Kilka dni spędziłem w domu, prawie w ogóle nie wychodząc z mojego pokoju. Musiałem sobie wszystko przemyśleć, potrzebowałem trochę spokoju. Bałem się całkowicie zaufać Sam, bo już wiele razy zawiodłem się na ludziach i nie chcę, aby się to powtórzyło. Postanowiłem trochę zmniejszyć z nią kontakt, ograniczę się jedynie do pomagania jej w zrealizowaniu jej marzeń. Postanowiłem na chwilę do niej wpaść i odebrać od niej tą listę. Wstałem z mojego ogromnego łóżka od razu wyłączając telewizor. Zarzuciłem na siebie swoją ulubioną, granatową bluzę, chwyciłem telefon oraz kluczę i już chciałem wychodzić z pokoju, ale nagle drzwi same się otworzyły, a w progu stanęła moja siostra.
-Wychodzisz gdzieś? - zapytała przyglądając się mi.
-Właśnie miałem iść do szpitala, a chciałaś coś?
-Chciałam z tobą pogadać, ale skoro wychodzisz...
-Siadaj - przerwałem jej wskazując na łóżko - Dla ciebie zawszę znajdę czas - puściłem do niej oczko uśmiechając się delikatnie.
Ronnie odwzajemniła uśmiech i usiadła na moim łóżku, a ja tuż obok niej.
-O czym chciałaś pogadać? - zapytałem przyglądając się jej uważnie.
-O tobie, Carter - powiedziała z troską.
-O mnie? - zapytałem marszcząc brwi.
-Tak, martwimy się o ciebie z rodzicami - oznajmiła chwytając mnie za dłoń.
-Ty może tak, ale oni... - prychnąłem na końcu.
-Carter, nie bądź taki. Wiesz, że oni się starają i nas bardzo kochają, ale po prostu nie potrafią tego okazywać.
-Ronnie nie wiesz o wielu sprawach - westchnąłem głośno.
-Bo mi o nich nie mówisz, wszystkiego dowiaduję się od rodziców, bo ciebie nigdy nie ma! - wykrzyknęła oskarżycielskim tonem - Uczestniczysz w jakiś bójkach, uciekasz z domu, jesteś chamski, nawet nie wspomnę o tym jak traktujesz rodziców - prychnęła.
-Ron, to naprawdę nie tak jak myślisz... - zacząłem łagodnie, ale ona od razu mi przerwała.
-Nie tak? Błagam, nie rób ze mnie idiotki, przecież widzę jak wyglądasz - powiedziała wskazując na moją posiniaczoną twarz.
-Zostałem zaatakowany.
-Który to już raz? - prychnęła.
Zacisnąłem mocno szczękę spuszczając wzrok na dywan.
-Chyba czas się ogarnąć, Carter. Rodzice powiedzieli, że jeżeli nie zmienisz się to... Wyślą cię do ośrodka.
-Jakiego ośrodka?
-Dla narkomanów, żebyś wyszedł z tego nałogu.
-Narkomanów?! - wykrzyknąłem patrząc na nią szeroko otwartymi oczami.
-Rodzice mi powiedzieli, że masz problem z narkotykami - powiedziała jednocześnie zła jak i smutna.
-Nigdy nie brałem narkotyków, jedynie palę papierosy i piję alkohol, ale nic innego - wytłumaczyłem nerwowo.
-Wiem, że jest ciężko się przyznać do uzależnienia, ale ja nie będę cię osądzać - ścisnęła moją dłoń.
-Ja nie jestem uzależniony! Proszę, uwierz mi! - wykrzyknąłem wyszarpując swoją dłoń i gwałtownie wstając.
-Przestań, Carter! Daj sobie pomóc!
Pokręciłem głową na boki i zacząłem krążyć po pokoju starając się trochę uspokoić.
CZYTASZ
(Not) Forever ✔
Teen Fiction"Nikt nie jest tu na zawsze. Trzeba żyć chwilą, każdym dniem... być tu i teraz." Czasami myślimy, że mamy jeszcze wiele czasu, nie szanujemy naszego życia, nie cieszymy się każdym dniem. Właśnie on, Carter Rogers, taki jest, typowy bad boy, którego...