[Lyiah]
Rozbudził mnie dzwonek mojego telefonu. Popatrzyłam na zegarek, widząc na nim chwilę po północy. Podniosłam się lekko by rozluźnić moje mięśnie oraz zesztywniałe nogi.
Spojrzałam na anielską twarz Justina z kciukiem w jego ustach. Wow. Nigdy nie widziałam wcześniej by ssał swojego kciuka. Może to część jego mechanizmu radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.
Szybko sięgnęłam po telefon odbierając połączenie.
- Halo?
- Lyiah! Justin zaginął! - krzyknęła panicznie.
- Nie, nie zaginął. Jest u mnie. - powiedziałam spokojnie.
- Oh dzięki bogu. - westchnęła.
- Proszę pani.. Co się wydarzyło po moim wyjściu?
- Więc... Razem z Jeremy'm zasugerowaliśmy by zmienił szkołę i wyprowadził się z nami na Florydę. Strasznie się zdenerwował, zaczął płakać i wybiegł, mówiąc że nie mógł by jej zostawić. Kimkolwiek ona jest.
Mały uśmiech wkradł się na moje usta. - Powiedział tak?
- Tak. I był naprawdę roztrzęsiony. Moje biedne dziecko. Nie chciałam go skrzywdzić, ale nie mogę pozwolić by został tu sam.
- Coż... Mógłby zostać u mnie... Jeśli było by to w porządku oczywiście.
- Nie chcę ci się narzucać. - powiedziała.
- Proszę pani. Miałam pani coś powiedzieć. Jestem pewna, że Justin za bardzo się bał lub zapomniał ale... Justin zapytał mnie czy będę jego dziewczyną.
- Oh! To wspaniale. Kiedy to się stało?
- Minie miesiąc niedługo. - wyjaśniłam. Poczułam jak Justin porusza się na moich nogach a ja przejechałam dłonią po jego głowie by go uspokoić.
- Awe. Mój skarb ma dziewczynę. Cóż, jeśli jemu by to odpowiadało... To mi także.
- Porozmawiam z nim później. Ale wiem, że odpowiada mu to. Nie musi się pani martwić. - uspokoiłam ją.
- Dziękuję ci bardzo Lyiah.
- Nie ma za co. - ziewnęłam.
- Już pozwalam wam spać. Dobranoc skarbie. - powiedziała Pattie.
- Dobranoc proszę pani. - wyszeptałam rozłączając się.
- Ly? - usłyszałam jęk Justina.
- Hej... - mruknęłam, głaszcząc go po głowie dopóki nie wstał, przecierając oczy.
- K-która godzina? - zapytał.
- Dwunasta. Zasnąłeś na moich kolanach. - odpowiedziałam.
- Oh. - wymamrotał. Podniósł głowę patrząc na mnie z pustym wyrazem twarzy.
- Wszystko w porządku słońce? - zapytałam.
Nie odpowiedział ani słowem, po prostu się na mnie patrzył. A to sprawiało, że czułam jakbym zaraz miała zwariować.
Zbliżał się do mnie coraz bardziej a jego oddech był bardzo lekki a zarazem ciężki.
- Justin... - wyszeptałam przed tym jak jego usta znajdowały się coraz bliżej moich.
W końcu złączył je razem. Czułam się jak w niebie. Uczucie jak współpracowały ze sobą było nieziemskie.
- L-Ly... - wyszeptał odrywając się ode mnie.
- O co chodzi?
- Ja.. J-ja cię kocham. - wymamrotał powoli.
- Ja ciebie też. Wiesz to, prawda? - zapytałam pocierając jego policzek.
- Wiem... P-przepraszam za to wcześniej. Byłem po prostu... Zły.
- Jest okej. Rozumiem.
- N-nie mogę cię zostawić, Ly. Dopiero co zaczęliśmy nasz związek. N-nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz... Właściwie... Możesz zostać tu. Ze mną.
- Serio? - jego twarz się rozpromieniła.
- Tak.. Um... Twoja mama dzwoniła do mnie i rozmawiałyśmy o tym. Myśli, że to dobry pomysł.
Jego oczy się zaświeciły odrobinę. - W-więc... Zostaję?
- Jeśli chcesz. - powiedziałam.
Złapał mnie w swoje ramiona, mocno przytulając. - Dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki! - krzyczał, ściskając mnie.
- Nie ma za co. - zachichotałam. Odsunął swoją twarz od mojego policzka całując mnie w usta. Po chwili odsunął się, ziewając.
- Chodźmy lepiej do łóżka. - powiedziałam, całując jego policzek a po chwili wstając z kanapy.
Wszedł za mną do pokoju i wpatrywał się w wielkie królewskie łóżko.
- Whoa. - westchnął.
- Wiem. Wielkie, co nie? - powiedziałam z uśmiechem.
- No. - wymamrotał.
- Możesz spać ze mną. Wiem, że nie lubisz spać sam i... mam tylko jedną sypialnię. - zaśmiałam się lekko, wsuwając nogi pod kołdrę.
Uśmiechnął się słabo, ściągając swoją koszulkę i pokazując swoje ciało wraz z tatuażami. Musiałam przyznać. Wyglądał... Jak pieprzony bóg seksu.
- Cholera. - wymamrotałam wolniej przed tym jak wszedł na łóżko.
- O co chodzi? - zapytał zakłopotany.
- Uh... Nie, nic. - zaprzeczyłam, przełykając ślinę.
Leżałam bokiem na poduszce kiedy Justin położył się płasko naprzeciwko mnie, patrząc się na mnie z podziwem w oczach.
- Dziękuję. - powiedział, przyciągając mnie bliżej siebie.
- Za co? - zapytałam opierając głowę o jego.
- Za k-kochanie mnie... - wymamrotał, trzymając kciuka w ustach.
Uśmiechnęłam się zadowolona, po chwili całując go we włosy zanim odpłynęłam w głęboki sen.
CZYTASZ
AUTISM //PL
FanfictionJustin Bieber choruje na rzadki typ autyzmu, co czyni go wrażliwym i dziecięcym. Nie doświadczył zbyt wiele w swoim dwudziestoletnim życiu, ale chce żyć normalnie. Chce się zakochać i założyć rodzinę. Nie pozwala mu na to ciężki przypadek autyzmu. D...