-Wybierzemy się do Gdańska? -chłopak posłał mi uroczy uśmiech z nadzieją iż się zgodzę .
-Nie wiem, nie mam ochoty tam jechać.
-Pojedziemy do naszego starego domu...
-D-dawno tam nie byłam...co mi szkodzi- odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go w policzek i zaczęłam się pakować do plecaka.
-Pojedziemy tam na cały weekend? -chłopak przytulił mnie od tyłu całując w skroń.
-Spoko mi pasuje.
-Wiktoria nie bedzie nam przeszkadzała, Piotrek po nią przyjedzie.
-Kto to Piotrek?
-A no tak. Nikt ci nie powiedział. To jej chłopak, mieszkają razem.
-Oo, serio? Dlaczego o tym nie wiedziałam?-zmarszczyłam brwi i odwróciłam się do niego dotykając jego tatuażu.
-Nie mam pojęcia, jakoś tak wyszło.
-Poznam go?
-Na pewno.
**
Pożegnałam się z Karolem buziakiem w policzek i zapięłam Freddy'ego na smycz. Wyszłam z domu i zaprowadziłam go do samochodu Remka. Chłopak otworzył mi bagażnik i pomogłam psu do niego wejść.
-Freddy, siad! - wypowiedziałam komendę a następnie nacisnęłam na guziczek na małym pilocie, który wydał z siebie piskliwy odgłos, co oznaczało, iż pies coś dobrze zrobił. Zamknęłam bagażnik i schowałam smycz do plecaka.
Usiadłam na miejscu pasażera i poczekałam na rodzeństwo.
Po chwili oni również zajęli miejsca w samochodzie.-On nie będzie się bał? -Wiktoria zaczęła zadawać mi pytania .
-Nie, jest nauczony i posłuszny. Byłam z nim na kilku szkoleniach. To Border Collie, dlatego jest bardzo posłuszny. Chyba się powtarzam...
-Jejku, to cudowny pies.
-Tak wiem-uśmiechnęłam się sama do siebie i zacięłam pas.
-Czyli czeka nas długa podróż?-Oooo tak -odpowiedziała na moje pytanie i włożyła słuchawki do uszu.
Remek wszedł do samochodu i odpalił silnik. Wyjechał za ogrodzenie i zamknął bramę. W końcu możemy ruszać.
Dawno nie było mnie w rodzinnym mieście. Nie powiem, że nie tęskniłam, mam ochotę pójść na mecz Lechii, pooglądać zabytki i cieszyć się po prostu tym, że będę w Gdańsku.**
Przed białym budynkiem byliśmy kilka godzin później. Wyszłam z samochodu i zaczęłam się rozglądać, nic sie nie zmieniło prócz roślin, które raczej nie były pielęgnowane przez Remka. Poczułam jak chłopak przytula mnie od tyłu.
-Co ci kochanie? -zapytał.
-W-wspominam sobie trochę-odwróciłam się do niego i spojrzałam w piwne oczy. Chłopak uśmiechał się szczerze. Pocałował mnie w policzek i poszedł do Wiktorii. Zabrał psa z bagażnika i podał mi smycz.
-Mały jesteśmy w moim starym domu. Może kiedyś zamieszkamy tu na stałe. Będziesz musiał się przyzwyczaić -pogłaskałam brązowego psa i jeszcze raz zerknęłam na dom. Wszystkie ważne i nie ważne wpomnienia po prostu wróciły. Wzięłam głęboki wdech i pomogłam rodzeństwu w bagażach.
Wypuściłam psa ze smyczy i weszłam do pięknego budynku. Wszystkie nasze zdjęcia wisiały na tym samym miejscu. Moje serce szalało ze szczęścia. Pies obwąchiwał wszystko. Latał w tą i z powrotem jak szalony. Wiktoria poszła na górę spakować resztę rzeczy, bo za kilka godzin ma przyjechać jej chłopak. Remek położył nasze bagaże na środku salonu i podszedł bliżej mnie.
-Jak ci sie podoba zmiana?-zaczął pocierać moje ramiona .
-Zmiana? Tutaj się nic nie zmieniło .
-Zmieniło...Byłem samotny przez całe trzy lata. Bez mojej kochanej narzeczonej.
-Remek, chyba Cie kocham.
-Wiem-uśmiechnął się.