- Masz się nie odzywać i pozwolić mi mówić.
Leo spojrzał na nią po czym wywrócił oczami. Szli korytarzem na najwyższym piętrze Stark Tower. Jules prowadziła chłopaka tłumacząc mu cicho jak ma się zachowywać. Jakby nie miał dziewiętnastu lat tylko dziesięć.
- Julien, nie musisz mnie wychowywać. Wiem, jak się zachowywać w towarzystwie.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, a potem westchnęła cicho. Nie ukrywała już jak bardzo się denerwowała. Bała się co powie drużyna, kiedy zobaczą Leo. Nikt poza nimi nie miał do wieży wstępu, a ona bez zapowiedzi przyprowadziła poszukiwanego przez grupę świrów. Poza tym Leo był jej przeszłością, oni byli teraźniejszością. A takie spotkania prawie nigdy nie kończyły się dobrze.
- Przepraszam, okej? - spojrzała na niego i poklepała po ramieniu - Ale nie nazywaj mnie Julien, dobrze?
Leo zmarszczył brwi.
- Dlaczego nie? Przecież to twoje imię.
- Nie tutaj, Leo. Po prostu mów na mnie Jules i nie będzie problemu.
Chłopak wzruszył ramionami i razem weszli do salonu. Szczerze mówiąc dziewczyna miała nadzieję, że o tak wczesnej porze nikogo nie będzie i zdąży gdzieś ulokować Leo, przebrać się i doprowadzić do stanu względnej używalności, a dopiero potem na spokojnie z nimi porozmawiać i wszystko wytłumaczyć. Miała jednak coraz więcej pewności, że nie ma szczęścia w życiu. Na kanapie siedziała Natasha ze Stevem i Clintem, a Tony rozmawiał z Wandą przy stole. Jules stanęła jak wryta w drzwiach tak, że Leo wpadł na nią, potykając się o jej nogi. Jules niemal wpadła do środka i gdyby nie chłopak, który złapał ją za łokieć, upadłaby na ziemię. Oczy wszystkich członków drużyny zwróciły się w ich kierunku i Jules nie dziwiła się, kiedy na ich twarzach pojawił się wyraz niedowierzania. Dobrze wiedziała, że wyglądali okropnie. Ona w podartych spodniach i za dużym swetrze, a Leo w podkoszulku i krótkich spodenkach. Dodatkowo oboje z potarganymi włosami, nieco brudni, a Jules z kilkoma rozcięciami. Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się głupio.
- Poznajcie Leo.
Złapała chłopaka za przód koszulki i wepchnęła do środka. Stanął nieco zdezorientowany tym, że nagle znalazł się w jednym pomieszczeniu z Avengers. Przeczesał nerwowo włosy i pomachał niezdarnie.
- Cześć.
Zapanowała cisza, a Jules miała wrażenie, że serce wali jej tak mocno, że w owej ciszy wszyscy je usłyszą. Skrzyżowała spojrzenie z Natashą, która wpatrywała się w nią uważnie. Jules zagryzła policzek i odwróciła wzrok. Tony chyba postanowił uratować sytuację, bo odsunął się od Wandy i podszedł do nich z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Witaj młody człowieku. Miło cię poznać - potrząsnął ręką Leo.
Jules wywróciła oczami. Musiała przyznać, że zazwyczaj Stark grał lepiej. Leo jednak nie zwrócił na to najmniejszej uwagi, bo zbyt zajęty był potrząsaniem ręki Tony'ego. Na jego twarz wstępował powolny uśmiech. Na miejscu Starka byłaby przerażona tym widokiem.
- Jestem fanem, panie Stark - wykrztusił.
- Tak, nie dziwię się - Tony poklepał go po ramieniu i spojrzał na Jules dziwnie - Śmierdzisz rzeką.
- Co?
Zmarszczyła brwi, a Stark wzruszył ramionami.
- Leo idź się połóż. Kierowałeś przez całą drogę, musisz być zmęczony.
- Jesteś pewna? - Skinęła głową.
Wanda podeszła i złapała go pod ramię mówiąc, że znajdzie dla niego jakiś pokój. Zanim wyszli Leo rzucił jeszcze Jules przelotne spojrzenie. Dziewczyna bezgłośnie podziękowała Wandzie, która uśmiechnęła się do niej szeroko w odpowiedzi.

CZYTASZ
New Heroes
FanfictionII cześć ,,New Avengers". Znajomość pierwszej części mile widziana. Od wydarzeń na zaporze minął ponad rok. Avengers po bitwie udało się pozbierać i znów zacząć działać na rzecz społeczności. Jednak pojawia się nowy wróg, a wynik tego starcia może...