Chapter Sixteen

576 64 18
                                    

Zazwyczaj z głębokiego snu każdego ranka rozbudza mnie słońce, ale nie dzisiejszego dnia.

Para delikatnych ust składała małe pocałunki na każdym fragmencie mojej twarzy.

- Pobudka k-księżniczko. - usłyszałam zachrypnięty głos. Otworzyłam oczy by zobaczyć Justina wpatrującego sie we mnie a w jego pięknych oczach mogłam dostrzec miłość i uwielbienie.

- Hej. - wymamrotał, jego głos był tak wspaniały.

- Hej. - westchnęłam.

Wyglądał jakby się przed czymś wahał, co ostatnimi czasy było dość częste.

- Justin... Nie musisz się pytać by mnie pocałować. Po prostu to zrób. - powiedziałam. Przegryzł swoją wargę delikatnie, co było zajebiście gorące i umieścił w końcu swoje usta na moich. Pocałunek był długi i słodki ale z pasją.

Wszystko idealnie.

- Hej... Robisz się coraz lepszy. - powiedziałam, przejeżdżając dłonią po jego policzku.

Mogłam zauważyć jak się rumieni. - Dzięki k-kochanie.

Przysięgam, że poczułam ucisk między nogami kiedy to powiedział. Ale nie chcę nic z tym robić. Nie chcę by poczuł, że to za szybko.

- Um... Moja mama zabiera mnie na odnowienie mojego prawa jazdy. A potem po mój samochód. - powiedział.

- Oh. To super! Jesteś podekscytowany? - zapytałam.

- Trochę. - powiedział obojętnie.

- Cóż, jestem pewna, że będziesz gdy zobaczysz samochód.

- Też tak myślę. - wzruszył ramionami.

Po chwili później Justin był już ubrany i gotowy do wyjścia razem z Pattie, zostawiając mnie samą w domu.

Zdecydowałam by posprzątać cały dom. Mam na myśli, co innego było tu do zrobienia?

Po niecałej godzinie porządków, usłyszałam pukanie do drzwi.

- Idę! - krzyknęłam, odkładając resztę moich środków czystości na półkę.

W momencie otworzenia drzwi, moje usta otworzyły się w szoku.

- Danny? Co ty tu robisz? - krzyknęłam, przytulając się do jego szyi.

- Co? Przyjaciel nie może odwiedzić swojej przyjaciółki? - zadał pytanie.

- Jesteś sam? Gdzie Rick? - zapytałam.

- Pracuje. Zobaczę go jedynie wieczorem. - wyjaśnił.

- Oh. A jak sytuacja w domu? - zapytałam, zamykając za nim drzwi.

- Idzie w dobrym kierunku. Wziął się w garść. Dajemy sobie radę.

- To świetnie. - uśmiechnęłam się. - Chcesz czegoś do picia?

- Kieliszek wina byłby cudowny. - westchnął.

Zachichotałam lekko, sięgając po butelkę wina i wlewając go do kieliszka.

- Proszę bardzo. - powiedziałam, kładąc go przed nim.

- Dzięki. Więc, jak u ciebie pani psycholog?

- Jest super. - odpowiedziałam prosto.

- Chłopak?

Zarumieniłam się, opuszczając głowę. - Tak.

- Awe! Jak ma na imię? Skąd jest i ile ma lat? - powiedział szybko.

- Ma na imię Justin. Jest stąd i ma dwadzieścia lat.

AUTISM //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz