Gdy się obudziłem poczułem przeraźliwy ból pleców oraz karku. Mimowolnie z moich ust wydobyło się jęknięcie. Nagle usłyszałem kobiecy chichot. Zdezorientowany uchyliłem powieki i dostrzegłem leżącą obok siebie Sam. Dziewczyna uśmiechała się do mnie szczerze. Odwzajemniłem uśmiech wciąż leżąc z nią twarzą w twarz. Wczoraj nie planowałem zostać z nią na noc, ale widocznie musieliśmy usnąć w trakcie rozmowy. Szczerze nie dziwie się sobie, bo miałem za sobą ciężką noc.
-Hej - przywitałem się lekko ochrypniętym głosem.
-Cześć - odpowiedziała radośnie.
Przyjrzałem się jej dokładnie. Jej włosy były cale potargane, co muszę przyznać wyglądało przekomicznie, ale zarazem gorąco. Jej blada twarz nie była pokryta ani gramem makijażu, a mimo tego wyglądała nieskazitelnie. W niebieskich ozach czaiły się radosne ogniki. Usta miała lekko spierzchnięte, a ich kolor nie był aż tak wyrazisty. Dziewczyna miała bardzo mocno widoczne kości obojczykowe i powiedziałbym, że aż za bardzo. Była przykryta kołdrą aż po same pachy, więc nie mogłem zobaczyć co kryję się niżej i powiem szczerze, że trochę byłem tym zawiedziony. Za to moją uwagę przykuła jej chudziutka rączka, która luźno leżała na jej ciele. Wyglądała ona jakby była to sama kość i skóra nic więcej.
Nagle Samantha dotknęła delikatnie dłonią mojej twarzy. Skrzywiłem się czując ból, gdy dotykała obitych miejsc. Dziewczyna widząc mój grymas automatycznie odsunęła dłoń i uśmiechnęła się przepraszająco. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a my automatycznie podnieśliśmy się do pozycji siedzących. W progu stanęła nieznana mi kobieta, która wyglądała na około czterdzieści lat. Jej blond włosy związane były w niedbałego koka, a na jej twarzy widoczne były oznaki zmęczenia, których nawet nie udało jej się zakryć makijażem. Kobieta skakała wzrokiem ze mnie na Sam i marszczyła przy tym brwi.
-Hej mamo - odezwała się nagle dziewczyna.
Przełknąłem głośno ślinę. Poczułem się właśnie bardzo skrępowany całą tą sytuacją.
-Cześć Sami - uśmiechnęła się do córki i od razu podeszła do niej bliżej. Złożyła na jej czole pocałunek i spojrzała na mnie.
-Mamo, to jest mój przyjaciel, Carter - dziewczyna przedstawiła mnie uśmiechając się przy tym szeroko -Carter to moja mama, Catherina.
Od razu się podniosłem i podszedłem do kobiety.
-Miło mi panią poznać - uśmiechnąłem się wysuwając w jej stronę dłoń.
-Mi ciebie również - odezwała się kobieta uśmiercając się szeroko, ale nie przyjęła mojej dłoni, tylko przytuliła mnie do siebie.
Z zaskoczenia przez chwilę nie oddałem uścisku, ale jak tylko się ocknąłem, od razu obiąłem ją w tali.
-Cieszę się, że moja córeczka ma takiego fajnego przyjaciela - oznajmiła, gdy się od siebie odsunęliśmy. Kobieta podkreśliła ostatnie słowo jakby nie wierząc w to, że jesteśmy jedynie przyjaciółmi.
-Mamo! - Sam spojrzała na nią ostrzegawczo.
Kobieta zaśmiała się głośno machając lekceważąco dłonią. Ja mimowolnie także parsknąłem śmiechem.
-Ja chyba powinienem się zbierać - oznajmiłem po chwili drapiąc się po karku.
-No co ty Carter, zostań - odezwała się mama Sam.
-Zgadzam się - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
-Ale... - chciałem powiedzieć, że siedzę u niej już tak długo, ale nie było mi to dane.
CZYTASZ
(Not) Forever ✔
Teen Fiction"Nikt nie jest tu na zawsze. Trzeba żyć chwilą, każdym dniem... być tu i teraz." Czasami myślimy, że mamy jeszcze wiele czasu, nie szanujemy naszego życia, nie cieszymy się każdym dniem. Właśnie on, Carter Rogers, taki jest, typowy bad boy, którego...