Siedziałam na ławce w Gdańsku Głównym i czekałam, aż Remek wyjdzie z lodziarni. Oglądałam piękno Gdańska. Przechodni turyści interesowali się moim psem. Podchodzili do niego i głaskali go, a on tylko patrzył na mnie i nie spuszczał ze mnie wzroku, nawet kiedy przechodziły koło niego inne psy.
W końcu kątem oka zauważyłam chłopaka. Uśmiechnięty trzymał w dłoniach lody. W prawej ręce moje, o smaku białej czekolady i truskawki, a w lewej jego, mangowe i cytrynowe.
Odebrałam od niego wafelek z lodami i zaczęłam je jeść. Przesunęłam się nieco dalej, aby udostępnić mu miejsca. Poczułam jego dużą dłoń na moim udzie. Pocierał ręką o nie i zajadał lody. Freddy w końcu upomniał się o nagrodę.
Z torebki wyciągnęłam jego przysmaki i dałam mu trzy.
Zaczął merdać ogonem.-Pięknie tu, prawda?
-Tak...żałuję, że nie przyjechałam tu z Karolem na MeetUp...Zapewne byśmy się spotkali.
-No na pewno. Po raz kolejny byłem ambasadorem.
-Wiem, Karol też był i Izak...prawda?
-Dokładnie -dokończył loda i zaczął chrupać wafelek.
-Gdzie teraz idziemy?-Poszłabym wszędzie, ale Freddy chyba tyle nie wytrzyma.
-Okej, no to wracamy. Możemy tu wrócić jutro, za dwa dni albo za tydzień. Raczej się nigdzie nie wybierasz.
-Remek, mam pracę. Nie moge sobie tak po prostu ją porzucić. Dałam w nią całe swoje serce.
-Rozumiem. Jak będziesz chciała, to cię odwiozę do Warszawy-wstał i schował ręce do kieszeni spodni. Spojrzał na mnie, a potem zaczął się rozglądać.
**
Usiadłam przed komputerem i zaczęłam przeglądać facebooka.
Dostałam nową wiadomość dwie godziny temu. Wchodząc w wiadomości ujrzałam profilowe Ewy. Moj serce rozkazywało abym otworzyła, lecz rozum nie rób tego.Zamknęłam oczy i nacisnęłam na ikonke dwa razy. Wiadomość nie była zbyt długa, jednak moje oczy pierwsze co dostrzegły to ostatnie zdanie.
Hejka Vi!
Dawno ze sobą nie pisałyśmy a ja w sumie nie wiem dlaczego się tak stało. Chciałabym to jakoś naprawić, skleić taśmą, albo klejem, tak aby się trzymało kupy.
Jak tam u ciebie? Pozbierałaś się już do końca? Jest lepiej? Tak bardzo mam ochotę cię przytulić. Poopowiadać co i jak jest tera w moim życiu. Żyje mi się tu dobrze, chociaż nadal mam braki w języku i czasami nie mogę się z nikim dogadać.
Odpisz proszę, abyśmy mogły na spokojnie porozmawiać.
Mam nadzieję, że bedzie jak kiedyś.
Całuje x.Zaczęłam kiwać głową na boki. Wyłączyłam przeglądarkę i zakręciłam się na krześle. Do pokoju wszedł pies. Spojrzał na mnie, a potem na swoje zabawki. Przyniósł mi jedną i położył pysk na kolanach. Jego małe ślepka wbił w moje już zaszklone od łez. Wytarłam je o rękaw i wzięłam do ręki sznur. Rzuciłam nim w kąt pokoju, a pies nadal leżał na moich kolanach. Zaczęłam go głaskać mając nadzieję, że to poprawi mi humor.
Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam małe lusterko. Przejrzałam się w nim i lekko uśmiechnęłam. Dotknęłam swojego małego brzucha i zaczęłam rozmawiać z jeszce nie narodzonym dzieckiem.**
-Mogłaś jej odpisać, aby się pierdoliła.
-Remek, ona była moją przyjaciółką.
-Naszą. I tak, była -odrzekł oschle.
-Nie lubię takich ludzi. I obiecuję ci, że jeżeli ona na nowo pojawi się w twoim życiu to osobiście jej powiem co o niej i o tej waszej przyjaźni myślę - rzucił i zamknął się w pokoju.Zaczęłam tylko kręcić głową na boki. Zeszłam na dół, do salonu i włączyłam telewizor.
Nic w nim ciekawego nie znalazłam, ale wpadłam na pomysł.
Poszłam się ubrać. Założyłam kurtkę i buty, potem przeszłam się do pokoju, gdzie jest Remek. Nie chciałam zwracać jego uwagi, poszłam tam tylko po swoją torebkę. Schowałam do niej portfel i wyszłam z pomieszczenia.
Tuż za mną wyszedł chłopak.-Gdzie idziesz?
-Do kina...