Wbiegłam do domu i od razu pomknęłam do swojego pokoju ignorując wszelakie spojrzenia i pytania zarówno rodziców jak i Emmy. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, próbując złapać oddech.
– Sophie, wszystko w porządku? – dobiegł mnie głos Emmy, która stała tuż za drewnianą powłoką. – Jak wróciłaś?
– Z koleżanką. – wypaliłam. – I nic mi nie jest, jestem tylko strasznie zmęczona. – dodałam modląc się, aby dała sobie spokój.
– Sophie, jeśli...
– Emma, naprawdę wszystko w porządku. Jedyne o czym teraz marzę to własne łóżko, więc będę wdzięczna, jeśli odpuścisz sobie wszelkie wywiady. – powiedziałam, w myślach odganiając dziewczynę.
– Z ciężarnymi się nie dyskutuje. – westchnęła w końcu Emma i mogłabym przysiądz, że unosi ręce w obronnym geście. – Słodkich snów. – dodała.
Głośno westchnęłam. Podeszłam w stronę łóżka, po chwili na nim siadając. Zdjęłam buty, a następnie rzuciłam się na materac zakrywając twarz dłońmi. Dzisiejszy dzień był mega dziwny. Uaktywnił się w nim cały wachlarz emocji, wzbogacony o nowe odczucia ze względu na ciążę.
Najgorsze jednak w tym wszystkim według mnie było bezczelne zachowanie Styles'a. Jest moim nauczycielem, nie powinien się tak zachowywać. Dodatkowo w głowie nadal dźwięczały mi jego ostatnie słowa. Dlaczego niby miałam być dla niego ważna? Zapewne "dbał" o moje bezpieczeństwo tylko i wyłącznie ze względu na dziecko. Nie wiem jednak czy jest świadom tego, że sama doskonale potrafię o siebie zadbać i nie potrzebuję jego jakże cennych uwag. W tamtej chwili już nigdy więcej nie chciałam z nim rozmawiać ani widzieć na oczy.
***
W kolejny piątek zrezygnowałam również z korepetycji. Winę zrzuciłam na złe samopoczucie choć i tak wiedziałam, że się na to nie nabierze. Przez cały tydzień starałam się go unikać, a kiedy los przesądził o jakimś przypadkowym spotkaniu, udawałam że jestem czymś bardzo zajęta i nie zwracałam na niego uwagi.
Takie zachowanie z mojej strony trwało do początku grudnia. Wraz z rozpoczęciem nowego miesiąca, zbliżała się dwudziesta piąta rocznica ślubu moich rodziców. Pewnego dnia tata ogłosił, iż z tej okazji zabiera mamę na weekend daleko poza miasto, aby w spokoju mogli uczcić ten dzień. Zostałam zatem pod opieką Emmy, która od czasu wyjścia na jaw sprawy z nieznanym ojcem dziecka, starała się być bardzo dobrą siostrą.
Rodzice wyruszyli w piątek po południu, uprzednio udzielając nam porad dotyczących wszelakich domowych drobnostek.
Reszta piątkowego popołudnia nie należała jednak do tych najpiękniejszych. Za oknem szybko robiło się ciemno, w dodatku pierwszy śnieg z deszczem również nie dał o sobie zapomnieć.
Siedziałyśmy z Emmą w salonie, od czasu do czasu przeskakując po kanałach telewizyjnych w poszukiwaniu czegoś sensownego. W pewnym momencie do naszych uszu dotarł fragment piosenki Shawn'a Mendes'a sygnalizujący nowe połączenie w telefonie Emmy.
– Halo? – przywitała się, a następnie zapadła cisza, w trakcie której zapewne słuchała, co takiego ma jej do powiedzenia osoba po drugiej stronie słuchawki. – Nie Ash, przykro mi. Nie dam dzisiaj rady. – powiedziała z prawie niewyczuwalnym, ale jednak smutkiem.
Mimo że Emma często mnie denerwuje, zrobiło mi się jej żal. Postanowiłam wyciągnąć ją z dołka.
– Co ty gadasz? Przecież masz wolny wieczór. – powiedziałam ściszonym głosem, czym zwróciłam jej uwagę.
Ta natomiast przykryła mikrofon telefonu odchylając głowę.
– Sophie, obiecałam rodzicom się tobą opiekować. Nie chcę znów was zawieść. – powiedziała szeptem.
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanficSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...