53%

624 32 17
                                    

2 miesiące później...

-Halo?- mój głos lekko zadrżał sama nie wiem dlaczego. Nie rozmawiałam ze swoimi rodzicami od bardzo dawna

-Victoria słońce, dziękuję, że w końcu zdecydowałaś się zadzwonić. Opowiadaj co u ciebie? Co u dziecka? Nadal jesteś z Remigiuszem? Tym...

-Tato-przerwałam mu wypowiedź

-Tak?

-Dzwonię żeby powiedzieć, że się przeprowadzam z Warszawy, nie żeby z wami dyskutować o moim życiu- złapałam się za głowę i zaczęłam chodzić w kółku

-Jak to się przeprowadzasz? Będziesz mieszkała z Remigiuszem?

-Tak tato, będę mieszkała z nim. Ale także z Karolem. Postanowiliśmy zamieszkać w czwórkę.

-Gdzie będziecie mieszkać?!

-W Gdańsku

-Oh jak dobrze, mam nadzieję, że wyślesz nam nowy adres

-Zastanowię się nad tym, czy chcę mieć w domu zamieszanie w pierwszych dniach mieszkania tam

-Dobrze, a powiesz mi chociaż, jak się czujesz? Bardzo się o ciebie z matką martwimy

-Jest wszystko wspaniale tato, nie macie się czego obawiać. Muszę kończyć, Remek przyjechał- rozłączyłam się zanim zdążył mi odpowiedzieć. Postanowiłam z chłopakami, że przeprowadzimy się do Gdańska. Warszawa mnie przytłacza, to nie dla mnie. Na początku Remek nie chciał, żeby Karol mieszkał z nami, ale poinformowałam go o różnych sprawach, aż w końcu się zgodził.
Z początku sama przez długi czas musiałam wybłagać Karola, żeby się w ogóle na to zgodził. Nie mogę go zostawić, zwłaszcza teraz, kiedy przechodzi delikatną depresję. Nigdy bym nie przypuszczała, że taki twardy mężczyzna jak on, popadnie w taką straszną chorobę. Chcę być przy nim w tych trudnych dniach i pomagać mu, nawet jeżeli nie będzie tego chciał. Od tego są przyjaciele, prawda? Będziemy mieszkać w czwórkę z naszymi czworonogami w dosyć dużym domu niedaleko morza, na delikatnym wzgórzu, dzięki czemu będziemy mieli piękne widoki na wschód oraz zachód słońca, a także spore podwórko, na którym będzie biegać nasze dziecko z psami, albo i bez nich.
Wszystko mamy zaplanowane, obejrzany dom od góry do dołu, oraz okolicę.

Schowałam telefon do torebki i wyszłam z domu przywitać się z moim narzeczonym. Powoli zeszłam po schodach i wpadłam w jego umięśnione ramiona. Chciałam czuć jego zapach już zawsze, zawsze kiedy się budzę, kiedy jem śniadanie, kiedy wychodzę z psem na spacer i wtedy, kiedy jeżdżę na USG brzucha.
Zawsze.

-Cześć piękna- uśmiechnął się i pocałował w policzek, następnie schylił się na poziom mojego brzucha i go także pocałował
-Cześć moje maleństwo-spojrzał na mnie ponownie
-Gotowi na nową przygodę? - wyprostował się

-Jeszcze tylko sprawdzę, czy Karol aby na pewno wszystko zabrał, okej?

-A gdzie psy? -zapytał szybko

-Pojechały z nim- odpowiedziałam i weszłam ponownie po schodach. Poczułam jak ściska delikatnie moją rękę, na co się uśmiechnęłam sama do siebie. Razem z Remkiem przeszukaliśmy cały dom, wydawało by się, że wszystko jest zabrane, gdybym w ułamku sekundy nie przypomniała sobie o skrytce za obrazem w moim pokoju, nawet Remek o niej nie wiedział. Tym jednak razem, musiał pójść tam ze mną. Ściągnęłam stary obraz-który już tu był zanim przyjechaliśmy- na podłogę i ujrzałam w końcu maleńki otwór, mieszczący ledwo co moją chudą dłoń. Z wnętrza wyciągnęłam portfel z pieniędzmi na czarną godzinę oraz pierwsze zdjęcia USG naszej poprzedniej, nienarodzonej córeczki. Kiedy odwróciłam się w stronę chłopaka, stał po prostu z otwartą buzią i spoglądał na moje dłonie. Zabrał ode mnie zdjęcia i zaczął im się przyglądać. W prawym, górnym roku widniał napis. Napis wykonany własnoręcznie przez Remka. Imię naszej nienarodzonej córeczki.
Maja.
Tak miała się nazywać, Maja. Jak zmarła siostra Ewy. Widziałam w kącikach jego oczu pojedyncze łzy. Podeszłam do niego, wcześniej chowając portfel do torebki. Zabrałam zdjęcia, je także chowając. Chwyciłam jego zimne już dłonie i spojrzałam w oczy. Lekko się uśmiechnęłam, chcąc pokazać mu, że go rozumiem. Jedną z jego dłoni położyłam na moim sporym brzuchu. To dopiero 6 miesiąc, a wygląda na conajmniej 8.
Kiedy staliśmy tak nieruchomo, ktoś wszedł do pustego już domu. Obejrzałam się za ramię ciemnowłosego, a w progu pokoju ujrzałam Krystiana. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego żwawym krokiem.

-Cześć-przutuliłam go

-Dlaczego zawsze dowiaduję się o takich rzeczach od sąsiadów? Dlaczego nas opuszczasz? -zmarszczył brwi

-Przepraszam,wypadło mi to całkowicie z głowy

-Wypadło ci, żeby poinformować przyjaciela o tym, że się wyprowadzasz spowrotem do Gdańska? Kto teraz będzie robił mi opatrunki nocami? Kto będzie przychodził w odwiedziny z psem? Kto będzie chodził ze mną późnymi wieczorami popatrzeć jak poluję? No kto?

-Krystian...znajdziesz sobie tu kogoś na moje miejsce. Nie jestem jedyną dziewczyną o podobnym wieku w okolicy. Pamiętasz jak szukaliśmy Freddy'iego? Znaleźliśmy go w parku. Tam na pewno znajdziesz kogoś...kogoś z psem.

-Nie chcę nikogo innego Vii, chcę żebyś ty była tutaj i żebyś to ty była moją przyjaciółką

-Zawsze nią będę. Będę cię odwiedzała, obiecuję. Przynajmniej raz w miesiącu. Naprawdę.

-Przyrzekasz?- spojrzał na Remka

-Przyrzekam-lewą rękę położyłam na piersi a drugą uniosłam ku górze

-Na mały paluszek?-wyciągnął w moją stronę prawą dłoń zaciśniętą w pięść. Tylko jego mały palec sterczał i czekał na moją odpowiedź

-Na mały palec -przyłączyłam się do niego, na koniec spojrzałam w zielone oczy, aż w końcu nie wytrzymałam i go przytuliłam
-Do zobaczenia przystojniaku

Return Gamer//Wierzgoń(book III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz