wiedziałam... że Ezarel też nie wie co robić.
-Szybko do wioski...-Jąkałam przez szloch którego już nie potrafiłam opanować.
-Dariel...- Spojrzałam na niego. W oczach elfa mogłam dostrzec ból, rozpacz i cierpienie.
-Nie możemy się poddać!- Krzykłam.
-Nie możemy... rozumiesz?- Mój krzyk przerodził się w szept.
-On... - Ezarel się zaciął i położył wampira delikatnie na ziemi.
-On już nie jest z nami...- Powiedział w końcu na co ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Przestań!- Krzykłam i położyłam głowę na torsie leżącego wampira. Puściłam wodzę emocji i łzy niekontrolowanie zaczęły spływać po moich policzkach, kiedy kropelka z mojej twarzy kapła na ranę chłopaka pojawiła się złota poświata. Po prostu zaczęło się świecić... nie rozumiejąc co się dzieje odsunęłam się w stronę Ezarela.
-A więc to twoja moc...-Szepnął cicho elf. Nagle Nevra zaczął kaszleć, a po krwawiącej ranie nie było śladu.
-Nevra...- Powiedziałam i szybko podeszłam do leżącego chłopaka.
-Mówiłem Ci że masz ładne oczy?- Uśmiechnął sie i ledwo co powiedział te słowa bo nadal krztusił się własną krwią. Odetchnęłam z ulgą widząc jego firmowy uśmiech, otarłam łzy i spojrzałam na niego.
-Tak, chyba kiedyś mówiłeś.
*

**
-Jak to was zaatakował?!- Krzyczała zdenerwowana królowa trzaskając przy tym szklany kielich.
-Nie mieliśmy szans, zaatakował z zaskoczenia i...
-Dość!- Przerwała ciemno włosemu nasza wysokość.
-Poprosiłam waszą Panią dowódcę o zawodowców którzy zajmą się tym raz na zawsze! A dostałam bandę dzieciaków która sobie zrobiła krzywdę!- Kontynuowała.
-Wasza wysokość...- Wtrącił Ezarel.
-Jeśli można... poprosił bym o paru najlepszych ludzi oraz siedem dni czasu. I będzie po kłopocie...- Powiedział dumnie elf na co królowa spojrzała spod byka.
-Dobrze...-Wstała ukazując swoją długą suknię w całej okazałości.
-Siedem dni zaczynając od dnia jutrzejszego. Jeśli jednak nie sprostacie... wszystkich was spotka stryczek!- Powiedziała pokazując gestem że mamy opuścić pałac.
-Tak jest wasza wysokość.- Powiedzieliśmy chórem i wyszliśmy z sali.
-A wydawała się taką miłą osobą...- Powiedział Ezarel na tyle głośno aby "przypadkiem" usłyszała to sama królowa. Spojrzałam na niego chłodno na co ten prychnął, kierujemy się do gospody gdzie Nevra ma sporządzić raport a Ezarel na napisać do Miiko prośbę aby przysłała do nas Leiftana.
-Co się wydarzyło w tym lesie?- Zapytałam wyciągając swoją broń.
-No więc kiedy Ty uciekłaś tak jak kazał Ci Nevra... Black Dog pobiegł za tobą. Lecz w Nevrę wstąpił jakiś pieprzony waleczny rycerz i rzucił się na tego wypłosza...- Zaczął Ezarel z kpiącym tonem.
-No i tak o to ten idiota się załatwił.- Powiedział elf pokazując na Nevrę.
-

On przynajmniej coś zrobił... - Burkłam pod nosem ale elf to usłyszał i spiorunował mnie wzrokiem.
-Żeeeee coooo?- Ehh... debil.
-No to. Od samego początku tylko narzekasz.- Odbiłam pałeczkę.
-A pomyślałaś dlaczego?!- Ehh... zaczyna się. Nie odpowiedziałam mu kontynuując czyszczenie broni kiedy Nevra nagle wybuchł śmiechem. Spojrzałam na Ezarela ale ten tak samo skołowany jak ja wbił wzrok w wampira.
-Hmm... Nevra? Dobrze się czujesz?- Zapytałam.
-Może Ci zrobić jakiś preparat na uspokojenie?- Dodał Ezarel na co ja kiwłam energicznie głową.
-Hahaha wasze kłótnie już mnie nie irytują tylko bawią.-Powiedział i dłonią starł sobie kącik oka. Spojrzałam pytająco na elfa ale ten zrobił to samo. Znów był wieczór tym razem zapowiadało się na burzę, pioruny zaczęły oświetlać szare niebo a wraz z grzmotem do naszego pokoju wpadł strażnik.
-Te stwory! Zaatakowały wioskę!- Krzyknął i pobiegł gdzieś... bez zbędnej zwłoki zabraliśmy potrzebne rzeczy i wybiegliśmy na zewnątrz. Tam moim oczom ukazały się biegające kreatury które rozrywały wszystko na kawałeczki. Moją uwagę przykuła kobieta uciekająca przed jednym z wilkopodobnych, ponurak kłapał za nią kłami i kiedy miał już ją dopaść wystrzeliłam z łuku strzałę prosto w jego łeb. Ten tylko zawył i upadł na ziemię, dwór oblężył potężny deszcz. Wszystkie pochodnie zgasły przez co zrobiło się ciemniej, mrużyłam oczy w nadziei że coś zobaczę. Chłopcy stali za mną, na szczęście jeszcze nic ich nie zjadło. W bramie ujrzałam ciemną postać a za nią biegły dwa wilki, zaciągnełam strzałę i będąc przekonaną że kreatury rzucą się na postać strzeliłam. Ale wydarzyło się coś co mnie zszokowało... zwierzyna ominęła tę osobę i zaczęła pędzić w naszym kierunku.
-To on...- Powiedziałam przykuwając uwagę reszty.
-To ich przywódca...

Eldarya- Podstępny świat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz