Rano obudziłam się już w swoim własnym łóżku z potworną Saharą w ustach. Miałam wrażenie, że susza zaraz wyżre moje gardło od środka. Natychmiast sięgnęłam pod łóżko, gdzie zawsze trzymałam butelkę wody, aby ewentualnie w nocy nie schodzić do kuchni i nie robić ogólnego hałasu. Było tam dokładnie pół litra, które wypiłam dosłownie na jednym duszku.
Dopiero wtedy, kiedy woda trochę ocaliła moje gardło, pojedyncze obrazy z dnia poprzedniego zaczęły dostawać się do mojego mózgu.
Klub. Alkohol. Brunet o szmaragdowych oczach.
Nagle wszystko uderzyło we mnie jak buldożer. Poprzedniego dnia doskonale wiedziałam, że rano będę miała wyrzuty sumienia. Owszem, tak było, jednak nie były one znów takie zwykłe. Były stokrotnie większe i tak samo bolesne.
Co ja w ogóle sobie wyobrażałam?!
Pierwszy raz przytrafiła mi się taka sytuacja, jednak wolałabym, żeby nigdy nie miała miejsca w moim życiu.
Świadomość, że zrobiłam to z facetem, którego znałam może godzinę, w dodatku w toalecie i to bez żadnych zabezpieczeń, przerastała mnie do tego stopnia, że miałam ochotę płakać w poduszkę i już nigdy nie wyjść z czterech ścian mojego pokoju.
Jednak w tamtym momencie już nic nie mogłam na to poradzić. Starałam sobie wmówić, że wszystko było spowodowane przedawkowaniem wódki, jednak doskonale wiedziałam, że była to tylko i wyłącznie moja wina.
Jedno jednak było pewne. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć, a ja sama musiałam o tym zapomnieć.
Gdyby to jednak było takie łatwe...
Postanowiłam wziąć się w końcu w garść i wstając, niestety ponownie usiadłam, ponieważ ból głowy przeszył mnie na wylot. Zakręciło mi się w niej jak na karuzeli i miałam wrażenie, że w takim stanie pozostanę przez najbliższe pół dnia.
Kiedy jednak udało mi się wstać, doszłam do wniosku, że cały czas jestem w ubraniach z poprzedniego dnia.
Zajrzałam zatem do szafy, aby poszukać jakichś luźnych ciuchów do chodzenia po domu, a następnie udałam się do łazienki.
Wchodząc pod prysznic poczułam, jak wszystkie złe myśli spływają ze mnie wraz ze strumieniem wody do kanalizacji. Taki stan trwał jednak tylko przez chwilę. Umyłam włosy, jednak spod prysznica nie wychodziłam przez najbliższe pół godziny. Dopiero wtedy, kiedy łazienka została zapraowana do tego stopnia, że nie można było w nim praktycznie oddychać, postanowiłam wyjść.
Zrobiłam na włosach turban, który zwinęłam na czubku głowy, ubrałam się w uprzednio przygotowane ubranie, a następnie zabrałam się za mycie zębów mając nadzieję, że zimna woda ugasi ciągłą suchość w moim gardle.
Kiedy po zewnętrznej stronie mojej osoby nie było już żadnych oznak wczorajszej imprezy, postanowiłam zejść do kuchni, aby zjeść co nieco i przy okazji posłuchać kazań Emmy oraz pozostać przez trochę pod karcącym spojrzeniem rodziców.
Owszem, moja mama sama zaproponowała mi wczorajsze wyjście, jednak pewnie nie przypuszczała, że Emma dopuści mnie do takiego stanu. Zapewne mój tata, który w nocy wrócił z wyjazdu służbowego również już o wszystkim wiedział i czekał na okazję, aby móc mnie poinformować o moim niestosownym zachowaniu.
Poranek - marzenie.
Schodząc po schodach, usłyszałam dźwięki, które dobiegały z salonu i które oznaczały, że rodzice właśnie oglądają popołudniowy serial. Trochę przeraził mnie fakt, jak długo spałam, jednak postanowiłam skorzystać z okazji i jak najciszej zakradłam się do kuchni.
Jednak gdy tylko przekroczyłam próg, przywitał mnie widok Emmy, która opierała się tyłem o blat, w ręku trzymając kubek z ulubioną kawą.
- Rodzice nic nie wiedzą. - mruknęła, a w pierwszej chwili gotowa byłam uwierzyć, że dziewczyna wie o wszystkich szczegółach poprzedniej nocy. Doszłam jednak do wniosku, że moje przypuszczenia są błędne.
- Jak to? Nie powiedziałaś im? - spytałam ironicznie, unosząc brew ku górze i podchodząc w stronę lodówki.
- Słuchaj, nie jestem twoją młodszą siostrą, aby skarżyć na każde przewinienie, które popełnisz. Myślałam jednak, że masz choć trochę oleju w głowie i pomyślisz, że taka nieodpowiedzialność może cię wiele kosztować. - mruknęła, upijając łyk, jakby nigdy nic.
- Co masz na myśli? - nie przejmując się jednak jej gadaniem, które prędzej czy później i tak musiało nastąpić, wyciągnęłam z lodówki pudełko z szynką, które z kolei położyłam na blacie.
- To, że ktoś na przykład mógł dorzucić ci do drinka pigułkę gwałtu. Nie pomyślałaś o tym, prawda? - spytała, wzdychając i wlepiając we mnie spojrzenie typu "bardzo się na tobie zawiodłam, siostro".
- Em, nic takiego się nie stało. - powiedziałam, obdarzając ją pewnym wzrokiem, jednak w środku czułam ogromne spięcie. Czy Harry mógł dodać takową pigułkę do mojego drinka? Ta opcja wydała mi się raczej mało prawdopodobna.
- Nie stało się, ale mogło. - odparła sztywno, upijając kolejny łyk kawy. - Po prostu się o ciebie martwię, Sophie. Wiem, że miałam pójść z tobą na tą imprezę, ale... - tu urwała, a ja mogłabym przysiądz, że na jej policzki wstąpiły delikatne rumieńce.
- Oo, jak miło widzieć, że nie kłócicie się od rana. - wszystko przerwała mama, która zwróciła na siebie całą naszą uwagę, kiedy to niespodziewanie stanęła w drzwiach. - I jak było? Impreza się udała? - spytała podchodząc do mnie i dając mi buziaka w policzek, jak to miała w swoim porannym, w tym przypadku popołudniowym zwyczaju.
- Pewnie. Było super. Dzięki, że mnie namówiłaś. - skłamałam, mówiąc to wszystko z taką sztucznością, że sama zdziwiłam się, że mi uwierzyła.
Dyskretnie spojrzałam na Emmę, która nieco zagubiona przeniosła wzrok. Nie zamierzałam jednak wspomnieć ani słówka o wczorajszych zmianach w ostatniej chwili.
- To świetnie. Zapewne była to ostatnia impreza w wakacje, bo jak wiesz, w poniedziałek rozpoczęcie roku szkolnego. - powiedziała, a w jej oczach pojawił się błysk, jak gdyby cieszyła się, że choć jedno z jej dzieci zapewni jej spokój przez pół dnia.
- Już nie mogę się doczekać. - burknęłam, wsadzając w to tyle ironii, ile tylko było możliwe. Z resztą, nie oszukujmy się. Tego zdania nikt nie powiedziałby szczerze, zwłaszcza, kiedy chodzi o powrót do szkoły.
Moim dodatkowym argumentem było jeszcze to, że będzie to moja nowa szkoła, w której nie znam ani jednej osoby. Po prostu świetnie.
- Oo, nasza królewna się już obudziła. - tym razem wszystko przerwał tata, który niespodziewanie pojawił się na miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała mama, czyli w samym środku wejścia do kuchni. - Cześć, kochanie. - powiedział, po czym podszedł do mnie, powtarzając czynność z pocałunkiem w policzek, co było uzasadnione tym, że nie widzieliśmy się przez dwa dni. Mimo to, czasem nieco mnie to irytowało.
Skończyło się na tym, że po kilku pytaniach i nie do końca szczerych odpowiedzi z mojej strony, w końcu opuściłam teren kuchni z ukochaną kanapką na talerzu.
Idąc po schodach, modliłam się w duchu, aby Emma więcej nie powracała do tego tematu. To, co stało się poprzedniej w nocy w klubie, musiało znaleźć się w najdalszych zakątkach mojej duszy i nigdy stamtąd nie wychodzić.
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanficSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...