Późnej nocy...
[Lyiah]
Obudził mnie cichy szloch i pociąganie nosem. Podniosłam się szybko zauważając, że Justin nie leży na moich nogach.
- Justin? - powiedziałam wystraszonym głosem.
- Ah.. Ouch.. - jego głos wydawał się bardzo słaby a ja wciąż próbowałam odgadnąć gdzie jest.
- Justin? - zawołałam ponownie, wstając z kanapy. Rozejrzałam się i w jednym z kątów był Justin, zwinięty z jedną ręką pomiędzy jego nogami a drugą na uchu.
- Skarbie... Co się dzieje? - zapytałam idąc w jego stronę.
- T-to boli... - wyszeptał kiwając się w tył i przód.
- Co boli? - zapytałam kucając przed nim. Nie odpowiadał.
- Justin... Nie pomogę ci, jeśli nie będę wiedzieć co cię boli.
Justin zadrżał, wciąż trzymając swoją dłoń pomiędzy nogami. Gdy tylko spojrzałam na jego rękę, serce zaczęło mi walić.
- Justin... Skarbie weź rękę. - poprosiłam.
- N-nie.. J-jak ją w-wezmę, to n-nie przestanie. - wystękał.
- Może potrafię ci pomóc. - zagruchałam.
- N-nie! N-nie chce b-byś m-mnie dotykała! - jąkał się, wciąż płacząc.
- J-Justin.. Słońce.. Pozwól sobie pomóc. - powiedziałam, mój głos zaczął się załamywać.
- S-skrzywidzisz m-mnie.. - wyszeptał.
Wzdycham, lekko sfrustrowana, ale staram się opanować.
- Nie jestem Mya, okej? Jestem Lyiah... Ly... Nie zrobię ci krzywdy. Zaufaj mi.
Jego oczy otworzyły się a spod nich wypłynął strumień łez. W ciszy kiwnął głową, przesuwając swoją rękę. Na ten widok moje oczy poszerzyły się.
- O-oh... - zająknęłam się.
- Co to jest? - zapytał.
- Nie wiesz co to jest? - zapytałam zdezorientowana.
- Um... Wiem co to jest.. Tylko.. N-nie wiem czemu t-to boli.
Poczułam się zakłopotana, próbując znaleźć sposób, w który mogłabym wyjaśnić mu jego erekcję.
- C-co to jest, Ly? - jąkał się.
- Um... To twoja erekcja Justin.
- E-ere-kcja?
- Tak. Erekcja.
- C-co to...
- To się dzieje gdy budzisz się i twój... Penis się podnieca i... podnosi.
- D-dlaczego?
O mój boże. Czułam się jak przy rozmowie z dziesięcioletnim dzieckiem.
- Zazwyczaj przez widzenie atrakcyjnej kobiety. Lub przez sen.
- O-oh... Więc j-jak się tego pozbyć? - zapytał płaczliwym głosem
- Um... Próbowałeś to może... pocierać? - zadałam pytanie.
- Um.. T-tak.. Ale..
- Nie pomagało?
Cicho pokiwał głową. Przegryzłam lekko usta, próbując cokolwiek wymyśleć by mu pomóc.
- M-mogłabym... Pomóc ci z tym? - zapytałam niepewnie.
- M-masz na myśli..
- Nie zrobię ci krzywdy. Możesz mi powiedzieć co robić lub kiedy przestać. - powiedziałam.
- Ly, n-nie mogę..
- Możesz mi zaufać... Chcę tylko pomóc.
Justin patrzył na mnie z zawahaniem na twarzy.
- J-jak... C-chcesz m-mi pomóc? - zapytał szlochając, powoli opuszczając głowę.
- Pokaż mi jak to robisz.
Zademonstrował mi to poprzez pocieranie siebie, ale było to bardzo szorstkie i ostre. Złapałam jego nadgarstek, zatrzymując go.
- Nie możesz być taki ostry z tym. To tylko może pogorszyć sprawę. Musisz być.. delikatny. - przesunęłam jego rękę, kładąc na nim moją dłoń, sprawiając że lekko podskoczył.
- Jest okej, widzisz? - uspokoiłam go, ruszając dłonią powoli. Jego ręce powędrowały na obie jego strony, rozprostowując lekko nogi i łapiąc ostre oddechy.
- L-Lyiah.. - wystękał. Mogłam przyrzec, że poczułam lekkie podniecenie ale starałam się być spokojna, na tyle jak tylko potrafię.
- Lepiej? - zapytałam do jego ucha.
- Um-hm...
Chwilę później jego erekcja zniknęła, a ja zabrałam go do łóżka.
- M-możesz mnie przykryć? - zapytał.
- Jasne... - odpowiedziałam. Justin podszedł do swojego łóżka, odsunął kołdrę i wślizgnął się pod nią.
- Twoja mama robi to codziennie? - zapytałam, podciągając kołdrę pod samą jego szyję.
- T-tak... Zazwczaj spała ze mną... Ale przestała gdy skończyłem dziewiętnaście lat. - wymamrotał.
- Oh, a dlaczego musiała z tobą spać? - zapytałam, klękając na kolanach naprzeciwko łóżka.
- L-lepiej mi się śpi, gdy ktoś jest obok mnie.
- Masz koszmary?
- Czasami.
- Okej. Nie będę ci przeszkadzać i pozwolę ci spać. - Powiedziałam wstając by lekko pocałować go w czoło.
- Dobranoc Justin.
- Dobranoc Puchatku. - zachichotał.
- Hej... Nie mów tego publicznie. Jasne? - udałam poważną, wciąż się uśmiechając.
- Jasne. - dodał, śmiejąc się. Przebiegłam palcami po jego pięknych włosach, podobnych kolorem do złotego.
- Mmm... - lekko zamruczał.
- Lubisz to? - zapytałam.
- Tak... M-moja mama zawsze to robiła by mnie uspokoić. Ale lubię to cały czas.
- Dobrze wiedzieć. - powiedziałam, przejeżdzając ręką po jego policzku przed wstaniem.
- Branoc Justin.
- D-dobranoc Ly. - wymamrotał przez moim wyjśćiem z pokoju. Zostawiłam drzwi otwarte, na wszelki wypadek gdyby wybudził się z koszmaru.
Kładąc się na łóżku, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Justin otworzył się przede mną. Ale... Potrzebuję wiedzieć więcej. Porozmawiam z Pattie rano i może ona będzie mogła dać lekkie światło nadziei na jego stan.
Myśląc nad tym wszystkim, po chwili zasnęłam.
CZYTASZ
AUTISM //PL
FanficJustin Bieber choruje na rzadki typ autyzmu, co czyni go wrażliwym i dziecięcym. Nie doświadczył zbyt wiele w swoim dwudziestoletnim życiu, ale chce żyć normalnie. Chce się zakochać i założyć rodzinę. Nie pozwala mu na to ciężki przypadek autyzmu. D...