#2 Nie przejmuj się

9.6K 402 16
                                    

SAMANTA POV.

Poczułam delikatne promienie słońca na twarzy. Usłyszałam cichutki, bardzo znajomy mi głos. Nawet nie patrząc wiedziałam kto tam jest.

-Brooke? - odezwałam się lekko zachrypniętym głosem.

Uchyliłam powieki, a moim oczom ukazała się Brooke i jakiś chłopak, któremu nawet nie miałam okazji się przyjrzeć

-Witaj, słoneczko - Brooke podeszła do mojego łózka, a ja podniosłam się by ją uścisnąć.

-Dzień dobry - uśmiechnęłam się szeroko.

-Znowu przespałaś cały dzień? - zapytała zaniepokojona Brooke, gdy się od niej odsunęłam.

-Tak jakoś wyszło - wzruszyłam ramionami uśmiechając się delikatnie.

-Właśnie - Brooke klasnęła w dłonie -Sam poznaj Cartera, to mój nowy pomocnik.

-Hej - uśmiechnęłam się do niego delikatnie intensywnie się mu przyglądając.

Miał czarne włosy postawione do góry z wyciętymi delikatnie bokami. Jego skóra była lekko opalona. Jego kości policzkowe były bardzo uwydatnione. Oczy w kolorze ciemnej zieleni intensywnie się we mnie wpatrywały. Ubrany był w czarną bluzę oraz tego samego koloru spodnie, ale mimo to dostrzegłam, że nie należy do jakiś chuderlaków, a raczej tych, którzy pakują na siłce.

-Cześć - odburknął.

Nie byłam zaskoczona tym niemiłym przywitanie, już się do tego przyzwyczaiłam i nauczyłam się nie zniechęcać takim zachowaniem, więc postawiłam zagadać.

-Cieszę się, że pomagasz Brooke, przyda się jej pomoc - powiedziałam cały czas się uśmiechając.

-Tsa... - sapnął pod nosem -Wychodzę - burknął i po prostu wyszedł z pomieszczenia.

-Nie przejmuj się nim - Brooke westchnęła głośno siadając obok mnie na łóżku.

-Nie będę, przecież znasz mnie - zaśmiałam się lekko.

-Znam chyba aż za dobrze - szturchnęła mnie żartobliwie w ramię -I wiem, że za niedługo twoje siedemnaste urodziny - uśmiechnęła się szeroko.

-Mam nadzieje, że uda mi się wyjść wtedy stąd - zacisnęłam kciuki.

-Postaram się to załatwić - puściła mi oczko.

-Jesteś najlepsza - uśmiechnęłam się szeroko, a ona od razu to odwzajemniła.

****
-Mamo, przyjedziesz dzisiaj do mnie? - zapytałam z nadzieją rozmawiając z nią przez telefon.

-Bardzo bym chciała, ale nie mogę, przepraszam Sam - usłyszałam w jej głosie smutek i skruchę.

-Dobrze, mamo, rozumiem - starałam się mówić normalnym tonem głosu, nie pokazując mojego smutku.

-Jutro przyjadę, bo będę miała mniej pracy, dobrze?

-Dobrze, mamo, ale proszę nie przemęczaj się tak w pracy - powiedziałam z troską.

-Wcale się nie zamęczam - zaprzeczyła od razu.

-Oczywiście... - odpowiedziałam sarkastycznie -Mamo, przecież słychać, że jesteś zmęczona.

-Nie przejmuj się mną -odpowiedziała lekceważąco -Muszę dużo pracować, przecież wiesz jak jest.

-Wiem - westchnęłam głośno.

-Nie zamartwiaj się tym Sami. Jutro cię odwiedzę, a teraz muszę już kończyć, bo skończyła się mi przerwa. Do jutra, kocham cię.

-Ja ciebie też mamo, pa.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, ale od razu ją starłam. Załamywało mnie to jak moja mama musi się dla mnie poświęcać. Zamęcza się w pracy, żeby mieć pieniądze na moje leczenie. 


(Not) Forever ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz