– Córuś, a jak tam w szkole? – spytał tata po dłuższej chwili milczenia, podczas której on był skupiony na bezpiecznym przejechaniu ulic w zatłoczonym mieście, a ja nad planem samobójczym, który pozwoliłby mi już nigdy nie spotkać się ze Styles'em. – Lepiej? Czy nadal chcesz zmienić liceum? – dodał, zerkając na mnie z troską w oczach.
~ Oczywiście, że nadal chce zmienić liceum! ~
– Chyba lepiej. – mruknęłam niepewnie, choć chciałam powiedzieć zupełnie coś innego. – Ale nadal tęsknię za Miami i to się chyba nigdy nie zmieni. – westchnęłam zmieniając temat, aby ojciec nie wgłębiał się w tamten o mojej edukacji.
– Wiem, skarbie. – powiedział, kładąc mi dłoń na kolano i chcąc tym samym dodać mi otuchy. – Ale zrozum, musieliśmy wyjechać. – dodał, szukając w moim spojrzeniu zrozumienia.
Zwężyłam tylko usta i niepewnie pokiwałam głową, wlepiając wzrok w dłonie, które znajdowały się na udach.
– A fizyka? – odchrząknął natychmiast wracając do dobrego samopoczucia chcąc zmienić temat na inny, jednak niekoniecznie fajniejszy dla mnie. – Radzisz sobie? – dodał, zatrzymując się tuż przed przejściem dla pieszych, gdzie grupka ludzi z upragnieniem czekała na taki właśnie moment.– Taak. – mruknęłam chcąc brzmieć pewnie, ale chyba nie do końca wyszło tak, jak było w moim zamiarze. – Idzie mi coraz lepiej. – dodałam, sztucznie się uśmiechając.
– A nauczyciel? – spytał, przez co zakrztusiłam się własną śliną, a moje gałki oczne omal nie wypadły na ciemną tapicerkę.
– Co nauczyciel? Nauczyciel jak nauczyciel, nic specjalnego. – powiedziałam zbyt nerwowo, jednak miałam nadzieję, że tata przez skupienie, jakie musiał zachować na drodze nie zwróci na to uwagi.
– Na pewno nie chcesz zapisać się na żadne korepetycje, Sophie? Matura się zbliża, będzie coraz trudniej. – powiedział z powagą, na moje szczęście więcej nie wypytując o nauczyciela.
– Na pewno, tatku. Radzę sobie. – westchnęłam, ponieważ nie pierwszy raz rodzice proponują mi korepetycje, na które ja zawsze skutecznie staram się odmówić.
Nie chcę chodzić na żadne głupie korki z fizyki. Wystarczy mi już to, że muszę męczyć się z nią dwa razy w tygodniu. Do nieszczęścia więcej mi nie potrzeba.
Ku mojej uldze nie było więcej czasu na tego typu rodzinne pogawędki, ponieważ właśnie wjeżdżaliśmy na parking dużej posesji, przed której budynkiem stał sznur różnorakich rowerów.
~ Powodzenia w wyborze, Sophie. ~ mruknęłam do siebie w myślach, wychodząc z pojazdu.
***
Po wielu dylematach, porad sprzedawcy i wtrąceniach taty w końcu udało mi się wybrać odpowiedni sprzęt. Była to kolejna damka, tyle że zamiast niebiesko - białych kolorów, na ramie królował kolor różowy. Moim zdaniem białe elenty, które również się tam znajdowały bardzo dobrze współgrały z całością. Kierownica również była koloru świeżego śniegu, podobnie jak opony. Na siedzonku natomiast również zagościł różowy. Rower posiadał bagażnik oraz koszyczek, co było moim priorytetem przy jego wyborze. Był bardzo zgrabny, a po jeździe próbnej uznałam, że tata jednak miał rację - ten w porównaniu ze starym - śmigał jak Nimbus 2000, albo i nawet sama Błyskawica.W drodze powrotnej zgodnie z naszą tradycją wstąpiliśmy do przydrożnego McDonald'a. Mimo mojego wcześniejszego braku apetytu, nie mogłam się powstrzymać widząc pudełeczko z chrupiącymi nuggetsami i żółtymi fryteczkami. Osobiście jestem fanką śmieciowego jedzenia, mimo że wiem jakie przynosi ono skutki. Jednak taka wiedza nie wygra z pożądaniem mojego żołądka.
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanfictionSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...