#30 Chwila, w której się poznaliśmy

4.2K 224 27
                                    

-Co ty sobie wyobrażasz, Carter?! - wykrzyknęła moja matka.

-Naprawdę się mnie o to pytasz? - zapytałem z irytacją.

-No tak, co ty głuchy jesteś?!

-Jako moja mama powinnaś wiedzieć co się dzieje w moim życiu, dlaczego zrobiłem to co zrobiłem... Powinnaś mnie rozumieć, ale ty nie jesteś jak normalna matka - spojrzałem na nią z żalem -O ile w ogóle można cię nazwać matką - wyszeptałem.

-Czego ode mnie oczekujesz?!

-Chciałem, żebyś po prostu była i mnie wspierała, ale to było za wiele dla ciebie.

-Jesteś po prostu niewdzięcznym bachorem! Nie zauważasz jak wiele dla ciebie zrobiłam! 

-Może masz rację, ale to wy mnie tak wychowaliście. To przez was jestem taki jaki jestem - wzruszyłem niedbale ramionami.

-Zejdź mi z oczu! - wydarła się popychając mnie.

-Już znikam - podniosłem ręce w geście obrony i po prostu oddaliłem się od niej.

Wszedłem ponownie do szpitala i udałem się pod pokój, w którym leżała Sam. Gdy tylko znalazłem się w zasięgu wzroku Pani Moon kobieta się podniosła i od razu podeszła do mnie.

-Wszystko w porządku, Carter? - zapytała łagodnie.

W odpowiedzi pokiwałem twierdząco głową, chociaż nie było to prawdą, a mama Sam chyba od razu się zorientowała.

-Och, Carter - westchnęła troskliwie przytulając mnie do siebie.

Wtuliłem się w kobietę, a kilka łez wydobyło się spod moich powiek. Pani Moon opiekuńczo masowała moje plecy i szeptała uspokajające słowa. 

-Wejdź do niej - powiedziała odsuwając się ode mnie.

Kiwnąłem jedynie głową na potwierdzenie, bo nie byłem w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Niepewnie podszedłem do drzwi. Podniosłem dłoń, wziąłem głęboki oddech, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Stanąłem w progu i przez chwilę po prostu na nią patrzyłem. Leżała w szpitalnym łóżku, taka bezbronna, bezsilna, ledwo żywa. Podszedłem do jej łóżka uprzednio zamykając za sobą drzwi. Usiadłem na krześle, które stało przy jej łóżku i złapałem ją za dłoń. Przyłożyłem ją do swoich ust i złożyłem delikatny pocałunek. Przełknąłem głośno ślinę. Było mi tak ciężko powstrzymać się od płaczu.

-Chciałbym wrócić do chwili, w której się poznaliśmy - wyszeptałem drżącym głosem -Zrobiłbym wszystko inaczej. Nie marnowałbym czasu na bycie takim dupkiem. Proszę, wróć żebyś mogli spędzić ze sobą wieczność, żebym nie żałował tego straconego czasu.

Jedna łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją starłem. Wiedziałem, że jak spędzę tu jeszcze chwilę to wybuchnę. Nie mogłem patrzeć na nią w takim stanie, to łamało mi serce. Może nie znaliśmy się długo, ale zdążyłem się w niej zakochać. Gdy wyszedłem z pokoju na korytarzu zobaczyłem Nicka stojącego lekko skrępowanego obok pani Moon, a na końcu korytarza moją siostrę i Iana, którzy się kłócili. Rozejrzałem się zdezorientowany

-Chyba powinieneś z nimi pogadać - zwrócił się do mnie Nick.

Podszedłem do mojego kumpla i siostry.

-Co się dzieję? - zapytałem, a oni automatycznie przestali się kłócić.

-Nic - odpowiedział szybko Ian, a Veronica spiorunowała go wzrokiem.

-Dobrze, że już jesteś - zaczęła Ron -Musisz wrócić do domu.

-Em... Nie mam takiego zamiaru - odpowiedziałem lekko się krzywiąc.

-Jezu... Carter, dorośnij. Nie możesz wiecznie odstawiać takich szopek, ja wiem, że jest ci teraz ciężko i w ogóle, ale musisz wrócić. Poza tym powinno ci być lepiej w domu, wszyscy będziemy cię wspierać.

-Ronnie, po prostu przestań - powiedziałem stanowczo.

-O co ci znowu chodzi? Ponoć masz powód, żeby nie wracać do domu, ale niby jaki? wytłumacz mi to wreszcie!

-To nie jest takie łatwe - westchąłem głośno.

-Ten frajer też mi nie może powiedzieć! - krzyknęła wskazując na Iana.

-Bo jest moim przyjacielem i dotrzymuje tajemnicy.

-Ale jest także moim chłopakiem! - wykrzyknęła na maksa wkurzona.

-Że co? - zapytałem zdezorientowany patrząc na nich.

Obydwoje nagle zamilkli, wymieniali jedynie przerażone spojrzenia. Kilkukrotnie otwierali usta, ale zaraz je zamykali najwidoczniej nie wiedząc co powiedzieć

-To prawda? - zapytałem nie mogąc w to uwierzyć.

-Tak - przyznał Ian nawet na mnie nie patrząc.

-Kiedy to się stało i dlaczego mi nic nie powiedzieliście? I Ian dlaczego, przecież to moja młodsza siostra?

-Przepraszam cię, stary - powiedział drapiąc się po karku -Nie chciałem tego, ale to samo tak jakoś wyszło. Chcieliśmy ci powiedzieć, ale baliśmy się jak zareagujesz.

-Jak długo? - zapytałem z kamienną twarzą.

-Od czasu jak zaczęliście się z Sam przyjaźnić, w sumie zaczęło się wszystko, gdy przyprowadziłem cię pijanego z imprezy.

-Ian... To moja siostra... Kurwa! - złapałem się za głowę. 

-Ja wiem i mi naprawdę na niej zależy - powiedział patrząc na mnie z przerażeniem i obejmując delikatnie moją siostrę w tali.

-Jak ją kurwa skrzywdzisz to mimo, że jesteś moim przyjacielem, to ci kurwa z nogi z dupy powyrywam - zagroziłem patrząc na niego ostro.

-Nie mam takiego zamiaru - przyznał szczerze.

-No dobra... No to cóż mogę wam powiedzieć, no szczęścia przchlasty - zaśmiałem się na końcu przytulając ich do siebie.

Ian i Ronnie także się zaśmiali.

-Dobra, teraz chyba pora, żebyś mi wytłumaczył o co chodzi - zwróciła się do mnie Veronica, gdy tylko się od siebie odsunęliśmy.

-Po co psuć taką miłą atmosfere - uśmiechnąłem się niewinnie.

-Carter... Już najwyższy czas - powiedziała stanowczo.

-No dobra - westchnąłem głośno -Ale nie tutaj.

****

Siedzieliśmy z Veronicą na dachu szpitala. Nie ważne jak się tam dostaliśmy, mamy swoje sposoby, w końcu nasza mama tu pracuje. 

-Carter... - spojrzała na mnie wyczekująco.

-Twój kochany tatuś się nade mną znęca od wielu lat - wydusiłem z siebie.

-Co? Nie, to niemożliwe - zaprzeczyła szybko.

-Może to dlatego, że nie jestem jego synem - szepnąłem jakby bardziej do siebie.

-Co? - zapytała zaskoczona.

-Mamy innego ojca, Ron.

-Boże...

(Not) Forever ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz