#44

676 41 1
                                    

Jules bawiła się rąbkiem swojej koszulki. Patrzyła w podłogę, usilnie unikając spojrzenia Natashy. Kobieta przez chwilę czekała aż dziewczyna coś powie, ale chyba na próżno.

- Dziękuję - powiedziała cicho, wreszcie zwracając na siebie jej uwagę.

Przez twarz Moore przemknął lekki uśmiech, dziewczyna skinęła głową. Popatrzyła na Natashę.

- Wiesz,że nie masz za co.

- Nie musiałaś mi pomagać, a jednak to zrobiłaś. - Natasha zmarszczyła brwi. - Skąd wiedziałaś gdzie jestem?

- Słyszałam cię.

Natashę odebrało słowa. Zmarszczyła brwi. Jules była tysiące kilometrów od niej. Jak to możliwe, skoro ich więź tak dawno została zerwana. Znów zapadło milczenie. Kiedyś mogły siedzieć godzinami i nie rozmawiać, ale wtedy cisza była dla nich komfortowa. Była czymś naturalnym, nie musiały bowiem rozmawiać, żeby się rozumieć. Teraz ta sama cisza była czymś dziwnym i zdecydowanie bardzo niekomfortowym. Coś się zmieniło, a Natasha nie była pewna czy będzie w stanie to odkręcić.

- Przepraszam. Nie wiem nawet co zrobić, żebyś mi wybaczyła - powiedziała cicho Natasha, dziwnie łamiącym się głosem. - Wiem, że i tak nigdy mi nie wybaczysz. Bo takich czynów nie da się wybaczyć. Ale Jules, chcę żebyś wiedziała, że naprawdę tego żałuję.

Dziewczyna pokręciła głową i spojrzała na Natashę z powagą.

- Nie musimy o tym teraz rozmawiać. Powinnaś odpoczywać.

- Nie. Chcę z tobą o tym porozmawiać. Chcę, żebyś o wszystkim wiedziała.

Jules podniosła wzrok i zaczęła wypatrywać czegoś za oknem. Natasha była pewna, że dziewczyna próbowała powstrzymać łzy. Sama próbowała zrobić to samo, ale wiedziała, że długo nie wytrzyma.

- Kiedy dostawałam rozkazy, wykonywałam je. To była niepodważalna zasada, której musiałam się trzymać. Nauczyłam się nie zadawać pytań. Po prostu robiłam to, co musiałam zrobić. Tak było też w przypadku twoich rodziców. Wykonywałam rozkazy. - Natasha jeszcze nigdy nie mówiła o tym na głos. - Ale musisz wiedzieć, że nie próbuję się usprawiedliwiać. Zrobiłam straszne rzeczy, ale nigdy nie chciałam, żebyś ty za nie płaciłaś. Nigdy.

Jules milczała, dalej nie patrząc na Natashę. A Romanoff bardzo chciała, żeby dziewczyna na nią spojrzała. Chciała, żeby coś powiedziała, cokolwiek. Ale jej milczenie było najgorsze ze wszystkich reakcji, jakich mogła się po niej spodziewać. Natasha była na siebie wściekła jak nigdy.

- Powiedz coś - powiedziała błagalnie.

Chciała złapać Jules za rękę, ale bała się to zrobić. Nie przeżyłaby chyba, gdyby dziewczyna odtrąciła jej rękę. A tego właśnie się spodziewała.

- Przez ciebie skończyłam jako sierota na ulicy. Musiałam kraść, a i tak chodziłam głodna. Pozbawiłaś mnie możliwości normalnego życia.

Te słowa zabolały Natashę bardziej niż jakakolwiek odniesiona jak dotąd rana. Jules wreszcie spojrzała na nią, ale Romanoff nie była w stanie wyczytać czegokolwiek z jej spojrzenia.

- Ale czy wcześniej miałam normalne życie? - rzuciła w przestrzeń Moore i oparła się o oparcie krzesła. - Nie wiem co mam zrobić, Natasho. Chciałabym ci coś powiedzieć, ale po prostu nie jestem w stanie.

Natasha chciała jeszcze coś powiedzieć, ale Jules wstała i wyszła bez słowa, zostawiając Romanoff samą.

***

New HeroesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz