1.23

4K 180 57
                                    

W piątek rano obudził mnie znienawidzony budzik w telefonie, który uciszyłam wyćwiczonym już ruchem ręki. Przez kilka minut zmagałam się z depresją, która dopadła mnie na samą myśl o opuszczeniu ciepłego łóżka. Nie wiem, czy to normalne, ale z każdym kolejnym dniem kiedy tylko wstałam z łóżka, czułam się coraz to cięższa.

Do tej pory starałam się jakoś wykręcać z lekcji wychowania fizycznego, jednak nie mogłam robić tego w nieskonczoność. Aby uniknąć wf, ktoś musiał dowiedzieć się o moim stanie. Tą osobą musiała być moja wychowawczyni. Rodzice zaoferowali swoją pomoc w poinformowaniu jej, jednak ja wolałam załatwić to sama. To zadanie nie należało do najłatwiejszych, ale w końcu to ja doprowadziłam do tego wszystkiego i to ja musiałam się z tym zmierzyć.

Schodząc po schodach układałam sobie w głowie przemowę, którą miałam poczęstować moją wychowawczynię. Przez skupienie omal nie spadłam z ostatniego stopnia, jednak zareagowałam w odpowiednim momencie, chwytając się drewnianej poręczy. Po wszystkim dumnie się wyprostowałam, puszczając wydarzenie w niepamięć.

Weszłam do kuchni witając się z mamą i zaczęłam przygotowywać swoje śniadanie składające się z czekoladowych płatków i mleka. Gdy wszystko było już gotowe, przysiadłam na moim stałym miejscu przy kuchennym stole.

– Pamiętaj o dzisiejszych kotepetycjach. – powiedziała nagle mama, która tym jednym pytaniem kompletnie zbiła mnie z tropu. – Pan Styles dzwonił wczoraj i wszystko mi powiedział. Nie wiedziałam, że fizyka idzie ci aż tak źle, Sophie. – dodała, mierząc mnie karcącym spojrzeniem, nim zdążyłam wydusić z siebie jakiekolwiek słowo.

– Pewnie, pamiętam o tym. – wymamrotałam spuszczając głowę i grzebiąc łyżką w płatkach unoszących się na czekoladowym już mleku. Nie ukrywam, że trochę mnie to zawstydziło. Mama miała styczność, ba, ona rozmawiała z ojcem swojego wnuka albo wnuczki, a nie miała o tym zielonego pojęcia. Nie chciałabym zobaczyć jej stanu, gdyby dowiedziała się prawdy. To nie mogłoby skończyć się dobrze. – Styles mówił coś jeszcze? – wypaliłam.

– Tak. – stwierdziła. – Że twoje oceny z fizyki są fatalne i jeśli się nie poprawisz, możesz nie wyjść ze szkoły w tym roku. – dokończyła. – Słuchaj, Sophie. – dodała, patrząc na mnie litościwym spojrzeniem. – Ciąża to nie wymówka. Musisz się uczyć. Proszę cię, postaraj się poprawić te oceny. Mam nadzieję, że ten cały pan Styles ci pomoże. – zakończyła.

Natomiast ja nic nie powiedziałam. Fizyka od zawsze była moją piętą Achillesa, jednak przez te wszystkie problemy uwypukliło się to jeszcze bardziej. Na sprawdzianach nie starałam się ściągać, a gdy chciałam zabrać się za wkuwanie tematu, głowę nawiedzało mi tysiące innych myśli.

– Aha i jeszcze jedna sprawa, kochanie. – zaczęła, kiedy już chciałam zbierać się do wyjścia. – Od dziś do szkoły będzie cię wozić Emma. To bardziej bezpieczne niż jazda na rowerze, zważając na twój stan. – oznajmiła stanowczo.

– Przecież Emma zbiera się do pracy dopiero wtedy, gdy ja jestem już na pierwszej lekcji. – zauważyłam sarkastycznie.

– Sophie, nie narzekaj. To bardzo miłe z jej strony, że tak postanowiła, nie sądzisz? – stwierdziła mama.

Westchnęłam.

– To co? Gotowa? – usłyszałam głos siostry dobiegający zza ściany.

– Tak, już idę. – odpowiedziałam. Pożegnałam się z mamą i ruszyłam w stronę wyjścia.

Zastanawiała mnie tak nagła zmiana w postępowaniu Emmy. Nie chciałam mówić tego na głos, ale wydawało mi się, że robi to dlatego, ponieważ nadal męczy ją poczucie winy.

Teacher 👓 ||Harry Styles||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz