Rozdział V

1.2K 106 18
                                    

-Ren!!!

Leciałam najszybciej jak mogła, a Ren była coraz bliżej ziemi. W ostatnim momencie, złapałam ją i od razu wzbiłam się do góry. Zaczęłam powoli lecieć w stronę szczytu klifu tam gdzie jest mój płaszcz. Czułam jak złotooka trzęsła się ze strachu w moich ramionach. Nie dziwie się, zaatakował ją potwór , a na dodatek spadła z klifu i prawie została z niej mokra plama. Po chwili dotarłam na miejsce. Nie byłam zaskoczona że magowie tam byli, ale najgorsze było to że widzieli moje skrzydła i ogon. Nie zważając na nich wylądowałam na skałach i postawiłam dziewczynkę, po czym kucnęłam przy niej.

-Ren...dlaczego przyszłaś tu sama?-zapytałam najłagodniejszym głosem jakim umiałam. Czarnowłosa przez pewien moment nic nie mówiła, ale po chwili spojrzała na mnie załzawionymi oczkami.

-Bo...Bo...słyszałam jak pani w brzuszku burczało i-i pomyślałam że pani pewnie nic dawno nie jadła. Dla-Dlatego chciałam pani przynieść kulki ryżowe k-które zrobiłam....a-ale niechcąco je upuściłam i po-potwór je zdeptał-powiedziała zapłakana i pokazała paluszkiem na kupkę ryżu leżącą nieopodal nas, która była cała w piasku. Popatrzyłam to na nią to na ryż i znowu na nią. Uśmiechnęłam się łagodnie do Ren, po czym wstałam i zaczęłam iść do ryżu.

-Co zamierzasz zrobić?-zapytał prawdopodobnie Grey.(przypominam że magowie z Fairy tail widzą całą sytuacje :) )Nie odpowiedziałam tylko kucnęłam nad jedzeniem i wzięłam je do rąk. Nagle podbiegła do mnie czarnowłosa i złapała za moje ramie.

-Smoczyco nie może pani tego zjeść! Jest całe w piasku!-krzyczała mi do ucha ale nie zważałam na to. "Najprawdopodobniej będzie mnie potem bolał żołądek... trudno przeżyje"-pomyślałam i włożyłam cały ryż do ust. Zaczęłam powoli przeżuwać, piasek drapał mnie w gardło i podniebienie. Powoli przeżuwałam ryż, a gdy go dokładnie zmieliłam, połknęłam wszystko i odwróciłam się do Ren.

-Było pyszne tylko piasek trochę chrupał. Dziękuje za posiłek- uśmiechnęłam się do malucha i wytarłam jej łezki. Czarnowłosa odwzajemniła uśmiech, po czym przytuliła się do mnie. Kiedy  się ode mnie odkleiła spojrzałam na nią poważnie.

-Ale to że przyszłaś sama było głupie. Następnym razem jak wpadniesz na taki pomysł weź ze sobą kogoś ze starszych np. Hane. Dobrze?

-Dobrze!-krzyknęła już weselej. Ren dostała już nauczkę, teraz musiałam wszystko wyjaśnić magom, bo w końcu widzieli moją prawdziwą postać. Odwróciłam się w ich stronę i popatrzyłam na każdego po kolei.

-Kim ty jesteś?-zapytała blondynka. Jak ona miała... nie pamiętam.

-Dlaczego masz skrzydła i ogon?-Dopytał Happy. Teraz mam problem. Powiedzieć im prawdę że jestem smokiem i nam ponad 300 lat, czym skłamać? Ah... Nie ufam im do końca, a lepiej nie rozpowiadać o mojej prawdziwej tożsamości.

-Tak jak mówiłam nazywam się Yumiko, a dokładnie Yumiko Kokuryu i jestem... Mrocznym Zabójcą Smoków.-skłamałam. Nie wiadomo jak by zareagowali na prawde, a nie chce ich zabijać, więc to najlepsze wyjście. Mam nadzieje że mi uwierzą. O tym że jestem smokiem mówię jedynie zaufanym mi osobą. Jedynymi którzy wiedzą to dzieciaki które uczę, a oni obiecali mi że nikomu nie powiedzą. Kochane dzieciaki. Z zamyślenia wyciągnęły mnie szepty. Dzięki smoczemu słuchowi rozumiałam o czym rozmawiają. O mnie. Po chwili odwrócili się w moją stronę.

-Skoro jesteś Smoczym Zabójcą to dlaczego Pani ma smocze elementy?-zapytała się Wendy. Chwile zastanawiałam się co jej odpowiedzieć, aby brzmiało to wiarygodnie. Po zastanowieniu się chciałam odpowiedzieć ale ktoś mi przerwał.

-Kto był twoim smoczym opikunem?-przerwał mi Natsu zanim cokolwiek powiedziałam.

-Nie przerywaj jej idioto!-wrzasnęła na niego Erza i walnęła go w twarz z pięści przez co odleciał na pobliskie drzewo.

-Możesz mówić-rzekła do mnie Szkarłatnowłosa

-Dziękuje. Więc smocze elementy mam przez skutek uboczny za dużej energii smoczej  w moim ciele, A jeśli chodzi o mojego smoczego rodzica nie pamiętam go. Usunął mi o sobie wspomnienia, żebym nie cierpiała po jego odejściu.-mówiąc to podeszłam do mojego płaszcza i ubrałam go. Niedobrze by było gdyby jakiś mieszkaniec Liveni mnie zobaczył bez niego. Po nałożeniu płaszcza oraz kaptura na głowę odwróciłam się w stronę magów.

-Jak to skutek uboczny? To znaczy że..-przerwałam Natsu tak jak on mi.

-Inni smoczy zabójcy mogli skończyć tak jak ja? Tak-odpowiedziałam krótko, przez co jakby trochę spoważniał. Patrzyłam się na nich jeszcze chwile po czym odwróciłam się z zamiarem zaprowadzenia Ren do wioski, ale zatrzymano mnie.

-Niech Pani poczeka! Mam do Pani pytanie!-krzyknęła w moją stronę niebieskowłosa.

-Jaki?-zapytałam nie odwracając się w jej stronę.

-Yumiko-san... czy wie pani gdzie jest Grandeeney?

-I Igneel?-dodał Natsu. W tym momencie cieszyłam się że stałam do nich tyłem. Czułam jak kilka łez spływa mi po policzkach. Ren popatrzyła na mnie i już miała coś powiedzieć, ale pokazałam jej żeby była cicho. Musiałam przetrawić to co do mnie powiedziano. To dlatego tamta dwójka pachniała znajomo.

To... są dzieci (uczniowie, podopieczni jak zwał tak zwał) moich przyjaciół.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejna części wlatuje :)

Przypominam że części będą w różnych odstępach czasowych :)

Mam nadzieje że się podobało i wybaczcie wszelkie orty.

Widzimy się w kolejnej części! <3




Fairy Tail - Smok w ludzkim cieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz