Epilog

1.2K 69 3
                                    

Natasha zatrzasnęła bagażnik samochodu i podeszła do drużyny, która stała w grupie na parkingu. Jules rozmawiała na uboczu z Leonardem.

- Jak coś to dzwoń - powiedziała Jules ze zdenerwowaniem, jakiego dawno już u niej nie widział.- Nie graj w pokera z Clintem i nie wdawaj się w dyskusje z Tonym, bo wiesz jak to się potem kończy.

Leo westchnął i ostentacyjnie wywrócił oczami. Złapał Jules za ramiona i ze spokojem spojrzał jej prosto w oczy.

- Możesz się uspokoić? Potrafię o siebie zadbać lepiej niż ci się wydaje - zapewnił. - Poza tym, od kiedy to ty jesteś tą odpowiedzialną, co?

Jules westchnęła i pochyliła się, opierając czoło o jego klatkę piersiową.

- Przepraszam. Chyba mam wyrzuty sumienia, że cię zostawiam.

Leo zaśmiał się i przytulił ją mocno. Jules objęła go, wdychając zapach jego koszulki. Będzie za nim tęsknić. Bardzo tęsknić. Denvis odsunął się nieco i spojrzał jej prosto w oczy, a na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech.

- Uważaj na siebie. I błagam, Julien, nie wszczynajcie żadnych bójek.

Jules uniosła ręce w obronnym geście. Przywykła już do tego, że Leo mówił do niej tylko pełnym imieniem, a po jakimś czasie zaczęło jej się to nawet podobać. Nie jej imię. Brzmienie jej imienia w jego ustach.

- Czy ja ci wyglądam na osobę, która wszczyna bójki?- zapytała, a widząc spojrzenie, jakim ją obdarzył. - Poza tym Steve naciskał, żebyśmy zostawiły broń.

Leo wzruszył ramionami.

- Może to i lepiej.

Złapał ją za rękę i razem podeszli do reszty drużyny. Natasha właśnie przytulała mocno Wandę. Clint z szerokim uśmiechem na ustach stał koło Tony'ego, który również się uśmiechał. Steve nie odrywał wzroku od Natashy, ale kiedy poczuł na sobie spojrzenie Jules, uśmiechnął się delikatnie i odwrócił twarz. Mogła być pewna, że próbował ukryć niewielki rumieniec, który rozkwitł na jego policzkach. Natasha podeszła do ich dwójki, a Leo puścił rękę Jules. Przytulił Rosjankę mocno, życząc jej dobrej drogi.

- Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje - mruknął Tony do Clinta, a ten przyznał mu rację. Natasha spiorunowała ich swoim firmowym spojrzeniem, ale mimo wszystko pozostawała wyraźnie spokojna i szczęśliwsza niż normalnie.

- Możemy już jechać, czy ktoś jeszcze ma coś do dodania? - rzuciła w przestrzeń.

Podeszła do samochodu i otworzyła drzwi po stronie kierowcy. Pokręciła tylko głową, kiedy Clint i Tony pomachali jej ze słodkimi uśmiechami na twarzy. Jules zwróciła się jeszcze do Leo, którego uśmiech nieco zbladł. Odgarnął jej włosy i założył za ucho.

- Będziesz za mną tęsknił? - zapytała, a on zaśmiał się.

- Głupie pytanie.

Jules przełknęła ślinę, ale w głębi duszy cieszyła się na nową przygodę, która na nią czekała.

- Będziesz tu kiedy wrócę? - zapytała cicho, nieco wstydząc się własnego pytania.

Leo uśmiechnął się szerzej i spojrzał na nią ze spokojem wymalowanym na twarzy.

- Zawsze będę.

Pocałował ją krótko i odprowadził do samochodu, otwierając jej drzwi pasażera. Jules usadowiła się na fotelu i zapięła pas, kiedy Leo zamykał za nią drzwiczki. Nachylił się jeszcze przez otwarte okno i rzucił do Natashy:

- Tylko nie szarżuj. Wierzę, że jeździsz lepiej niż Julien.

Zanim dziewczyna zdążyła mu odpowiedzieć, cmoknął ją w policzek i odszedł do reszty drużyny. Natasha spojrzała na towarzyszkę.

- Gotowa na pierwsze wakacje?

Jules pokiwała głową z entuzjazmem, nie mogąc już dłużej kryć emocji. Nie chciała już dłużej ich kryć.

- Jak jeszcze nigdy wcześniej.

Natasha ruszyła z piskiem opon. Stark Tower i Avengers zostali daleko z tyłu, podczas gdy one pruły do przodu. Kiedy wjechały na autostradę Natasha przyspieszyła nieco. Wyglądała na zadowoloną. Siedziała odprężona w fotelu. Jules odwróciła się do niej z szerokim uśmiechem.

- Mam nadzieję, że stawiasz pierwszego drinka. Dużego i z palemką.

Natasha prychnęła, ale popatrzyła na nią z szerokim uśmiechem na twarzy.

- A to niby dlaczego?

- Postrzeliłaś mnie. Chyba jesteś mi to winna.

Natasha spojrzała na nią znad ciemnych okularów.

- Wciąż nie wiem o co ci chodzi, ale jak chcesz.

Jules odwróciła wzrok z tryumfalnym uśmiechem na twarzy. Oparła się wygodniej w fotelu. Nie miała na sobie ani protezy, ani stroju, więc jej prawa ręka spoczywała na temblaku. Blizny na twarzy czy ramionach nawet nie próbowała ukryć. Już jej nie przeszkadzały aż tak bardzo jak wcześniej. Natasha spojrzała na nią i uśmiechnęła się pod nosem, a potem docisnęła gaz do dechy. Wreszcie obie mogły się uspokoić.

Jules Moore czuła się szczęśliwa jak nigdy wcześniej. No i pierwszy raz w życiu jechała na wakacje.

New HeroesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz