Gdy wstałem czułem nieprzyjemny, przeszywający ból głosy oraz suchość w gardle zapewne spowodowane wypitym wczoraj alkoholem, ale to mnie nie zdziwiło, bo spodziewałem się tego. Bardziej zaskoczyło mnie to, że po całym mieszkaniu Iana roznosiły się śmiechy. Od razu wyszedłem z sypialni gościnnej, którą nawet mógłbym nazwać swoją własną. Od razu skierowałem się do kuchni, a widząc co tam się dzieje automatycznie zatrzymałem się w progu. Cała trójka, Ian, Nick i Sam krzątali się po kuchni, która wyglądała niczym jakieś pobojowisko, gdyż była cała zagracona i brudna. Zgaduję, że starali się zrobić śniadanie.
-A ty co się tak patrzysz, jeszcze się nie obudziłeś? - zapytała z rozbawieniem Sam.
Zanim zdążyłem się obejrzeć dostałem od niej mąką prosto w twarz. Zaskoczony odskoczyłem aż do tyłu a cała trójka zaczęła się śmiać. Przetarłem twarz dłońmi, po czym spojrzałem z mordem w oczach na Sami. Jak najszybciej chwyciłem mąkę w ręce i tym razem to ja ją nią obsypałem. Dziewczyna kilkukrotnie zakasłała, po czym zaczęła się śmiać, a my razem z nią.
-Już jesteśmy kwita - powiedziała z rozbawieniem -Chodź, pokojowy przytulas - podeszła do mnie wyciągając w moją stronę ramiona.
Nie myśląc dużo po prostu ją przytuliłam. Nagle poczułem coś rozbijające się na mojej głowie, a następnie rozpływającą się ciecz. Sam zaczęła się śmiać. Odsunąłem się od niej dotykając swojej głowy. Jak się okazało było to jajko, którego nawet nie zauważyłem kiedy zabrała, żeby rozbić na mojej głowie.
-Ty! - wskazałem na nią palcem mrużąc oczy, a ona zaczęła jeszcze głośniej się śmiać.
Złapałem ją nagle w pasie i przyciągnąłem do siebie. Schyliłem się lekko i zacząłem wycierać swoją głowę w jej koszulkę, a ona piszczała i starała się wyrwać.
-Ale oni słodziaśni - usłyszałem rozczulony głos Nicka.
-Kto? - zapytałem prostując się, ale wciąż trzymając ręce na biodrach dziewczyny.
-No wy - zaśmiał się.
Spojrzeliśmy po sobie z Sam marszcząc brwi.
-Nie... - odpowiedziałem przedłużaj.
-Nie kłóć się, jesteście słodcy i wiadome, że niedługo będziecie parą - powiedział z rozmarzeniem.
Już chciałem coś odpowiedzieć, ale Sam mnie wyprzedziła.
-Czy przypadkiem nie mieliśmy robić śniadania?
-Mieliśmy, ale coś chyba nie wyszło - powiedział z rozbawieniem Ian rozglądając się dookoła.
-Dobra, ogarnijmy tu szybko i bierzmy się za to śniadanie, bo umieram z głodu - oznajmił Nick.
-Ty zawsze umierasz z głodu - zaśmiała się Sam.
-Tak samo jak ty - odpowiedział wytykając na nią język.
Zaśmiałem się w raz z Ianem z nich.
****
-Takie śniadania to ja mógłbym jeść codziennie - skomentował Ian z szerokim uśmiechem -Chyba muszę was częściej zapraszać - zaśmiał się.
-Poranki z nami i od razu dzień nabiera barw - odezwał się Nick szczerząc się jak głupi.
-Z tobą to chyba gorsze - wtrąciłem się z rozbawieniem.
-Pff... Dzięki przyjacielu - powiedział niby obrażony.
-Spokojnie, j tak nie uważam - powiedziała Sam przytulając go do siebie.
Zaczęła go niby pocieszać, ale gdy nie patrzył pokiwała do nas porozumiewawczo głową na boki, że niby uważa inaczej. Zaczęliśmy się śmiać.
-Czy ty spiskujesz z nimi? - zapytał nagle Nick prostując się na krześle.
-Oczywiście, że nie - odpowiedziała starając się zachować powagę, ale jej się to nie udało i zaczęła się śmiać..
-I ty, Brutusie, przeciwko mnie - Nick udał, ze zaczyna płakać.
-Ty nadajesz się na aktora - skomentował Ian z szerokim uśmiechem lekko się podśmiewująć.
-Och, dziękuję, już wiele razy to słyszałem - odpowiedział niczym prawdziwa diva dodatkowo wykonując ruch zarzucania długimi włosami, których on oczywiście nie miał.
Wybuchnęliśmy śmiechem i już po chwili dołączył do nas Nick.
-Ja muszę się zbierać - oznajmiła po chwili Sam.
-Co? Już? - zapytał zasmucony Ian.
-Tak, niestety wzywaj mnie do szpitala na badania - powiedziała ze smutkiem.
-Coś się stało? - zapytałem zaniepokojony.
-Nie, po prostu chcą mieć wszystko pod kontrolą i ciągle mnie wzywają, żebym robiła jakieś badania - przewróciła oczami.
Wszyscy pożegnaliśmy się z sam odprowadzając ją do miejsca, gdzie czekała już na nią taksówka, po czym w trójkę wróciliśmy do mieszkania Iana. Rozsiedliśmy się na kanapie w salonie i sobie gadaliśmy grając w gry na konsoli, gdy nagle przerwał nam dźwięk dzwonka do drzwi.
-Może Sam wróciła - odezwał się Nick.
-Nie wiem, pójdę otworzyć - oznajmił Ian wstając z kanapy.
Ja z Nickiem dalej graliśmy.
-Może Sam jest już po badaniach - powiedział Nick.
-Raczej wątpię, oni lubią wszystkich długo trzymać.
-Carter! To co ciebie - usłyszałem głos Iana.
Zdziwiony zmarszczyłem brwi, ale mimo to podniosłem się z kanapy i poszedłem w stronę drzwi wejściowych. Gdy już się tam znalazłem dostrzegłem moją siostrę, która stała wkurzona w mieszkaniu.
-Co się stało? - zapytałem zaniepokojony.
-Jeszcze się pytasz? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Już wiedziałem, ze coś jest nie tak i nie szykuje się najmilsza rozmowa.
-Ian, możesz nas zostawić? - zwróciłem się do przyjaciela.
-Tak, jasne - odpowiedział od razu.
Ian wrócił do salonu, a ja spojrzałem na moją siostrę.
-Mów, o co chodzi - westchnąłem głośno.
-Hmm... Może o to, że znowu uciekłeś z domu?!
-Ron... Nawet nie wiesz co się stało i dlaczego podjąłem taką decyzję.
-Wiem, że złamałeś tacie nos! Jesteś nieobliczalny! Rodzice już dawno powinni cię wysłać do tego ośrodka, bo to gówno cię niszczy.
-Ronnie, ty nawet nie wiesz o czym mówisz -powiedziałem już lekko podirytowany.
-Przestań powtarzać to w kółko - przewróciła oczami -Jestem doroślejsza od ciebie więc się przymknij i wróć lepiej ze mną do domu.
-Do domu? Jakiego domu?
-Naszego, a niby jakiego?
-To dla mnie nie jest dom i nigdy nie był - prychnąłem -Że ty przeżyłaś tam wspaniałe chwilę nie znaczy, ze ja też!
-Nie wymyślaj teraz, Carter. Nie rób z siebie ofiary - pokręciła głową na boki.
-Rozmowa z tobą jest bezsensowna, bo i tak nie wierzysz w żadne moje słowo - prychnąłem.
-Jak można wierzyć narkomanowi?
-Tylko, że ja nie jestem narkomanem! - wykrzyknąłem już nieźle wkurzony.
-Jak zmądrzejesz to wróć do domu, ale nie licz, ze jak przedawkujesz ktoś będzie po tobie płakał - prychnęła i po prostu wyszła z mieszkania.
Zacisnąłem mocno dłonie w pięści. Mój oddech był przyspieszony. Nawet nie zauważyłem, gdy za mną pojawili się moi kumple.
-Co się stało, stary? - zapytał zaniepokojony Ian.
-Kłopoty rodzinne - odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby -Kto ma ochotę wybrać się na wycieczkę?
CZYTASZ
(Not) Forever ✔
Teen Fiction"Nikt nie jest tu na zawsze. Trzeba żyć chwilą, każdym dniem... być tu i teraz." Czasami myślimy, że mamy jeszcze wiele czasu, nie szanujemy naszego życia, nie cieszymy się każdym dniem. Właśnie on, Carter Rogers, taki jest, typowy bad boy, którego...