Chapter Four

603 65 18
                                    

[Lyiah]

Po kilku minutach Justin wyszedł z łazienki.

- Już? - zapytałam.

- J-Już. - odpowiedział z uśmiechem.

Pogoda na zewnątrz wciąż była okropna i mogłabym powiedzieć, że Justin nie był przez to w dobrym humorze.

- Justin... Chcesz mnie potrzymać za rękę? - zapytałam.

- M-mogę? - zapytał przypominając małe dziecko.

Uśmiechnęłam się na jego słowa. - Jasne.

Wyciągnął dłoń w stronę mojej splatając nasze palce.

- D-dzięki... - powiedział.

- Nie ma sprawy. - odparłam.

Zeszliśmy na dół po schodach, dołączając do mojej mamy i Pattie.

- Wszystko okej? - zapytała od razu Pattie.

- Um... Tak. - odpowiedziałam.

Moja mama spojrzała w dół na nasze palce i uśmiech wkroczył na jej twarz.

- Więc... Co będziemy robić? Mam na mysli, wiecie... Jesteśmy uwięzieni tu dopóki burza nie minie. - powiedziałam.

- Cóż... Jestem trochę zmęczona. Ale wy możecie oglądnąć jakiś film jeśli chcecie. - zaproponowała Pattie.

- A-ale mamo... Pada deszcz... i-i... - jąkał się Justin.

- Oh, jest w porządku skarbie. Będę na górze a obok ciebie będzie Lyiah. - zagruchała.

Justin w ciszy kiwnął głową. - O-okej...

- Dziękuję jeszcze raz, że pozwoliłaś nam zostać na noc. - moja mama zwróciła się do Pattie,

- Oh. Nie ma problemu. - podkreśliła. - Coż... Dobrej nocy.

- D-dobranoc mamusiu. - zająkał się.

- Dobranoc skarbie. Lyiah zaopiekuj się nim dla mnie, proszę. - powiedziała Pattie uśmiechając się.

- Oczywiście. - powiedziałam.

- Oh! Pattie, pokaż mi kochana gdzie będe spać. - zawołała moja mama idąc za nią. I poraz kolejny, zostałam sama z Justinem.

- Więc... Jaki film chcesz obejrzeć? - zapytałam.

- M-możesz wybrać. - powiedział zanim weszliśmy do salonu.

- Nie... Chcę żebyś to ty wybrał. Co oglądamy?

- Um... - zmrużył oczy.

- No dalej Justin, mów.

- K-kraina Lodu? - zapytał.

Momentalnie zrobiłam 'awe' w mojej głowie.

- Więc Kraina Lodu. - powiedziałam.

Położyliśmy się na kanapie a Justin chwycił koc przed rozpoczęciem filmu. Był kilka cali ode mnie, ale nawet gdybym mu powiedziała by zbliżył się do mnie, to przez jego Autyzm nie mógłby zmusić się do tego.

Ale patrząc na jego ruchy i język ciała, mogłabym powiedziać, że próbował z tym walczyć. Chciał być normalny, nie chciał na to chorować. Pragnął wolności.

- L-Ly? - zająkał się.

- Tak?

- Gapisz się. - powiedział wciąż patrząc na przód.

- Przeszkadza ci to? - zapytałam, budząc w sobie wewnętrzną stronę psychologii.

- U-um... Trochę.

- Czemu?

- To sprawia... Jakbyś myslała, że jestem dziwny. - powiedział spuszczając wzrok.

- Ale ja nie myślę, że jesteś dziwny. - powiedziałam pocierając jego ramię, ale natychmiastowo się cofnął.

- Jest jakiś powód tego, że nie chcesz być dotykany? - zapytałam.

- P-poprostu nie chce... - odparł patrząc w dół na swoje ręce na udach.

- Musi być jakiś powód... - powiedziałam obserwując każdy jego ruch.

- Lubię ten fragment. - przerwał mi, centralnie zbaczając z tematu.

- Justin... Ktoś cię skrzywdził?

Nagle, Justin podnosi kolana, przyciągając je do klatki piersiowej.

- Justin...

- Oglądanie bajek i kreskówek sprawia, że czuję się znów jak dziecko... Bo gdzieś tam głęboko wciąż nim jestem. - odparł, nie zwracając nawet uwagi na moje pytanie.

- Justin ja-

- Najbardziej lubię Spangebob'a. Często się tam śmieję... Nawet jak nie mogę... lub n-nie chcę... - wymamrotał.

- Skarbie... Możesz mi powiedzieć. - powiedziałam.

- O-ona też t-tak mówiła... - powiedział cichym tonem,

- Kto?

- M-Mya... Była moją o-opiekunką... Kiedy miałem osiemnaście lat przychodziła do mnie i bawiliśmy się w różne gry...

- Jakie gry?

- D-dla dorosłych...

Moje serce automatycznie się ścisnęło. - Jakie na przykład gry?

Justin odsunął się lekko, zaczynając cicho szlochać.

- Justin-

- K-kładła m-mi ręce.. N-na jej p-prywatnych s-strefach.. I-i.. P-później też m-mnie dotykała i-i gdy n-nawet m-mówiłem 'stop' o-ona n-nie słuchała. N-nie przestawała dopóki...

Teraz był cały zalany łzami. Jego ciało trzęsło się kiwając się w przód i tył, i mogłam przysiąc, moje serce właśnie się rozpadało.

- O-ona mnie d-dotykała.. K-krzywdziła mnie. - zaszlochał.

- Więc... Nie chcesz być dotykany przez to, co Mya ci zrobiła?

- U-um h-um..

- J-Justin. Nigdy bym cię nie skrzywdziła i nie zrobiła nic czego byś nie chciał. - podkreśliłam.

- A-ale ona...

- Była okropną osobą i ktoś powinien skopać jej dupę za to co zrobiła. - powiedziałam ostrzejszym tonem.

- Ooh.. Powiedziałaś brzydkie słowo. - usłyszałam jego głos przypominający dziecko, co sprawiło, że się zaśmiałam.

- Posłuchaj... Poznałam cię dopiero dzisiaj i na prawdę myślę, że jesteś niesamowitą osobą. Wiem, że chcesz mieć normalne życie i pomogę ci w tym... Jeśli tylko tego chcesz.

Pociągnął nosem, ocierając lecące łzy. - O-okej...

- Okej.. Więc.. Mogę się przytulić? - zapytałam rozkładając ręce.

Zbliżył się do mnie, powoli oplatając mnie ramionami. Został tak może tylko kilka sekund, ponieważ od razu szybko odsunął się siadając w poprzedniej pozycji.

- P-przepraszam.. - wyszeptał.

- Dlaczego przepraszasz?

- Bo... Nie mogę... Przytulić cię i się nie bać.

- Jest okej. Przynajmniej zrobiliśmy krok na przód. - uśmiechnęłam się. Justin tylko kiwnął głową wracając do oglądania filmu.

W krótce chłopak usnął na moich kolanach. Patrzyłam w dół na jego spokojną twarz, jego ręce przysunięte były do jego policzków, trzymając koc. Zastanawiałam się o czym śni. Mogłam się założyć, że jego sny były niesamowite. Pełne życia i kolorów.

Przed tym jak zaczęłam mu się przyglądać, uśmiadomiłam sobie, że muszę mu pomóc. Chce żyć normalnie i być samodzielny.

I mam zamiar sprawić, że tak się stanie... Za wszelką cenę.

AUTISM //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz