Chapter Twenty One

505 60 10
                                    

Obudziłam się, decydując na przygotowanie Justinowi śniadania. Wiedziałam, że z pewnością obudzi się głodny po wczorajszej nocy... I  dzisiejszym poranku.

Postawiłam na naleśniki oraz jajka z bekonem. Po skończeniu wszystkiego, nalałam nam obu soku pomarańczowego oraz dodałam kilka truskawek.

Nagle moje oczy zostały zakryte.

- Zgadnij kto to? - dotarł do mnie głos przy uchu.

Zaśmiałam się lekko. - Um... Mogę dostać podpowiedź?

- Hm... Zobaczę. - powiedział z widoczną chrypką w głosie. Po chwili poczułam parę ust, które zaatakowały moją szyję.

- Oh... Okej. Mam nadzieje, że to mój chłopak, który nie może się ode mnie doczepić. - odpowiedziałam na co zachichotał.

- Dz-dzień dobry k-kochanie. - wymamrotał, całując mój policzek.

- Dobry... Zrobiłam ci śniadanie. - powiedziałam.

- Pycha. - powiedział, biorąc naleśnika.

Razem uśiedliśmy by zjeść, ciesząc się naszym słodkim porankiem. Justin trzymał swoje ramiona bezpiecznie wokół mnie, kiedy siedziałam na jego kolanach. Wydawało się, że podobało mu się to, patrząc na to jak jęk wydobywał się z jego ust za każdym razem gdy brał gryz naleśnika.

- W-więc... Co to za niespodzianka? - zapytał, po tym gdy skończyliśmy jeść.

- Cóź... Gdy ci powiem to już nie będzie niespodzianka. - odparłam, odkładając naczynia.

- A-ale... N-nie mogę m-mieć chociaż po-podpowiedzi? - wykrzywił twarz.

- Hm... Byłeś dobrym chłopcem? - zapytałam.

Justin pokiwał głową, wydając wargi.

Zrobiłam kilka kroków w jego stronę. - Awe... Jesteś słodki. - powiedziałam, ściskając jego policzki.

- Ly... No dalej. Proszę? - powiedział.

- Okej. Powiedzmy... Że to jest coś co zawsze chciałeś. - odpowiedziałam, całując jego policzek i po chwili z uśmiechem na ustach odeszłam zostawiajac go zdezorientowanego.

Po kilku sekundach usłyszałam jego westchnienie.

- Lyiah!!!! - krzyknął biegnąc w moją stronę.

Po pewnym czasie byliśmy już ubrani i gotowi by wyruszyć w specjalne miejsce. Oczy Justina zaświeciły się gdy zobaczył wszystkie szczeniaki.

- Wybierz jakiegoś. - powiedziałam a on uśmiechnął się by po chwili iść i je oglądnąć. Usiadłam i obserwowałam jak z troską w oczach patrzył na szczenięta. Nagle zatrzymał się, wpatrując tylko w jednego. Było to mały golden retriever siedzący zdala od reszty swoich rówieśników.

- Hej mały. - powiedział słodko, podnosząc go. Suczka zaskomlała kiedy wziął ją w swoje ramiona.

- Jest taka malutka. - dodał, głaszcząc jej głowkę.

- Jest najmniejsza ze wszystkich. - usłyszałam kobiecy głos za mną.

- Chcesz wziąć właśnie ją? - zapytałam.

- T-tak... To ta jedyna. - odpowiedział.

Uśmiechnęłam się, czując małe ciepło rozlewające mi się w sercu. Kochał zwierzęta.

Po zakupie szczeniaka, wróciliśmy do mieszkania. Jako, że suczka była bardzo mała, daliśmy jej własne łóżeczko, patrząc na to że Toby była już troszkę większa od niej.

- Więc jak ją nazwiemy? - zapytałam, patrząc jak Justin bawi sie z nią.

- Um... Nie jestem pewnien. - odpowiedział.

- Cóż... Jest dziewczynką. Więc..

- Ruby... - przerwał mi.

- Ruby?

- T-tak... Jest taka drobna i wartościowa. Jak rubin.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na moich ustach. - Więc Ruby.

Przez resztę dnia Justin zajmował się Ruby, upewniając się że jest bezpieczna. To było tak słodkie jak bardzo się o nią troszczył. Mogłam wyobrazić sobie go, będącego starczym bratem lub ojcem dla własnych dzieci. Zmarszczyłam brwi na tę myśl.

Jestem ciekawa tego czy chciałby mieć dzieci. Nigdy nie pytałam o to wcześniej, ale nie chcę na niego naciskać.

- Ly? - jego głos wyrwał mnie z zamyśleń.

- Tak skarbie?

- Idę wziąć prysznic. Ruby zasnęła.

- Okej. Popilnuję jej. - uśmiechnęłam się. Cmokając mnie w usta, odszedł w stronę łazienki.

Muszę go o to zapytać. Po prostu muszę wiedzieć czy chciałby mieć dzieci. Ponieważ jeśli tak...

Nie będzie w stanie dostać ich ode mnie.

AUTISM //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz