1.19

4.1K 200 40
                                    

Kiedy wyszłam z klasy, zupełnie nie wiedziałam, jak powinnam postąpić. Z sekundy na sekundę robiło mi się coraz słabiej. Zbyt wiele emocji jak na jeden dzień. Nie zastanawiając się zbyt długo, postanowiłam opuścić mury szkoły, a co za tym idzie - pozostałe lekcje. Nie chciałam jednak nikogo pozostawiać bez słowa. Musiałam coś powiedzieć chociaż Grace, która i tak - choć nie miała takiej świadomości - wiedziała już za dużo.

– Grace, muszę jechać do domu. – wydyszałam, kiedy w końcu dotarłam do stołówkowego stolika, opierając się o niego. – Pomożesz? – spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem, mając ogromną nadzieję, że uratuje mnie z opresji już po raz kolejny.

– Stało się coś? – dziewczyna wlepiła we mnie zdziwione spojrzenie marszcząc nos i zastygając z widelcem z posiłkiem tuż przy ustach.

– Nie obraź się... Ale to sprawy rodzinne. – wymamrotałam, tracąc cała swoją wcześniejszą zawziętość.

– Chodzi o Styles'a? – spytała jakby nigdy nic i w końcu wzięła kęsa, który tak długo czekał na swoją kolej.

– Co? – pisnęłam, udając niemałe zaskoczenie i lekkie oburzenie. Nie ukrywam, ale tym pytaniem załamała mnie doszczętnie i w pierwszej chwili nie miałam pojęcia, w jaki sposób mam z tego wybrnąć. Skąd do cholery do głowy przychodziły jej takie pytania?! – Grace, nie przesadzasz trochę? – dodałam to, co mi ślina na język przyniosła. – Zapewniam cię, że nie ma z tym nic wspólnego. Naprawdę muszę wrócić do domu. – skłamałam, po raz milionowy w ciągu mniej więcej dwóch miesięcy.

– Możesz na mnie liczyć. – westchnęła, pakując do ust kolejną porcję ziemniaków.

– Dziękuję. Uwielbiam cię. – uśmiechnęłam się ciepło i schyliłam, aby przytulić dziewczynę.

***
Kilka minut później z wielkim trudem pedałowałam w stronę domu. W głowie kłębiły mi się miliardy myśli, których nie potrafiłam w żaden sposób wyjaśnić. Reakcja, jaką zaprezentował Styles obaliła całą moją teorię i kompletnie zbiła mnie z tropu. Przez to wszystko kilka razy omal nie wpadłam pod samochód i nie najechałam Bogu ducha winnych pieszych.

Jak od teraz niby miało wyglądać moje życie?

Czułam się coraz gorzej. Ledwo przytomna porzuciłam rower przed domem. Udało mi się również doczłapać do domu, jednak nie ukrywam, że sprawiło mi to nie lada trudność. Czy tak właśnie wygląda ciąża?

– Kochanie, już jesteś? – kiedy znalazłam się w domu, dobiegł mnie głos mamy, która po chwili stanęła w drzwiach myśląc, że ujrzy tatę. – Sophie? A co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w szkole? – na jej twarzy malowało się zdziwienie i niemałe oburzenie.

– Ja... – wymamrotałam, już nie do końca w pełni świadoma swoich czynów i słów. – On... – wybełkotałam, po chwili opierając się o drzwi i osuwając się po nich.

– Boże, dziecko! – pisnęła mama, w jednej milisekundzie znajdując się tuż przy mnie i podtrzymując moje bezwładne ciało.

Przez moment krzyki mamy zlały się w jeden wielki szum, a po chwili poczułam, jak próbuje mnie ocucić klepiąc po policzku. Trwało to jednak tylko chwilę, ponieważ po kilku sekundach moja świadomość powróciła. Dostrzegłam rodzicielkę kucającą tuż przy mnie z panicznym wyrazem twarzy, która tuż przy uchu trzymała telefon, za którym najprawdopodobniej znajdował się tata.

– Mamo, nie panikuj. Już mi lepiej. – wymamrotałam chyba nadal ledwo przytomnie, próbując podeprzeć się na rękach.

– Nie podnoś się, tata zaraz będzie. – powiedziała mama odkładając telefon na podłodze i uniemożliwiając mi wstanie. – To już drugi raz, kiedy mdlejesz. Jedziemy na pogotowie. – dodała stanowczo, jednak w jej głosie odczuwalna była leka ulga.

Teacher 👓 ||Harry Styles||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz