Siedziałam na łóżku w swoim pokoju z nogami podciągniętymi do brody, ukrywając twarz między kolanami. Rozmowa z rodzicami doszczętnie mnie wykończyła, ale przecież musiała kiedyś nadejść. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk otwieranych do mojego pokoju drzwi, lecz nie odważyłam się spojrzeć na gościa. Byłam przekonana, że to tata, który za moment zacznie znów prawić mi kazanie. Jakie było moje zdziwienie, gdy po chwili poczułam, jak materac obok mnie się ugina, a ja wcale nie usłyszałam niskiego głosu ojca. Ciekawość przejęła nade mną kontrolę, więc ostrożnie i delikatnie uniosłam twarz.
– Sophie. – zaczęła Emma, która widząc moją reakcję, położyła swoją dłoń na moim kolanie. – Co się tam stało? Dlaczego okłamałaś rodziców? – spytała ostrożnie bardzo delikatnym tonem głosu, jak gdyby mówiła do spłoszonego szczeniaka.
Przez moment zastanawiałam się, czy gdyby wszystkiego się dowiedziała byłoby mi łatwiej. Wpatrywałam się w jej twarz z nadzieją, że znajdę tam odpowiedź, co takiego powinnam zrobić. Jednak dotarło do mnie, że byłaby to chyba bardzo głupia rzecz, dlatego ponownie spuściłam wzrok.
– Po prostu... Tak chyba będzie najlepiej. – w końcu wydusiłam z siebie po kilku sekundach milczenia. – Poza tym nie chcę, abyś obwiniała się za cokolwiek, Emma. To wszystko moja wina, nie masz z tym nic wspólnego. – dodałam, ponownie wlepiając swoje oczy w szare tęczówki należące do mojej siostry.
Teraz natomiast to dziewczyna spuściła wzrok, prawie niewidocznie kręcąc głową jakby właśnie w duchu twierdziła, że moje zachowanie było bardzo nieodpowiedzialne.
– Naprawdę nie wiesz, kto jest ojcem dziecka? – spytała po chwili, czym kompletnie mnie zaskoczyła.
Skierowałam wzrok na splecione palce i delikatnie pokiwałam przecząco głową. Nie miał odwagi spojrzeć na Emmę, gdy wykonywałam kolejne kłamstwo.
– Sophie, na pewno? Pomyśl. Kolor oczu, imię, ubiór, cokolwiek. – naciskała, a ja miałam ochotę wyjść.
– Emma, nie. – stwierdziłam stanowczo, trochę głośniejszym tonem głosu, niż zamierzałam. – Zrozum, ja... Niczego nie pamiętam. – dodałam już nieco ciszej i poczułam, jak do oczu ponownie zaczynają napływać mi łzy.
– A czy... – zaczęła nieco przerażona, przełykając ślinę. – To nie był gwałt? – dodała, co chyba przyszło jej z wielką trudnością.
Stanowczo pokręciłam głową na "nie", wciąż nie potrafiąc spojrzeć jej w oczy.
– Nie. To nie był gwałt. – potwierdziłam i zbierając w sobie odwagę wlepiłam w nią wzrok, starając się potwierdzić moje słowa.
– Oh, Sophie. – westchnęła w końcu Emma, której oczy również wydawały się jakoś nadzwyczajnie błyszczeć. – Tak cię przepraszam. – dodała trzęsącym głosem i pochyliła się w moją stronę, aby zamknąć mnie w silnym i czułym, siostrzanym uścisku.
Mimo tego, co chciałam jej powiedzieć, ona nadal brała na siebie winę. Ja jednak trzymałam się swoich słów i za nic jej nie obwiniałam. Będąc w jej ramionach poczułam spokój. Pewność, że gdy przyjdzie na to czas, to właśnie ona może być jedyną osobą, która dowie się całej prawdy.
***
Minęło kilka dni zanim wszystko choć po części powróciło do normalności. W domu nie panowała jednak atmosfera taka jak zawsze, mimo że zapewne wszyscy bardzo by tego chcieli. Zarówno rodzice, jak i ja staraliśmy się zachowywać tak, jak zwykle, jednak po tamtych wydarzeniach przychodziło nam to z niemałym trudem.
Miałam również świadomość, że prędzej czy później wieść o mojej ciąży rozniesie się po całej klasie. Starałam się o tym nie myśleć i odwlekać ten moment w nieskończoność, jednak w mojej głowie nadal iskrzyła się myśl, że zbliża się w zastraszającym tempie. Sprawę dodatkowo przyspieszał fakt, iż z każdym kolejnym dniem mój brzuch był coraz to bardziej wypukły. Stresu dodawała również moja nadchodząca wizyta u ginekologa, która miała nadejść już niebawem.
Lekcje fizyki mijały zadziwiająco szybko. Starałam się nie myśleć o tym, że lekcji tej uczy mnie ojciec mojego dziecka. Nie było to jednak łatwe. To było cholernie trudne i prawie w ogóle niewykonalne. Zastanawiałam się również, co takiego ma w głowie Styles, gdy ma tę świadomość, że przebywa w jednym pomieszczeniu ze swoim własnym dzieckiem, które nosi jego uczennica.
Pewnego dnia tuż przed długą przerwą Styles uznał, że przerobiliśmy cały materiał przeznaczony na dziś i zarządził wcześniejsze wypuszczenie z klasy. Kręgosłup bolał mnie niemiłosiernie, toteż zanim doczłapałam do drzwi, prawie cała klasa opustoszała.
– Sophie, możesz zostać na chwilę? – usłyszałam nagle, przez co przez moje plecy przeszedł dreszcz. – Chciałbym omówić z tobą poprzedni sprawdzian. – dodał.
Zatrzymałam się tuż przed drzwiami nieco speszona. Kiedy ostatnia osoba wyszła, Styles podszedł do wrót, zamykając je.
~ Czemu tu zawsze musi być tak niezręcznie?! ~
Kiedy znajdowaliśmy się już z zamkniętym pomieszczeniu, mężczyzna podszedł w moją stronę i zrobił rzecz, której do tej pory nie widziałam nawet w żadnej telenoweli.
– I jak tam maluszek? – spytał, klękając tuż przed moim brzuchem i kładąc na nim dłonie, przez co na całym moim ciele wystąpiła tak gęsia skórka, jakiej jeszcze nigdy nie miałam.
W pierwszej chwili jego zachowanie tak mnie osłupiło, że nie usłyszałam jego pytania. Dopiero po chwili wszystko do mnie dotarło.
– Rośnie. – wydusiłam z siebie, nie mogąc wymyślić nic innego przez osłupienie, w którym się znajdowałam.
Styles uśmiechnął się delikatnie, następnie podparł się o uda i wstał, tym samym znajdując się zbyt blisko mnie.
– A ty? Jak się czujesz? – spytał, patrząc wprost w moje zdumione oczy.
– Chyba dobrze. – wybełkotałam, spuszczając wzrok. On natomiast tylko westchnął i wyminął mnie podchodząc w stronę biurka, czym nieco mnie uspokoił.
– Słuchaj, wzywając cię tutaj rzeczywiście chodziło mi o twoje sprawdziany. – zaczął, szukając czegoś w papierach na drewnianym blacie. – Sophie, jeśli dalej tak pójdzie... Oblejesz fizykę. – dodał, ponownie na mnie spoglądając.
~ Aha. Nie no, zajebiście. Mógł pan sobie oszczędzić powiadamiania mnie o tym, gdy znajduję się w takim stanie, w dodatku z pana dzieckiem z brzuchu. ~
– Ale nie martw się na zapas. – dodał pospiesznie, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy. – Do zaliczenia przedmiotu potrzebujesz korepetycji, to powinno ci pomóc. – powiedział, a ja poczułam, że nie wyciągnął jeszcze wszystkich swoich kart, aby mnie zaskoczyć. – Ja będę ci pomagał z fizyką, Sophie. – dodał.
👓👓👓👓👓
Trochę krótko, ale mam nadzieję, że choć trochę was zaskoczyłam :D
Pamiętaj o ⭐, jeśli rozdział się spodobał :D 💞
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanfictionSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...