7%

816 58 10
                                    

O ile dobrze liczę, dzisiaj powinien być Karol. Chyba, że znowu będzie tak, że zostanę w domu nie na dwa dni, lecz na siedem.
Racja, nie byłam sama, ale z Krystianem. Z cudownie całującym Krystianem. Z Krystianem o bosko jasnych włosach.
Po prostu z Krystianem, który nie daleko mieszka, okej?

Chodziłam po mieszkaniu i nie wiedziałam co mam robić. Nudzi mnie już to wszystko. Nawet moja praca, która jest straszna.
Wczoraj wieczorem zrobiłam pranie.
Pranie, które było nie potrzebne, bo robiłam je dzień przed wyjazdem Karola, aby miał tam coś na zmianę.
Umyłam naczynia, podłogę, nawet wykąpałam psy.
No bo co mam innego do roboty?!
Sobota to zdecydowanie najgorszy dzień w całym tygodniu.
Cały tydzień pracy, i nagle jeden dzień w którym nie wiem co mam robić.
No dobra, w niedzielę zawsze wychodziłam z Karolem na miasto, ale to też jest już nudne. Taka moja rutyna, której serdecznie nie lubię.
Zmieniłabym ją, ale nie mam za bardzo jak. I tak cały tydzień pracuję, więc za wiele do zmiany nie mam. Cholerna sobota i niedziela.

Mój telefon zaczął wibrować i obracać się na stole. Złapałem za niego i otworzyłam dwie wiadomości.
Jedna od Karola, druga od jakiegoś numeru.

Od:Kerel
Będę za około dwie godziny

Od:××× ××× ×××
Cześć. Wiem, że nie powinienem, ale pozwoliłem sobie wczoraj wziąć twój numer. Twoja blokada nie była trudna wiedząc jak bardzo kochasz swojego psa.
Krystian.

***

Karol zaparkował swoim samochodem w garażu. Zeszłam na dół i otworzyłam mu drzwi. Z bagażnika wyciągnął swoją walizkę i kilka małych paczek. Powitał mnie ciepłym uśmiechem i wszedł do środka witając się z Susą. Taaak, on kocha tego psa.
Walizkę odłożył do pokoju i zszedł na dół stawając przede mną.

-Jak było te kilka dni beze mnie?

-Tak jak zawsze kiedy wyjeżdżasz, czyli nudno- przewróciłam oczami.

-Okej, aa.. Przeszło ci już?

-Tak.

-Dobra. A czy... Diana jeszcze cie odwiedzała?

-Nie, nikogo tu nie było.

-Nikogo, jasne. A kto spał na kanapie?

-Kanapie..?

-Vicki, kto tu był? Nie uwierzę, że Luke, bo zostałby na dłużej niż dwa dni. Byś chociaż posprzątała po nim.

-Mój..znajomy.

-Kto to?

-Znajomy, ty poznałeś swoją Dianę, a ja Krystiana.

-Krystian..mieszka tu gdzieś?

-I tak Ci już za dużo powiedziałam. Co to za paczki? -obeszłam go dookoła i zaczęłam potrząsać jedną z paczek.

-Nie zmieniaj tematu Victoria, co to za typek? Ile go znasz? Skąd go znasz? I kto to?

-Czy to jakieś przesłuchanie?

-Tak, muszę wiedzieć z kim spotyka się moja przyjaciółka.

-Nie spotykam się z nikim.

-Odpowiesz mi?

-Pod warunkiem, że Ty opowiesz mi o Dianie.

-W porządku. Ma na imię Diana.

-Krystian- poszłam w stronę kuchni i nalałam soku pomarańczowego, który kupił mi Karol.

-Jest blondynką.

-Blondyn- upiłam łyk soczku.

-Niebieskie oczy.

-Brązowe -oparłam się o blat w kuchni.

-Jest ode mnie niższa i młodsza, chyba.

-Wyższy i starszy-uśmiechnęłam sie odstawiając szklankę do zlewu.

-O ile?

-Dwa -ugryzłam jabłko.
-Dawaj coś jeszcze, bo nadal mało o niej wiem.

-Ja tak samo. Nie znam jej idealnie.

-Nie znam jej, ale sie całowałem-spróbowałam go naśladować.

-Jesteś zazdrosna.

-Dobra. Przyznaję, jestem zazdrosna o mojego przyjaciela, dobra?

-Mogę ci coś powiedzieć kochanie?

-Co znowu? Jakaś twoja chamska uwaga?

-Ja też jestem zazdrosny-uśmiechnął się i podszedł do małych paczek.

***

Wieczorem usłyszałam pukanie do drzwi. Karol mnie wyprzedził. Prawie pobiegł do nich, więc albo to listonosz, pizza albo.. Diana.

Miałam już tego serdecznie dosyć. Nawet nie podeszłam do okna. Nie sprawdziłam kto to, tylko usiadłam w swoim pokoju na łóżku kładąc laptop na kolanach i zajęłam się pracą. Po kilku, może kilkunastu minutach do pokoju zapukał Karol, po czym do niego wszedł bez mojego pozwolenia.

-Wiesz kto przyszedł?

-Diana?

-Krystian.

-Co? Serio?

-Czeka na dole-puścił mi oczko i wyszedł.

Krystian przyszedł? Tak po prostu? Bez informowania mnie? Przecież ma mój numer.
Zeszłam na dół i zastałam go na kanapie. Był ubrany w koszule w czarno czerwoną kratę i oliwkowe spodnie. Włosy jak poprzednio ułożone byle jak, tak jak Remek...
Stanęłam przed nim i zmarszczyłam brwi.
On na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Wstał i mnie przytulił.

-Co tu robisz?

-A wiesz, stęskniłem się -ręce włożył do kieszeni w spodniach i wzruszył ramionami
-Chcesz gdzieś wyjść?

Return Gamer//Wierzgoń(book III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz