#4dzieńferiizRemkiemiVictorią
-Co tu robisz? -Usłyszałam przytłumiony głos Remka. Odwróciłam sie i dostrzegłam, że ma na sobie bluzę z kominem, który zasłania jego usta.
-Inspiruję się.
-Do czego? -usiadł blisko mnie na białej ławce i spojrzał w miejsce, gdzie wcześniej patrzyłam.
-Tu jest tylko wielki płot z krzaków, kilka kwiatów i oczko wodne, w którym nawet ryb nie ma- zmarszczył brwi.-I co? Ładnie tu, spokojnie, można pomyśleć o swoim życiu...i tak dalej...
-A więc o to ci chodzi- zmarszczył brwi ponownie.
-Myślisz o dziecku?-Masz mnie- przyznałam mu i spojrzałam w kierunku swojego brzucha. Dawno tak na niego nie patrzyłam.
-Ale dlaczego? Nie chcesz go?
-Chcę, bardzo...czekam na tego małego człowieka już od czterech lat. Dobrze o tym wiesz Remek.
-Za rok już będzie z nami- uśmiechnął się.
-Albo ze mną- szepnęłam prawie że do siebie.
-Victoria...-oparł głowę o moje kolana kładąc nogi na oparciu ławki i zaczął mnie lekko łaskotać.
-Nie zostawie cię, nie mam takiego zamiaru. Martyna...ona sprawiła, że plan jaki na nas ustawiła powiódł sie i była z tej okazji szczęśliwa. Ale chyba myślała, że skoro ty ze mną zerwiesz...ona będzie miała drogę wolną.-I miała- przyznałam.
-Victoria...wiesz...ceniłem w Martynie jej poczucie chumoru i spryt. Zawsze była przebiegła i obmyślała wspaniałe plany...a teraz udowodniła, że i ona może sie mylić. Dlatego ja ci obiecuje...na Boga ci obiecuję - podniósł się i przyłożył rękę do serca.
-Że cie nie opuszczę - obdarował mnie całusem w policzek i podszedł do małego oczka wodnego i schylił sie przyglądając sie prawdopodobnie swojemu odbiciu.-Co się tak przyglądasz? - wstałam marszcząc brwi i stanęłam koło niego.
-Brakuje mi tu czegoś.
-Jeżeli chcesz tu ryby, to zapomnij, będą mi brudzić wodę, jak na razie można powiedzieć, że jest przejrzysta.
-Ale...to będzie prezent i nie masz nic do gadania- szybko odpowiedział.
-Ty to będziesz je karmił w takim razie.
**
-Musisz skręcić za tymi torami w prawo- pokazałam palcem na tramwaj jadący niedaleko nas.
-Za czy przed?
-Za- powtórzyłam dziewczynie i wyprostowałam się na siedzeniu .
-Dobrze, już rozumiem- zaśmiała sie skręcając w danym kierunku. Nie wiem czy ona na prawdę się śmiała, czy chciała sprawić żebym sie nie złościła. Ta dziewczyna jest kochana. Oni są idealnym rodzeństwem.
-Co teraz?-Prosto aż w końcu zobaczysz galerię.
-Okej, okej - przyśpieszyła i w końcu znaleźliśmy się pod galerią. Zaparkowała samochód Remka i wyszłyśmy z niego wchodząc do środka.
-Dlaczego nie zrobisz sobie prawa jazdy?
-Jakoś nigdy nie miałam czasu-odpowiedziałam biorąc od jakiejś pani balonika z logiem McDonald.
-Co zrobisz z tym balonem?
-Pobawię się.
-Wejdziemy do Empika?- zapytała uśmiechając się.
-A po co?
-Chciałam powiększyć swoją kolekcję płyt-spojrzała na sklep i z nadzieja w głowie oczekiwała zgody.
-No dobra- ruszyłyśmy w stronę sklepu. Kątem oka obserwowałam przystojnych chłopaków idących w przeciwną stronę. Czy dziwnie wyglądałam z balonem w reku? Wsadziłam go w jakiegoś losowego kwiatka doniczkowego, wytarłam ręce o spodnie i weszłam za Wiktorią.
-Co konkretnie chcesz kupić?-Popatrzę jeszcze, ile masz płyt w domu? Widziałam kilka na wieży w salonie.
-Tak, ostatnio czegoś tam słuchałam i nie odniosłam do pokoju. A ile mam płyt? - zaczęłam palcami przejeżdżać po ustawionych płytach na półkach.
-Sama nie wiem. Nie liczyłam ostatnio. Może z 20? Jak wrócimy to policzę i ci najwyżej powiem.-Co o tym myślisz? Słuchałaś?
-Tak, Adele to dobry pomysł, ma bardzo dobre piosenki. Możesz wziąć, przesłuchamy u mnie. A to? - pokazałam na moją ulubioną płytę One Republic.
-Mam taką w domu, została wyprodukowana w można powiedzieć... 2017 i jak widać nadal dobrze sie sprzedaje.-Albo po prostu znaleźli kilka gdzieś w kącie w magazynie i wystawili za złotówkę bo i tak nikt już tego nie słucha.
-Ja tego słucham i nie po złotówkę a po 30zł -zmierzyłam ją wzrokiem i poszłam szukać dalej.