#5

1.8K 112 15
                                    

Steve

Zimny wiatr dął mocno sprawiając, że Steve zadygotał. W ręce trzymał kubek cieplej herbaty, którą kupił na stacji benzynowej. Obserwował dom Lii Johnson już od dobrych czterech godzin i nieźle przemarzł. Zapiął wyżej bluzę, ale na niewiele się to zdało dlatego przyspieszył kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w aucie.

Wszedł w jedną z uliczek, aby skrócić sobie drogę. Szedł spokojnie, popijając co jakiś czas ciepły napój, kiedy usłyszał odgłosy bójki, dochodzące zza zakrętu. Przynajmniej dwie osoby. Jedną z nich musiał być mężczyzna, bo Rogers słyszał wyraźnie przekleństwa, które leciały z jego ust. Następnie po uliczce potoczyły się głuche odgłosy ciosów, a ktoś krzyknął. Steve ruszył biegiem ku zamieszaniu, a kiedy dotarł na miejsce stał się światkiem dziwnego zdarzenia. Rosły i dobrze zbudowany mężczyzna leżał na ziemi, a nad nim stał jego przeciwnik. To dziewczyna stwierdził Steve. Była smukła, ale stała tyłem, więc nie mógł dostrzec jej twarzy. Miała na sobie czarną bluzę i równie ciemne spodnie. Na głowę zarzuciła czapkę, ale mimo to Kapitan dostrzegał długi brązowy warkocz, który wystawał spod nakrycia głowy. Dziewczyna stała z uniesioną pięścią lecz nim zdążyła zadać cios mężczyzna chwycił ją za rękę i kopnął mocno. Napastniczka zachwiała się, ale nie straciła równowagi. To wystarczyło mężczyźnie, aby się podnieść i wstał na równe nogi. Kiedy kątem oka dostrzegł Steve'a spojrzał na niego i zawołał:

- Ratunku! Napadli mnie!

Steve nie myślał zbyt wiele, tylko ruszył do ataku. W kilku krokach dostał się do obu walczących. Kubek z herbatą wypadł mu wcześniej z ręki, a napój rozlał się co niezbyt mu w tej chwili przeszkadzało. Rzucił się na dziewczynę i zwalił ją z nóg. Mężczyzna w tym czasie zdążył uciec z alejki tą samą drogą, którą przyszedł Kapitan. Steve nie miał w zwyczaju bicia dziewczyn, ale tym razem to ona zadała pierwszy cios. Starała uwolnić się z żelaznej uścisku Rogersa. Miotała się i tłukła pięściami na oślep. Coś krzyczała, ale maska, która zasłaniała jej nos oraz usta zniekształcała jej słowa. Kapitan dostrzegł parę zielonych oczu, które wpatrywały się w niego natarczywie. Cudownie, czyli misja spalona.

- Jesteś Lia Johnson? Odpowiedz. - krzyknął dalej trzymając dziewczynę.

Lia miotała się tak długo, aż w końcu udało jej się uwolnić jedną rękę. Grzmotnęła Steve'a mocno w skroń, aż ten przetoczył się na bok. Johnson momentalnie znalazła się na nim, siedząc okrakiem i przyciskając go jedną ręką do ziemi. Kapitan Ameryka poczuł dotyk zimnej stali na swojej szyi, ale nie mógł dostrzec, jaką broń trzyma dziewczyna. Widział nad sobą tylko jej nienaturalnie zielone oczy. Było w tym spojrzeniu coś dziwnego, co nie dawało mu spokoju. Mimo to przestał się wiercić. Lia nachyliła się nad nim i szepnęła mu prosto do ucha:

- Radzę ci się nie zbliżać. To moje prywatne sprawy, a ty trzymaj się od nich z daleka, Steve.

Następnie wyprostowała się i zadała mu cios prosto w twarz. Kapitan, już uwolniony złapał się za pulsujący bólem nos i poczuł ciepłą krew, która powoli spływała mu po szyi. Jęknął cicho i opadł z powrotem na ziemię.

****

- Czyli inaczej mówiąc, misję już można uznać za nieudaną. - Hill stała przy stole z niezadowoloną miną.

Steve spiorunował ją wzrokiem. Pod okiem już tworzył mu się sporej wielkości siniak, a nos wciąż bolał po ciosie Lii.

- Czemu tak myślisz?

- Bo Johnson już wie, że jest obserwowana przez nas. Będzie się miała na baczności. - warknęła przez zaciśnięte zęby. - Czemu w ogóle wtrącałeś się w tą bójkę.

- Mówiłem ci już. Nie wiedziałem co się dzieje. Wyglądało tak, jakby ona go zaatakowała. Może chciała porwać kolejnego człowieka.

Maria pokręciłam głową śmiejąc się, ale Steve doskonale zdawał sobie sprawę, że w jej śmiechu nie ma ani grama wesołości. Następnie spojrzała na Rogersa z politowaniem, co nie do końca mu się podobało.

- Steve, dziewczyna miałaby porwać dorosłego mężczyznę? Sam go przecież widziałeś. Myślisz, że dałaby sobie z nim radę?

- Kiedy wszedłem wydawało się, że radziła sobie nie najgorzej. - Rogers nie był zadowolony z tego, że to właśnie Maria dawała mu reprymendę. Nie było jej tam i nie widziała całej sytuacji.

- Jest coś jeszcze. - powiedział, a czarnowłosa agentka spojrzała na niego uważnie.

- Co?

- Ta dziewczyna, Lia Johnson, ona ma metalową rękę.

Na twarzy Marii Hill odmalował się szok. Popatrzyła na Steve'a uważnie, jakby chciała sprawdzić, czy mężczyzna nie robi sobie z niej żartów. Jednak twarz Kapitana pozostawała tak samo poważna, jak wcześniej.

- Skąd wiesz?

- Złapała mnie za szyję. Z początku myślałem, że ma jakaś broń: nóż albo pistolet. Ale ona nie miała nic. Tylko ręce.

- Steve, jesteś pewien? Wiesz, ona uderzyła cię w głowę, coś mogło cię się przewidzieć...

- Nie rób ze mnie wariata, Mario. - w głosie Rogersa pojawiła się niebezpieczna nuta. - Może i oberwałem po głowie, ale głupi nie jestem.

Maria usiadła i podparła rękami głowę. Wyglądała na naprawdę zrezygnowaną, a przede wszystkim zmęczoną. Steve mógł się założyć, że nie spała od kilku dni. Z pewnością zajmowała się zaginięciami, które nie dawały jej spokoju od kilku tygodni. Dopiero teraz Rogers zobaczył wory pod oczami Hill, które ta usilnie starała się ukryć pod grubą warstwą makijażu. Ramiona miała spuszczone. Steve odsunął krzesło i usiadł koło byłej agentki.

- Maria. - położył rękę na jej ramionach. - Idź się połóż i wyśpij się porządnie.

- Nie mogę Steve. Muszę koordynować całą akcje, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko się sypie. Do tego mam nieuzupełnienie akta poprzednich spraw, zaginięcie i monitoring do przejrzenia.

Rogers zaśmiał się na jej słowa i zaczął delikatnie gładzić kobietę po plecach. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że oni zawsze mięli trudno, w końcu byli Avengers. Ale nikt nigdy nie zastanawiał się nad tym, co czuła Maria, nikt nie pomyślał o tym, że jej też może być ciężko. Najpierw pracowała w Shield, gdzie mimo że była prawą ręką Nicka Fury'ego to tak na prawdę nie była do końca doceniana. Potem po upadku agencji zatrudnił ją Stark i od tamtego momentu stała nieustannie murem za drużyną, a jednak kryła się w ich cieniu. Ona też mogła być zmęczona.

- Idź spać. Wezmę ze sobą Wandę i zajmiemy się Johnson. Natasha może przejrzeć ten monitoring, a Clint'a poproszę o uzupełnienie akt. Nie musisz zajmować się wszystkim.

Maria popatrzyła na niego z wdzięcznością, a następnie wstała i skinęła mu głową. Potem wyszła zostawiając Kapitana samego. On również po chwili wstał i poszedł poszukać Wandy. Pora zakończyć tą misję.

New HeroesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz