#32 Syn

4.7K 219 19
                                    

Wziąłem głęboki oddech. Byłem już w Dallas, przed wielkim budynkiem, w którym ponoć pracował mój ojciec. Wszedłem do środka i no nie powiem było tam elegancko. Przez chwile stałem w miejscu i nie byłem w stanie się ruszyć. Mój ojciec tu pracuje - tylko ta myśl chodziła mi po głowie.

-Echem... Przepraszam, mogę w czymś pomóc? - zapytała młoda recepcjonistka uśmiechając się do mnie.

-Emm... Tak, szukam Cartera Huffmana- odpowiedziałem niepewnie podchodząc trochę bliżej.

-Był pan umówiony a spotkanie? 

-Yyy... Nie, ale to bardzo ważne.

-Myślę, że mogę gdzieś pana wcisnąć - odpowiedział patrząc na monitor -Czy koniecznie dzisiaj?

-Byłoby najlepiej - uśmiechnąłem się speszony.

-Ma pan teraz dziesięć minut, piętro piętnaste, biuro 220 - powiedziała wskazując na windę.

-Dziękuję bardzo - uśmiechnąłem się szeroko.

Wsiadłem szybko do windy  pojechałem na wskazane przez recepcjonistkę piętro. Podszedłem do drzwi z numerem 220, a pod nim była tabliczka z napisem "Carter Huffman, dyrektor działu prawnego". Wziąłem głęboki wdech i zapukałem kilkukrotnie. Po usłyszeniu głośnego, szorstkiego "proszę" wszedłem do środka. Mężczyzna siedział na fotelu przy biurku zanurzony w papierach, za nim było okno na całą ścianę, z którego był idealny widok na Dallas. 

-Sprężaj się, masz tylko dziesięć minut - powiedział spoglądając na mnie.

Byłem do niego bardzo podobny. Ciemne włosy, mocno zarysowana szczęka i kości policzkowe, taki sam nos. Wręcz identyczny ton głosu. Chyba tylko oczy mam po mamie, no dobra i odstające uczy.

-Myślałem, że będziesz inny... - wyszeptałem.

-Słucham? - zapytał marszcząc brwi w ten sam sposób co ja.

Mężczyzna przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, a ja wciąż stałem w milczeniu przed drzwiami.

-Byłeś już tu kiedyś?

Zaprzeczyłem ruchem głowy.

-Widzieliśmy się gdzieś? Znamy się? - pytał dociekliwie.

Ponownie zaprzeczyłem ruchem głowy.

-Hmm... Dziwne - szepnął podnosząc się z krzesła.

-Ale znamy tą samą osobę, nawet bardzo dobrze...

Mężczyzna podszedł bliżej mnie i przyglądał mi się uważnie.

-Te oczy... Te usta... 

-Jestem twoim synem - wyznałem.

-Carter... - wypowiedział szeptem.

Nagle mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i po prostu przytulił.

-Tyle na to czekałem... Masz już osiemnaście lat, prawda? - zapytał odsuwając mnie od siebie, na jego ustach widniał wielki uśmiech.

-W sumie wczoraj miałem urodziny - uśmiechnąłem się speszony.

-Wszystkiego najlepszego! - powiedział radośnie -Nie wiem co mam powiedzieć, musimy się poznać, musisz mi wszystko opowiedzieć, co się działo u ciebie przez tyle lat, co u Amandy i Ronnie, a może są one z tobą?

-Niestety nie, tak jakby uciekłem z domu - podrapałem się po karku.

-To tym bardziej musisz mi opowiedzieć co się stało - powiedział troskliwie -Ale najpierw pójdziemy na jakiś obiad.

Mężczyzna podszedł do krzesła zabrał swoją marynarkę od razu zakładając ją na siebie. Wyszliśmy z gabinetu, a następnie zjechaliśmy na dół.

-Gabriela, proszę cię powiedz, że wyszedłem i niech kto mnie zastąpi, albo po prostu odwołajcie wszystkie spotkania na dzisiaj - zwrócił się do recepcjonistki przy wyjściu.

-Dobrze, panie Huffman- uśmiechnęła się miło

-Do widzenia, Gabrielo.

-Do widzenia - zwróciłem się także do recepcjonistki.

-Do widzenia, życzę miłego dnia panom - uśmiechnęła się ładnie.

(Not) Forever ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz