#4 Choroby weneryczne

8.1K 362 92
                                    

Po wczorajszym wieczorze miałem lekkiego kaca, więc do szkoły nie poszedłem, a w pracy jeszcze bardziej nic mi się nie chciało niż zwykle i przez cały czas się leniłem, a Brooke się na mnie złościła. W pewnym momencie kobieta gdzieś poszła, a ja zostałem sam przy punkcie rejestracji. Przy ladzie dostrzegłem tą samą szatynkę co pierwszego dnia, a jako że mi się nudziło postanowiłem do niej podejść. Stanąłem przed nią, a jedyne co nas odgradzało to wysoka lada, o którą nonszalancko się oparłem.

-Hej piękna - przywitałem się uśmiechając się uwodzicielsko.

-Potrzebujesz czegoś? - zapytała opanowanym głosem, ale nie udało jej się ukryć, że moje słowa na nią nie podziałały, gdyż na jej policzkach pojawiły się rumieńce.

-Tak, ciebie - puściłem jej oczko.

Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, który z całych sił starała się powstrzymać.

-Blokujesz kolejkę - odpowiedziała niby obojętnie.

-Ale tobie to nie przeszkadza, prawda skarbie?

Specjalnie użyłem tego określenia, bo na laski to zawsze działa. Mimo niektórych opinii kobiety są łatwe do ogarnięcia. Wystarczy im tylko trochę posłodzić, nic wielkiego.

-Ale nie powinnam tu teraz z tobą rozmawiać - odpowiedziała wymijająco zakładając pasmo włosów za ucho.

-Zawsze możemy pójść gdzieś indziej, kochanie, w bardziej ustronne miejsce - oblizałem wargi, a ona patrzyła na to niczym oczarowana.

-Nie mogę jestem w pracy - westchnęła ociężale.

-Nawet nikt nie zobaczy, że cię chwilę nie ma - szepnąłem przybliżając się do niej.

-No nie wiem - odpowiedziała niby niezdecydowana, chociaż po jej wyrazie twarzy już widziałem, że się zgadza.

-Oj skarbie, nie udawaj już takiej niedostępnej - złapałem jej dłoń, ale ona od razu wyrwała swoją.

Po moich słowach jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił, a ja zdałem sobie sprawę, że zwaliłem. Kobieta spojrzała na mnie oburzona moimi słowami. A mogło być tak pięknie...

-Za kogo ty mnie masz?!

-Za piękną, mądra kobietę - odpowiedziałem jak najbardziej czule.

-A znasz chociaż moje imię.

-Yyy... Tak, Camilla - przeczytałem z tabliczki, którą miała przyczepioną do swojego stroju.

Kobieta kilkukrotnie otwierała i zamykała usta, ale chyba nie wiedziała co ma powiedzieć.

-Skarbie, proszę nie złość się na mnie, nie miałem tego na myśli - powiedziałem niby skruszony.

Gdy Camilla miała już się odezwać podeszła do nas nagle jakaś zbulwersowana kobieta.

-Co pan tu tak długo robi? Inni też czekają w kolejce - oznajmiła nerwowo.

-To sobie jeszcze poczekacie - warknąłem zdenerwowany.

-Co pan powiedział? - zapytała wręcz buzując ze złości.

-On zaraz stąd pójdzie - wtrąciła się Camilla uśmiechając się delikatnie do kobiety.

Zdenerwowana babka spojrzała na mnie morderczym wzrokiem i odeszła.

-To co skarbie? - zapytałem przybierając czuły ton głosu.

-No wybaczam ci, ale chyba nie powinnam z tobą iść, tak dużo ludzi czeka...

-Dla mnie nie liczą się ci wszyscy ludzie, tylko ty - walnąłem jej taką typową gadkę, na którą każda poleci.

(Not) Forever ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz