Następnego dnia zaraz po przebudzeniu, poczułam się całkowicie wolna od wszelkich problemów. Dopiero po chwili zaczęły docierać do mnie przykre wspomnienia z poprzedniego dnia, dlatego też cały sekundowy dobry humor odszedł w zapomnienie.
Podnosząc się z łóżka zerknęłam jeszcze raz na plan lekcji aby upewnić się, że na pewno nie natknę się na zielonookiego nauczyciela fizyki. Lekcję tą mieliśmy mieć dwa razy w tygodniu, więc tamtego dnia choć trochę mogłam odetchnąć.
Ubrałam się, uczesałam, a także odbyłam kilka innych rutynowych, porannych czynności. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie jak zwykle krzątała się blondowłosa kobieta z fartuchem z Miami na sobie. Tata zaś często wyjeżdżał w sprawach biznesowych, toteż nie zdziwił mnie fakt, że nie siedział przy stole i nie czytał porannej gazety. Możliwe było również to, że po prostu jeszcze spał.
- I co, przeszło ci już trochę? - spytała mama, kiedy przysiadłam za stołem i wzięłam jedną z kanapek z szynką.
- A co miało mi niby przejść? - uniosłam brew i wzięłam gryza.
- Jeszcze wczoraj chciałaś zmienić szkołę. Dzisiaj masz już inne zdanie? - dodała, czym nieco mnie zirytowała.
- Nie. - westchnęłam, wpatrując się w kanapkę, jakby to ona była moim problemem. - Nadal nie chcę się tam uczyć. - dodałam, ponownie wgryzając się w nią zachłannie.
- Córuś, przesadzasz. - powiedziała, podchodząc w moją stronę, ocierając mokre ręce w fartuch i przy okazji odwiązując szmureczki z tyłu, a także całując mnie w czubek głowy. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - dodała, odwieszając ulubiony materiał na jeden z wieszaków.
~ Przecież ty i tak niczego nie rozumiesz. ~ mruknęłam w myślach i nie chcąc dłużej ciągnąć tematu, postanowiłam przerwać poranny posiłek.
- Skoro tak mówisz. - skłamałam, ale tylko dlatego, aby nie wyjść na gburowatą córkę. - Lecę, bo się spóźnię. - westchnęłam, podpierając się o stolik, aby następnie wstać. - Do zobaczenia. - mruknęłam tylko.
- Pa, Sophie. I pamiętaj, z czasem wszystko się ułoży. - dopowiedziała mama, kiedy to już przekroczyłam próg kuchni. Następnie już nic nie mówiąc, szybkim ruchem zarzuciłam czarną kurtkę, zgarnęłam plecak i wyszłam z domu, kierując się wprost do garażu.
Tamtego dnia postanowiłam trochę popracować nad kondycją i skorzystać z rowera, który od początku wakacji stał w garażu. Wystarczyło go tylko trochę przetrzeć od kurzu i wuela! Niebiesko - biały rowerek był gotowy do użycia.
Wsiadłam zatem na swój sprzęt, a następnie ruszyłam w kierunku szkoły, gdzie miałam unikać pana Styles'a przez cały dzień. Przez całą podróż po głowie chodziły mi myśli, że przecież cała prawda w końcu wyjdzie na jaw. Chciałam jednak, aby ta niewiedza z jego strony trwała jak najdłużej, albo w ogóle nie miała końca.
Istniało rownież minimalistyczne prawdopodobieństwo, że to wcale nie był ten Harry Styles. Czy w Nowym Jorku nie może istnieć drugi Harry, który jest jego bratem bliźniakiem? Może tam, w klubie specjalnie przekręcił swoje imię i podał się za swojego brata?
Taka opcja pojawiła się w mojej głowie tylko na ułamek ułamka sekundy. To nie mogło być możliwe, a tym bardziej prawdopodobne.
Cała droga minęła mi na takich właśnie przemyśleniach i nim się obejrzałam, wjechałam już na teren szkolny. Zaparkowałam swoją damkę na miejscu do tego przeznaczonym, a następnie zapięłam na kłódkę, aby żaden zazdrośnik jej nie ukradł.
Kiedy wszystko było już cacy, ruszyłam pieszo w kierunku głównego wejścia. Nie zdążyłam nawet jeszcze podejść do drzwi, kiedy moje serce stanęło po raz pierwszy.

CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanfictionSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...