#23 Ucieczka

6.1K 279 54
                                    

-Jak badania? - zapytałem od razu, gdy Sam odebrała telefon.

-Em... Dobrze, a co? - zapytała zdezorientowana.

-Kiedy wracasz do domu? - zapytałem pomijając jej pytanie.

-Carter, o co chodzi? - powiedziała bardziej stanowczo.

-Chciałem zapytać czy twoja propozycja wycieczki jest wciąż aktualna, bo mam już dwóch dodatkowych chętnych.

Nagle usłyszałem radosny pisk Sam. Zaśmiałem się pod nosem.

-Naprawdę jedziemy? - zapytała radośnie.

-Jeżeli wciąż tego chcesz i lekarz nie będzie miał nic przeciwko to tak - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach.

-Już się zgodził - odpowiedziała zadowolona.

-Jak to już? - zapytałem nie rozumiejąc.

-Jak się nie zgodziłeś postanowiłam, że ja i tak pojadę, więc rozmawiałam z lekarzem i się zgodził.

Przez chwilę milczałem. Sam chciała jechać sama, co byłoby jeszcze bardziej niebezpieczne, więc bardzo dobrze, że zmieniłem zdanie.

-A co sprawiło, że zmieniłeś zdanie? - zapytała po chwili.

-Uznałem, że wszyscy potrzebujemy tego, żeby trochę się rozerwać i odciąć od problemów, więc wyjeżdżamy jutro z samego rana całą czwórką. Taka mała ucieczka.

-Przyznaj się, że to Nick i Ian cię przekonali? - powiedziała z rozbawieniem.

-Ej! Nie przypisuj im wszystkiego - zaśmiałem się -Kiedy wracasz do domu.

-Pewnie za jakąś godzinkę.

-Około ósmej będzie po ciebie pod twoim domem, dobrze?

-Okej, a gdzie jedziemy?

-To chyba ja powinienem o to zapytać - zaśmiałem się -Pojedziemy wszędzie, gdzie tylko zechcesz.

****

Rano, gdy wszyscy jeszcze spali z mojej rodziny jak najciszej wkradłem się do domu. Spakowałem potrzebne rzeczy do torby i od razu wyszedłem z domu nie pozostawiając żadne informacji czy nawet śladu, że tam byłem.  Pod domem czekali na mnie już chłopacy w pickupie Iana. Było w nim pięć miejsc, za kabiną pasażerską znajdowała się skrzynia ładunkowa, gdzie zostawiliśmy swoje bagaże. Wsiadłem do samochodu zajmując tylne miejsce i ruszyliśmy pod dom Sam. Gdy wysiadłem z samochodu, żeby pójść zadzwonić do drzwi dziewczyna wyszła z domu. Posłała nam promienny uśmiech i ruszyła w naszą stronę.

-Widzę, że humorek dopisuje - uśmiechnąłem się do niej.

-No jasne, że tak - powiedziała radośnie przytulając się do mnie.

Gdy się od siebie odsunęliśmy otworzyłem jej drzwi zabierając przy okazji jej torbę, a ona wgramoliła się na siedzenie od razu witając się z chłopakami. Chwilę później, po odłożeniu jej bagażu, ja także wsiadłem do samochodu. Pierwsze co to spojrzałem czy Sami zapięła już pas, a gdy okazało się, że tak ja także to zrobiłem.

-Dobra, mów Sam gdzie jedziemy, bo ten idiota nie chciał nam nic powiedzieć mówiąc, że ty nas pokierujesz - powiedział z rozbawieniem Ian, który prowadził.

-Na początek... Portland! - zapiszczała radośnie.

-Portland? - zdziwił się Ian.

-No tak - wzruszyła ramionami wciąż się uśmiechając.

-Nie mów, że mieszkając tak blisko nigdy tam nie byłaś?

-Jakoś tak się złożyło, że nie - zaśmiała się lekko skrępowana.

(Not) Forever ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz