Chapter Fifteen

593 62 10
                                    

[Lyiah]

Nawet przez milion lat nie pomyślałabym, że pozwolę by autystyczny facet mnie dotykał.

I było to niezłe.

Ale... Było także trochę kiepskie.

Justin nie zrobił tego z uczuciem. I jestem pewna, że nigdy nie uprawiał seksu.

Prawdopodobnie nawet nie wie gdzie włożyć swojego penisa.

Potrząsnęłam głową na tą myśl.

Jest taki niewinny, nawet nie używa przekleństw. Ale nie żebym narzekała. Może gdyby wiedział coś więcej na temat seksu mógłby bardziej dojrzeć.

Po ubraniu się i ułożeniu włosów postanowiłam wrócić.

- Justin? - zawołałam.

- Tu jestem! - krzyknął z salonu.

Idąc na dół uśmiechnęłam się na widok jego bawiącego się z Toby'm.

- Widzę, że się zaprzyjaźniliście.

Justin podniósł głowę, uśmiechając się. - Zawsze chciałem psa.

- Więc dlaczego nigdy nie miałeś? - zapytałam, siadając obok niego.

- Moja mama.. Myślała, że nie będę odpowiedzialny. I jako dziecko, chyba naprawde nie byłem.

- Awe. - mruknęłam.

- Mam pytanie. - powiedział.

- Okej. Dawaj.

- Um... Skoro jest dziewczyną, to czemu ma na imię Toby?

- Oh. W sumie... Zawsze chciałam mieć psa chłopaka. I kiedy ją dostałam, nie wiedziałam, że jest dziewczynką. Więc po prostu nazwałam ja.. Toby.

-Oh. - usłyszałam jego cichy głos.

- Więc... Co chcesz dzisiaj robić?

Wzruszył ramionami. - Nie ważne. Jest sobota.

- Chcesz... iść na zakupy?

- Możemy? - jego oczy zaświeciły się.

Widać, że lubił to. - Jasne..

Uśmiechnął się na to, wstając by ruszyć do drzwi.

- Wow... To jest ładne. - powiedział, podnosząc jedno z dziecięcych ubranek.

- Powinieneś to kupić. - zasugerowałam.

- Ale... Nawet nie wiem czy to będzie chłopiec czy dziewczynka.

- Tak... Masz racje. - powiedziałam. - Ale w sumie... Kup jeden dla dziewczynki... A drugi dla chłopca. Okej?

Pokiwał głową, biorąc ubranka do ręki.

Po spędzeniu godzin w centrum handlowym, w końcu ruszyliśmy do domu z zakupami. Justin kupił sobie kilka ubrań oraz buty, które naprawdę mu się spodobały a ja wzięłam po prostu parę rzeczy, których potrzebowałam od dawna.

- Whoo! Jestem wykończona... - westchnęłam odkładając torby.

- Ly... Mogę wziąć prysznic? - zapytał niepewnie Justin.

- Um.. Tak, jasne. - odpowiedziałam. Szatyn uśmiechnął się, idąc na górę. Cholera, też potrzebowałam prysznica, ale bałam się, że Justin mógłby wyjść w tym samym czasie co ja, co było by nieco niezręczne.

Nie mniej jednak, po chwili znajdowałam się pod prysznicem, myjąc się szybko i po chwili z niego wyskakując. Udałam się do mojego pokoju by wytrzeć się i włożyć koszulkę nocną.

- Lyiah...

- Tu jestem! - zawołałam, zakładając koszulkę.

- Hej...

Podniosłam wzrok by ujrzeć Justina, bez koszulki ukazującego wszystkie swoje tatuaże i nawet te, których nie widziałam.

- Musisz serio lubić tatuaże. - powiedziałam, kierując się do łóżka.

- T-tak... To sposób w jaki mogę wyrazić samego siebie...

- Oh. - westchnęłam, kiedy niezręcznie stał przede mną.

- Chodź. - powiedziałam, klepiąc miejsce obok mnie. Justin podszedł do łóżka, kładąc się obok mnie i opierając się o zagłówek, tak samo jak ja.

- Lyiah... Chcę z t-tobą pogadać.

- O czym?

- O-o... O tym co się stało wcześniej...

Przełknęłam ślinę. - Okej. O co chodzi?

- Cz-czy ty... Uh... Podobało ci się t-to?

- Tak.

- Oh. - wymamrotał.

- A tobie? - zapytałam.

- Um... T-tak.. Też.

- Justin... Uprawiałeś kiedyś seks?

- Um... N-nie...

- Dlaczego?

- N-nikt wcześniej... M-mnie nie chciał.

- Ja chcę. - przyznałam.

- S-serio? - jego oczy zwróciły się w moją stronę.

- Tak... Serio. Jesteś... Wspaniały. - powiedziałam, przejeżdżając dłonią po jego policzku, a jego ciało zadrżało lekko.

- Lyiah... C-czy chcesz...

- Co chcę? - wyszeptałam do jego ucha, całując jego szyję po chwili.

- Ch-chcesz b-być... Moją pierwszą?

- A ty chcesz bym nią była? - wyszeptałam, powoli całując dół jego szyi.

- Uh huh... - wyjąkał.

- Okej... - powiedziałam.

- A-ale... Nie dzisiaj... - powiedział Justin.

- Czemu?

- B-bo... Chcę by nasz pierwszy raz był wyjątkowy... Nie pochopny.

Awe. Jak słodko. Powiedziałam w duchu.

- Jasne skarbie. Możemy poczekać. - odpowiedziałam, kładąc głowę na jego ramieniu.

- Jesteś zmęczona. - wyszeptał.

- Tak... To prawda. - odsunęłam się, ale Justin przyciągnął mnie do siebie. Moje oczy otworzyły się z zaskoczenia.

- P-poprzytulasz się ze mną? - zająknął się, przegryzając wargę.

- Jesteś pewny? - zapytałam.

- Tak... C-chcę spróbować. - powiedział, patrząc na mnie. Podniosłam lekko jego podbródek by złączyć nasze usta.

- I za to cię kocham. - powiedziałam, pocierając dłonią jego policzek. Justin owinął swoje ramie wokół mojej talii, ciągnąc mnie lekko bym położyła się na jego klatce.

- Dobranoc Ly. - powiedział, całując moją głowę.

- Dobranoc skarbie. - odpowiedziałam, przed zapadnięciem w głęboki sen.



AUTISM //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz