Chapter Fourteen

611 66 37
                                        

(dwa dni później)

[Justin]

Zaczynały się wakacje a od momentu rozmowy z moja mamą, wciąż jestem u Lyiah.

Po kilku dniach zawarliśmy umowę. Zostanę u Lyiah a wprowadzę się gdy tylko wyjadą na Florydę. Tylko, że oni nie chcą opuszczać domu, dopóki nie urodzi się dziecko. A kto wie co może się zmienić w ciągu tego czasu.

Mieszkanie z Lyiah jest inne.  Szanuje moją rutynę i pomaga mi kiedy tylko może. Kocham być obok niej. Nigdy nie czułem czegoś takiego wcześniej.

Zawsze mówimy sobie "kocham cię" nawet bez powodu. Czuję, że muszę pokazać jej jak bardzo naprawdę ją kocham. Ale... Nie wiem jak. Może mogłaby mi powiedzieć lub pokazać. Pragnę jej. Każdej jej części. I potrzebuje po prostu wiedzieć jak to zrobić.

- Ly? - zawołałem z sypialni.

- Już wychodzę! - zawołała z pod prysznica.

Usiadłem na łóżku, twarzą do drzwi łazienki.

- Tak skarbie? - usłyszałem jej anielski głos. Podniosłem wzrok a moja szczęka opadła.

Była owinięta tylko w ręcznik, jej włosy były mokre od wody a jej ciało było jeszcze pokryte kropelkami.

- O-oh... - jęknąłem, nie mając tego w zamiarze. Po prostu samo wyszło.

- O co chodzi? - zapytała podchodząc bliżej.

- N-nie... Proszę. Z-zostań tam. - poprosiłem.

Jej oczy rozszerzyły się na ton mojego głosu.

- Co się stało? - zapytała.

Przejechałem językiem po ustach, gryząc dolną wargę, patrząc na jej ciało. Popatrzyła w dół, natychmiastowo się rumieniąc.

- Nigdy... Nie widziałam c-cię... Nagiej wcześniej. - przyznałem.

- Chciałbyś? - zapytała.

- N-nie wiem czy p-powinienem. - odpowiedziałem.

- Dlaczego? Jestem twoją dziewczyną. - odparła.

Pokiwałem głową, nabierając powietrza gdy upuściła swój ręcznik.

- Wow... - westchnąłem.

- Podoba ci się?

Pokiwałem znów głową, nie będąc w stanie wydusić ani słowa.

- Justin... Czy kiedykolwiek robiłeś coś seksualnego wcześniej? - zapytała podchodząc bliżej.

Pokręciłem głową zaprzeczając. - Oprócz... M-May'i.

- Ona się nie liczy. - powiedziała lekko ostrzejszym tonem.

Nie mogłem przestać na nią patrzeć.

- Pamiętasz co to jest? - zapytała, kładąc moje dłonie na swojej klatce piersiowej.

- T-tak. - wyjąkałem, ciężko oddychając.

To mnie podniecało. Bardzo podniecało. To wszystko było dla mnie nowe.

- Jest okej, możesz je poczuć. - oznajmiła, jęcząc lekko gdy masowałem jej piersi.

- Lubisz to? - zapytałem.

- T-tak... Bardzo. - jęknęła, liżąc swoje wargi.

Spojrzałem pomiędzy jej nogi i coś przykuło moją uwagę.

- Lyiah... Co... To jest? - powiedziałem, pocierając nieznaną część ciała powoli.

- Ohh... Justin. - jęknęła głośniej, łapiąc się moich ramion. Odsunąłem szybko moją dłoń.

- Skrzywdziłem cię? - zapytałem przestraszony.

Potrząsnęła głową zaprzeczając. - Dlaczego przestałeś? - jęknęła.

- B-bo... Myślałem, że to cię boli. - powiedziałem niewinnie.

Zachichotała. - Nie skrzywdziłeś mnie. Dotykałeś mnie... I lubię to.

Moje oczy poszerzyły się. - Oh... M-mogę to zrobić znowu? - zapytałem.

- Proszę... - błagała, sięgając po moją dłoń i umieszczając ją tam ponownie.

- Jak to się nazywa? - zapytałem, poruszając tym wokół powoli.

- To jest... Łecht.. O kurwa... - zasyczała, gryząc swoje usta. Jej oczy były zamknięte gdy dotykałem jej "łecht", zataczając dłonią małe koła a po chwili większe.

- Kurwa Justin... Zaraz dojdę... - jęknęła wolniej.

- G-gdzie dojdziesz? - zapytałem zdezorientowany.

- Ah... O boże! - krzyknęła, a ja mogłem poczuć ciecz na moich palcach. Odsunąłem dłoń od niej by zobaczyć przeźroczysty płyn.

- Ly... Co to jest?

- To jest... Orgazm. - dyszała.

- Mogę... Tego spróbować?

- J-jak chcesz... - zająknęła się. Umieściłem palce w ustach i początkowo smakowało to nie za dobrze, ale po chwili słodko.

- Mmm... - jęknąłem liżąc palce. - Dobrze smakujesz.

Zachichotała lekko cmokając mnie w usta. W tedy poczułem coś bolesnego w moich spodniach.

- Uh oh. - jęknąłem.

- Co jest? - zapytała.

- N-nadchodzi... - zająknąłem się pocierając moje krocze ale Lyiah złapała mój nadgarstek.

- Pozwól mi skarbie. - mruknęła do mojego ucha, całując mój policzek. Odsunąłem rękę, pozwalając jej wsadzić dłoń do moich jeansów. Delikatnie złapała moją erekcję, sprawiając że przez moje ciało przeszedł dreszcz a ciche jęki opuszczały moje usta.

- O-oh.. L-Ly... - było to jedyne co udawało mi się powiedzieć.

- Dobrze ci? - zapytała, zwalniając tempo a za chwilę znów przyśpieszając.

- B-bardzo...

Moje ciało drżało gdy wciąż kontynuowała sprawianie mi przyjemności. Czułem, że jestem blisko.

- O-oh kurka wodna. - jęknąłem czując swój punkt kulminacyjny.

Usłyszałem jej chichot. - Widzę, że moje słońce udaje niewinnego... Nawet nie przeklina.

Zarumieniłem się lekko, kiedy jej dłoń opuściła moje spodnie.

- Lepiej? - zapytała.

- L-lepiej. - uśmiechnąłem się. - Mogę dostać całusa?

Uśmiechnęła się, pochylając się by mnie pocałować.

- Ugh... Teraz muszę wziąć kolejny prysznic... - drażniła się.

- Przepraszam... - powiedziałem.

- Jest okej. - uśmiechnęła się całując mój policzek. - Zaraz wracam, okej?

Pokiwałem cicho głową, przed tym jak weszła do łazienki.

Czułem się dobrze, dotykając Lyiah a jej jęki i to jak wymawiała moje imię, sprawiało że prawie zwariowałem.

Miałem nadzieję, że będziemy częściej robić takie rzeczy jak te...

I nie mogę się doczekać by przeżyć je wszystkie z nią.

(Dwa rodziały jednego dnia. Mam nadzieję, że się cieszycie.)

AUTISM //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz