Czwartek.
Drugi najgorszy dzień zaraz po wtorku. Bowiem w te dni przypada fizyka, której szczerze nienawidzę.
Rano ponownie dopadły mnie mdłości zatem pomyślałam, że pewnie dopadł mnie jakis wirus. Nie chciałam znów podpadać Styles'owi przez to, że nie uczęszczam na jego lekcje, dlatego też nie mając innego wyjścia zebrałam się do szkoły.
– Dobrze się czujesz? Jesteś blada jak ściana u higienistki. – stwierdziła Grace, mierząc mnie wzrokiem z niewyraźną miną.
– Ta, dzięki. – wymamrotałam. – Nic mi nie jest, serio. Ale dziękuję, że się martwisz. – powiedziałam, uśmiechając się ciepło w stronę dziewczyny. – Idziemy? – dodałam, na co szatynka przytaknęła.
Pierwsze dwie czwartkowe lekcje jak zwykle minęły bardzo szybko. A kiedy doczłapałyśmy się w końcu na piętro, na którym znajdowała się sala od fizyki, szkolny dzwonek dał znak, że przerwa się skończyła i czas na kolejną "upragnioną" godzinę nauki.
– Dzień dobry, klaso. – zaczął wesoło nauczyciel, który jak zwykle wtargnął do klasy w elegandzkiej koszuli i ułożonymi włosami. – To co? Gotowi na małą kartkówkę? – dodał z szerokim uśmiechem, który pokazywał jego dołeczki w policzkach, obdarzając spojrzeniem całą klasę, która w pierwszej chwili wzięła to za żart.
– Żartuje pan? – spytała jakaś dziewczyna z drugiego końca klasy, aby przerwać spiętą atmosferę, która nagle narodziła się w pomieszczeniu.
– Czemu miałbym żartować? Uczeń powinien być zawsze przygotowany. – powiedział mężczyzna. – To co? Schowajcie wszystko, a ja rozdam wam zadania. – dodał, wyciągając ze swojej teczki plik zapełnionych drukiem kartek.
~ No to po mnie. ~
Wśród klasy dało się usłyszeć pomruki niezadowolenia i oburzenia, jednak chyba nikt nie śmiał dyskutować z młodym nauczycielem. Styles rozdał każdemu arkusz z zadaniami, zaś sam przysiadł za swoim biurkiem, gdzie zajął się jakimiś dokumentami.
W takim momencie uczeń nie potrzebuje innego sygnału. Tak przynajmniej zawsze było w moim przypadku. Każda z osób w ławce miała inną grupę, więc o ściąganiu nie było nawet mowy. Pozostał zatem przyjaciel nas wszystkich, czyli internet. Potajemnie wyciągnęłam telefon, co jakiś czas zerkając w stronę mężczyzny patrząc, czy aby na pewno nie zostanę przyłapana na gorącym uczynku. Wpisałam w wyszukiwarkę treść zadania i zaczęłam swoje poszukiwania.
Wtedy stało się coś, czego nikomu szczerze nie życzę. Zagapiłam się w zadanie tak bardzo, że zapomniałam zwrócić uwagę na Styles'a. Dopiero, kiedy usłyszałam odchrząknięcie tuż koło mojego ucha, a na plecach niemal poczułam ciepły oddech jakiejś osoby wiedziałam, że już po mnie. Bałam się spojrzeć w tamtą stronę, mimo że chyba nie miałam innego wyjścia. Powoli zatem podniosłam wzrok i odwróciłam głowę, a na mojej twarzy malował się wyraz osoby wiedzącej, że ma nieźle przechlapane.
– Panno Smith, trochę kultury. – powiedział mężczyzna, przez co uwaga całej klasy została skupiona na mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało. – Zapraszam do pierwszej ławki, tam będzie miała pani spokój, aby w spokoju pomyśleć nad zadaniem. – dodał. – Bez telefonu do przyjaciela. – powiedział i wyciągnął dłoń przed siebie.
Byłam pewna, że moje policzki przypominają dwa, ogromne buraki, ale ze spuszczoną głową wręczyłam telefon mężczyźnie. Czy miałam inne wyjście?
Następnie pełna zażenowania i wstydu zgarnęłam swoje rzeczy i skruszona podreptałam w kierunku pierwszej ławki, czując na sobie wzrok nauczyciela i połowy klasy, która pewnie teraz podśmiewała się pod nosem.
***
Kiedy Styles ogłosił, że kartkówkę można pisać jeszcze nie więcej niż pięć minut, odetchnęłam z ulgą, że część moich męk dobiegnie końca. Położyłam kartkę na jego biurku, które w tamtej chwili znajdowało się tuż przed moim nosem, a gdy to zobaczył, wziął kartkówkę do ręki i zaczął przyglądać się jej z zainteresowaniem.~ To chyba nie był najlepszy pomysł. ~ mruknęła moja podświadomość, która była zażenowana tak samo, jak ja.
Nim zdążył wczytać się w szczegóły, podeszła kolejna osoba, która położyła arkusz na drewnianym blacie. Za nią z kolei podążyli kolejni uczniowie, którzy nie mieli pojęcia, jaką przynieśli mi radość. Mężczyzna zmarszczył brwi i odłożył moją pracę na kupkę. Pewnie się załamał. Ja sama bym się załamała, widząc poziom mojej wiedzy z zakresu fizyki.
– Czy mogę już wrócić do swojej ławki? – spytałam, starając się zachować olimpijski spokój.
– Myślę, że tu łatwiej będzie ci się skupić. – powiedział, a ja usłyszałam ciche parsknięcie śmiechu, które dobiegało tuż zza moich pleców i zapewne należało do David'a. – Przynajmniej przez resztę tej lekcji. – dodał, patrząc wprost w moje oczy, po czym wstał i zaczął prowadzić normalną lekcję.
Przewróciłam oczyma, ale nie była to jednak najgorsza kara. Mogłam przecież zostać tam już do końca roku i przez cały ten czas siedzieć naprzeciw Styles'a.
Kiedy dzwonek na przerwę zadzwonił, cała klasa jak na zawołanie zerwała się z miejsc, nie słysząc nawet numeru zadania domowego, które nauczyciel właśnie wypowiedział. Wyjątkiem byłam ja. Styles zabrał mój telefon, a ja bez niego nie ruszyłabym się nigdzie. Siedziałam w ławce tak długo, aż ostatnia osoba nie opuściła klasy.
– Nie idziesz? – spytała Grace, która wychodziła jako jedna z ostatnich.
– Muszę odzyskać telefon, zaraz przyjdę. – powiedziałam, na co dziewczyna tylko przytaknęła.
– Powodzenia. – dodała i zniknęła w tłumie na korytarzu.
– Ekhem. – zaczęłam, wstając, czym zwróciłam uwagę mężczyzny, który był zajęty układaniem jakichś papierów stojąc przy pierwszej ławce obok mojej. – Czy mogłabym odzyskać swój telefon? – spytałam, unosząc brwi ku górze.
Mężczyzna sięgnął do kieszeni, skąd wyjął moją upragnioną rzecz.
– Tak, proszę. – powiedział, wyciągając dłoń z przedmiotem w moją stronę. Już miałam ją sięgnąć, gdy nagle odsunął lekko rękę z powrotem w swoją stronę. – Tylko pamiętaj, ściąganie to nie rozwiązanie. I tak kiedyś będziesz musiała się z tym zmierzyć. – powiedział, już drugi raz w tym dniu świdrując moje oczy na wylot.
– Pewnie. – mruknęłam i w końcu udało mi się zabrać komórkę. – Dziękuję. – dodałam, odwracając wzrok i biorąc swój plecak. – Do widzenia. – wymamrotałam, chcąc jak najszybciej opuścić tą przeklętą klasę.
~ Dlaczego to ja zawsze muszę mieć takiego pecha?! ~ jęknęłam w myślach, a moja podświadomość skierowała ręce ku górze.
Mówi się, że karma powraca. Tylko, że ta moja chyba nie ma zamiaru odpuścić. Najgorsze jest jednak uczucie, że to właśnie ja mogłam temu zapobiec nie wychodząc z domu tamtego feralnego dnia.
~ Ciekawe, czy Styles ma takie same wyrzuty sumienia jak ja. A może - tak jak mówił - o wszystkim zapomniał i ma to w dupie? ~
👓👓👓👓👓
A wy jak myślicie? Pan Styles zapomniał o nocy z Sophie, czy nadal go to męczy?
Pamiętaj o ⭐, jeśli rozdział się spodobał :D
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanficSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...