SAMANTA POV.
Poczułam delikatne promienie słońca na twarzy. Usłyszałam cichutki, bardzo znajomy mi głos. Nawet nie patrząc wiedziałam kto tam jest.
-Brooke? - odezwałam się lekko zachrypniętym głosem.
Uchyliłam powieki, a moim oczom ukazała się Brooke i jakiś chłopak, któremu nawet nie miałam okazji się przyjrzeć
-Witaj, słoneczko - Brooke podeszła do mojego łózka, a ja podniosłam się by ją uścisnąć.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się szeroko.
-Znowu przespałaś cały dzień? - zapytała zaniepokojona Brooke, gdy się od niej odsunęłam.
-Tak jakoś wyszło - wzruszyłam ramionami uśmiechając się delikatnie.
-Właśnie - Brooke klasnęła w dłonie -Sam poznaj Cartera, to mój nowy pomocnik.
-Hej - uśmiechnęłam się do niego delikatnie intensywnie się mu przyglądając.
Miał czarne włosy postawione do góry z wyciętymi delikatnie bokami. Jego skóra była lekko opalona. Jego kości policzkowe były bardzo uwydatnione. Oczy w kolorze ciemnej zieleni intensywnie się we mnie wpatrywały. Ubrany był w czarną bluzę oraz tego samego koloru spodnie, ale mimo to dostrzegłam, że nie należy do jakiś chuderlaków, a raczej tych, którzy pakują na siłce.
-Cześć - odburknął.
Nie byłam zaskoczona tym niemiłym przywitanie, już się do tego przyzwyczaiłam i nauczyłam się nie zniechęcać takim zachowaniem, więc postawiłam zagadać.
-Cieszę się, że pomagasz Brooke, przyda się jej pomoc - powiedziałam cały czas się uśmiechając.
-Tsa... - sapnął pod nosem -Wychodzę - burknął i po prostu wyszedł z pomieszczenia.
-Nie przejmuj się nim - Brooke westchnęła głośno siadając obok mnie na łóżku.
-Nie będę, przecież znasz mnie - zaśmiałam się lekko.
-Znam chyba aż za dobrze - szturchnęła mnie żartobliwie w ramię -I wiem, że za niedługo twoje siedemnaste urodziny - uśmiechnęła się szeroko.
-Mam nadzieje, że uda mi się wyjść wtedy stąd - zacisnęłam kciuki.
-Postaram się to załatwić - puściła mi oczko.
-Jesteś najlepsza - uśmiechnęłam się szeroko, a ona od razu to odwzajemniła.
****
-Mamo, przyjedziesz dzisiaj do mnie? - zapytałam z nadzieją rozmawiając z nią przez telefon.-Bardzo bym chciała, ale nie mogę, przepraszam Sam - usłyszałam w jej głosie smutek i skruchę.
-Dobrze, mamo, rozumiem - starałam się mówić normalnym tonem głosu, nie pokazując mojego smutku.
-Jutro przyjadę, bo będę miała mniej pracy, dobrze?
-Dobrze, mamo, ale proszę nie przemęczaj się tak w pracy - powiedziałam z troską.
-Wcale się nie zamęczam - zaprzeczyła od razu.
-Oczywiście... - odpowiedziałam sarkastycznie -Mamo, przecież słychać, że jesteś zmęczona.
-Nie przejmuj się mną -odpowiedziała lekceważąco -Muszę dużo pracować, przecież wiesz jak jest.
-Wiem - westchnęłam głośno.
-Nie zamartwiaj się tym Sami. Jutro cię odwiedzę, a teraz muszę już kończyć, bo skończyła się mi przerwa. Do jutra, kocham cię.
-Ja ciebie też mamo, pa.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, ale od razu ją starłam. Załamywało mnie to jak moja mama musi się dla mnie poświęcać. Zamęcza się w pracy, żeby mieć pieniądze na moje leczenie.
CZYTASZ
(Not) Forever ✔
Teen Fiction"Nikt nie jest tu na zawsze. Trzeba żyć chwilą, każdym dniem... być tu i teraz." Czasami myślimy, że mamy jeszcze wiele czasu, nie szanujemy naszego życia, nie cieszymy się każdym dniem. Właśnie on, Carter Rogers, taki jest, typowy bad boy, którego...