Natasha spojrzała na Iana, kiedy ten po raz kolejny zmieniał jej bandaże. Robił to dość sprawnie, ale Natasha i tak widziała, jak trzęsły mu się ręce.
- Czemu mi pomagasz? - zapytała. Na dźwięk jej głosu wzdrygnął się lekko.
- Mówiłem ci już. Nie chcemy nikomu robić krzywdy.
- Twoja siostra jest chyba innego zdania.
Ian zaśmiał się, ale brzmiało to bardziej jak westchnięcie. Odsunął się nieco i usiadł, opierając się plecami o ścianę.
- Cass bywa czasem uciążliwa. Ale ona również nikogo by nie skrzywdziła. To, że cię popchnęła... to był wypadek. Potem bardzo się obwiniła. Pewnie bała się co powie Haly, gdy wrócimy. Ten człowiek potrafi być brutalny, a to nasza pierwsza misja razem.
Natasha odwróciła wzrok. Czuła się rozdarta. Z jednej strony miała ochotę skręcić kark im obojgu. Gdyby tylko mogła, z pewnością by spróbowała, ale dostatecznie uniemożliwiały jej to skrępowane ręce. Ale z drugiej strony, zarówno Ian jak i jego siostra momentami byli nawet znośni. Pomijając fakt, że ją uwięzili i o mało nie złamali kręgosłupa. A jednak nie potrafiła ich w pełni nienawidzieć. Dopiero po chwili dotarło do niej, co powiedział. On chyba również zrozumiał, że zdradził nieco za wiele.
- Cholera - powiedział i natychmiast wstał. Przez jego twarz przebiegł cień strachu.
- Co ty powiedziałeś? Czekaj, Ian poczekaj - zawołała. Chłopak zatrzymał się w drzwiach.
Spojrzał na nią przez ramię.
- Zapomnij o tym co powiedziałem. Zapomnij bo oboje będziemy mieć problemy.
- Haly? Matthew Haly? To on wami dowodzi?
Ian zmarszczył brwi na dźwięk imienia dawnego wroga. Jeśli to naprawdę był on... cóż, Natasha wolała nie widzieć co zrobi Jules, gdy się dowie, że Matt żyje.
- Matt Haly zginął. Wy go zabiliście.
Natasha nachyliła się do chłopaka na tyle, na ile pozwalały jej skrępowane ręce. Poczuła jak kajdany nieprzyjemnie wrzynają jej się w nadgarstki, a bok przeszywa ból.
- Proszę cię Ian. Przecież oboje wiemy, że i tak najprawdopodobniej nie wyjdę stąd żywa. W końcu będziecie musieli ich poinformować o rozwoju spraw, a ja nigdy wam nic nie powiem. Co ci szkodzi?
Chłopak zawahał się przez chwilę. Po jego twarzy widziała, że miała rację. I wcale nie poprawiło jej to nastroju, ale chciała dowiedzieć się jak najwięcej. Ian był na to jedynym sposobem. Wiedziała, że i tak w końcu się złamie. Był inny, jakby w ogóle nie pasował do całego tego procederu. I tak chyba właśnie było. Ian był za miękki na takie zadania, a Natasha miała nieprzyjemne wrażenie że wie, dlaczego znalazł się akurat tutaj i akurat teraz.
- To wasza pierwsza misja razem? - Próbowała nadać swojemu głosowi jak najprzyjemniejszy ton.
- Tak. Kiedy Matt dowodził nigdy nie posyłał nas razem. Nigdy nie tłumaczył się ze swoich decyzji, dlatego nie wiem, czemu tak postępował. Po jego śmierci dowodzenie przejął jego kuzyn. Z początku też nie posyłał nas razem. To moja pierwsza misja z Cass. Może dlatego ciągle jest taka nerwowa.
- Haly chciał mieć na was haka - powiedziała Natasha - Wiedział, że będziecie posłuszni jeśli jedno z was ciągle będzie z nim.
Ian odwrócił wzrok i spojrzał gdzieś poza nią. Natasha miała wrażenie, że jest coraz bliżej dotarcia do niego. Ian nie był głupi i Romanoff miła wrażenie, że wiedział o wszystkim, o czym mówiła.
CZYTASZ
New Heroes
FanfictionII cześć ,,New Avengers". Znajomość pierwszej części mile widziana. Od wydarzeń na zaporze minął ponad rok. Avengers po bitwie udało się pozbierać i znów zacząć działać na rzecz społeczności. Jednak pojawia się nowy wróg, a wynik tego starcia może...