Wziąłem głęboki oddech. Byłem już w Dallas, przed wielkim budynkiem, w którym ponoć pracował mój ojciec. Wszedłem do środka i no nie powiem było tam elegancko. Przez chwile stałem w miejscu i nie byłem w stanie się ruszyć. Mój ojciec tu pracuje - tylko ta myśl chodziła mi po głowie.
-Echem... Przepraszam, mogę w czymś pomóc? - zapytała młoda recepcjonistka uśmiechając się do mnie.
-Emm... Tak, szukam Cartera Huffmana- odpowiedziałem niepewnie podchodząc trochę bliżej.
-Był pan umówiony a spotkanie?
-Yyy... Nie, ale to bardzo ważne.
-Myślę, że mogę gdzieś pana wcisnąć - odpowiedział patrząc na monitor -Czy koniecznie dzisiaj?
-Byłoby najlepiej - uśmiechnąłem się speszony.
-Ma pan teraz dziesięć minut, piętro piętnaste, biuro 220 - powiedziała wskazując na windę.
-Dziękuję bardzo - uśmiechnąłem się szeroko.
Wsiadłem szybko do windy pojechałem na wskazane przez recepcjonistkę piętro. Podszedłem do drzwi z numerem 220, a pod nim była tabliczka z napisem "Carter Huffman, dyrektor działu prawnego". Wziąłem głęboki wdech i zapukałem kilkukrotnie. Po usłyszeniu głośnego, szorstkiego "proszę" wszedłem do środka. Mężczyzna siedział na fotelu przy biurku zanurzony w papierach, za nim było okno na całą ścianę, z którego był idealny widok na Dallas.
-Sprężaj się, masz tylko dziesięć minut - powiedział spoglądając na mnie.
Byłem do niego bardzo podobny. Ciemne włosy, mocno zarysowana szczęka i kości policzkowe, taki sam nos. Wręcz identyczny ton głosu. Chyba tylko oczy mam po mamie, no dobra i odstające uczy.
-Myślałem, że będziesz inny... - wyszeptałem.
-Słucham? - zapytał marszcząc brwi w ten sam sposób co ja.
Mężczyzna przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, a ja wciąż stałem w milczeniu przed drzwiami.
-Byłeś już tu kiedyś?
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
-Widzieliśmy się gdzieś? Znamy się? - pytał dociekliwie.
Ponownie zaprzeczyłem ruchem głowy.
-Hmm... Dziwne - szepnął podnosząc się z krzesła.
-Ale znamy tą samą osobę, nawet bardzo dobrze...
Mężczyzna podszedł bliżej mnie i przyglądał mi się uważnie.
-Te oczy... Te usta...
-Jestem twoim synem - wyznałem.
-Carter... - wypowiedział szeptem.
Nagle mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i po prostu przytulił.
-Tyle na to czekałem... Masz już osiemnaście lat, prawda? - zapytał odsuwając mnie od siebie, na jego ustach widniał wielki uśmiech.
-W sumie wczoraj miałem urodziny - uśmiechnąłem się speszony.
-Wszystkiego najlepszego! - powiedział radośnie -Nie wiem co mam powiedzieć, musimy się poznać, musisz mi wszystko opowiedzieć, co się działo u ciebie przez tyle lat, co u Amandy i Ronnie, a może są one z tobą?
-Niestety nie, tak jakby uciekłem z domu - podrapałem się po karku.
-To tym bardziej musisz mi opowiedzieć co się stało - powiedział troskliwie -Ale najpierw pójdziemy na jakiś obiad.
Mężczyzna podszedł do krzesła zabrał swoją marynarkę od razu zakładając ją na siebie. Wyszliśmy z gabinetu, a następnie zjechaliśmy na dół.
-Gabriela, proszę cię powiedz, że wyszedłem i niech kto mnie zastąpi, albo po prostu odwołajcie wszystkie spotkania na dzisiaj - zwrócił się do recepcjonistki przy wyjściu.
-Dobrze, panie Huffman- uśmiechnęła się miło
-Do widzenia, Gabrielo.
-Do widzenia - zwróciłem się także do recepcjonistki.
-Do widzenia, życzę miłego dnia panom - uśmiechnęła się ładnie.
CZYTASZ
(Not) Forever ✔
Teen Fiction"Nikt nie jest tu na zawsze. Trzeba żyć chwilą, każdym dniem... być tu i teraz." Czasami myślimy, że mamy jeszcze wiele czasu, nie szanujemy naszego życia, nie cieszymy się każdym dniem. Właśnie on, Carter Rogers, taki jest, typowy bad boy, którego...