1.33

3.3K 172 85
                                    

— Trzymaj. Włóż to do nosa. — podstawiłam mu przydatne "urządzenie", które wygrzebałam w torebce i które było dobrym sposobem na to, aby zatamować krew płynącą z rozwalonego nosa Harry'ego.

— Co to jest? — mruknął, mrużąc oczy i przyglądając się nieznanemu mu przedmiotowi ze zdziwieniem.

— Tampon. — odparłam prosto z mostu, zapinając pas i przekręcając kluczyk w stacyjce. — Idealny na krwawienie. Wkładaj i nie marudź. — zarządziłam, odpalając wóz i ruszając przed siebie.

Styles wykonał moje polecenie lekko przerażony z grymasem na twarzy.

Kiedy dotarliśmy pod jego dom, mężczyzna spał w najlepsze. Westchnęłam głęboko mając przed oczami wizję targania go do własnego mieszkania, uważając przy okazji, aby nie zarzygał mi całego ubrania i mnie samej. Ale z drugiej strony co miałam zrobić? Zostawić go samego pod płotem? To byłby dosłownie szczyt bestialstwa z mojej strony.

Obeszłam samochód dookoła, następnie otwierając drzwi od strony pasażera i patrząc na nauczyciela z politowaniem. Gdyby ktoś ze szkoły widział tę całą szopkę, z pewnością w poniedziałek nasza sytuacja byłaby w bardzo złym stanie.

— Harry. — zaczęłam delikatnie, klepiąc go po policzkach. — Chodź, jesteśmy pod twoim domem. Musisz wyjść z auta. — dodałam, próbując przełożyć jego ramię przez swoją głowę.

— Co? — mruknął, nawet nie otwierając oczu. — Nie, nie, tu mi wygodnie, daj mi spać. — wymamrotał, obracając się na bok i zastygając jak kamień.

— Nie zostaniesz tutaj. — warknęłam. — Albo zaraz się stąd ruszysz, albo zadzwonię po policję, żeby cię wywlekli siłą. — dodałam kipiąc ze złości, a sytuację pogarszał dodatkowo fakt, że na dworze było jakieś minus dwadzieścia stopni.

— Ale ja nie chcę. — bąknął, otwierając oczy na szerokość milimetra. — Chce mi się spać. — dodał.

— Nie będziesz tu spał. — warknęłam wkurzona. — Dalej, raz, dwa, idziemy. — zaczęłam ciągnąc go za rękę, na co w końcu zareagował. — Jestem twoją uczennicą, a ty moim nauczycielem. Jeśli ktoś nas zobaczy, obydwoje możemy kupować bilety na samolot do innego kraju. — stwierdziłam, a po chwili, podczas której kilka razy nie wypadł z samochodu, cała sylwetka bruneta znajdowała się już na dworze.

— Świetnie. A teraz chodź. — rzekłam, pomagając mu iść, przez co omal kilka razy nie zaliczyłam gleby. — Gdzie masz klucze? — westchnęłam, gdy znaleźliśmy się już pod drzwiami. On jedynie bąknął coś pod nosem, zamykając oczy. — Słyszałeś? Pytam, gdzie masz klucze. — powtórzyłam, powoli opadając z sił.

— W kieszeni. — mruknął tylko.

Świetnie. Jego jedyne kieszenie znajdowały się przy spodniach. Nie ma to jak macać nauczyciela fizyki w dolnych partiach ciała. Szczęściem w nieszczęściu było to, że mężczyzna nie był niczego świadomy, a ja działałam tylko w dobrej wierze. Klucze jednak udało mi się znaleźć już za pierwszym podejściem, z czego niezmiernie się ucieszyłam. Wchodząc do środka zapaliłam wszystkie światła, aby jak najlepiej oznaczyć drogę Styles'owi.

Mężczyzna natomiast zdjął buty, podpierając się o szafę na kurtki, a następnie z zamglonym wyrazem twarzy ruszył przed siebie. Widząc to, ponownie pomogłam mu dotrzeć do kanapy, na którą od razu runął.

— Cholera. — mruknął, gdy już zbierałam się do szybkiego odwrotu. — Muszę do łazienki. — dodał, podnosząc się do siadu, a następnie chwiejnie wstając.

Skierował się w stronę łazienki o własnych siłach. Sumienie podpowiadało mi, abym poczekała do jego powrotu by mieć pewność, że bezpiecznie dotrze na kanapę. Jednak już po kilku sekundach usłyszałam dźwięk spuszczanej wody, a następnie zza drzwi ponownie wyłonił się półprzytomny Styles. Wyciągnął koszulę ze spodni, aby następnie podjąć probę zdjęcia jej przez głowę. Warto jednak wspomnieć, że koszula była na guziki. Toteż widząc jego waleczność i brak skutków zrobiło mi się go żal i postanowiłam mu z nią pomóc. Głupie hormony.

— Jesteś najlepsza. — wymamrotał, po chwili obdarowując mój policzek mokrym buziakiem.

— Taa, dobrze wiedzieć. — bąknęłam odsuwając się na bezpieczną odległość.

— Dam ci szóstkę z fizyki. — stwierdził, siadając na kanapie. — Albo nie. Dam ci dwie szóstki. — dodał, padając na materac i niemal od razu zasypiając.

— Coś mi się wydaje, że jednak się bez nich obejdę i nie będę panu tego przypominać. — mruknęłam, patrząc na chrapiącego nauczyciela z politowaniem. I kiedy ponownie miałam zbierać się do wyjścia, coś jeszcze przykuło moją uwagę. Mianowicie to, że oprócz rozwalonego nosa, w którym już znajdowała się zapora tamująca krew, Styles miał rozciętą również skórę na łuku brwiowym, która nie wyglądała za ciekawie.

~ A co, jeśli wedrze mu się tam jakieś zakarzenie i umrze? ~ mruczała moja podświadomość, która często panikuje aż nazbyt.

Przewróciłam tylko oczami cicho pojękując i wybrałam się po apteczkę do mojego samochodu. Kiedy wróciłam, mężczyzna nadal znajdował się w takiej samej pozie - czyli na plecach. Jeden plus. Uklęknęłam na podłodze tuż za jego głową i wyszukałam w apteczce wszystkich niezbędnych składników, czyli wody utlenionej, gazy i plastra.

Polałam wodą w miejsce rozcięcia, przez co na twarzy mężczyzny pojawił się grymas bólu, jednak się nie obudził. Następnie przyłożyłam gazę, aby zebrać niepotrzebną krew z płynem. Serce prawie mi wyskoczyło, kiedy dłoń Stylesa nagle chwyciła mój nadgarstek, a on sam zmierzył mnie spojrzeniem.

— Spokojnie, to tylko ja. — szepnęłam, gdy pierwszy szok minął, a on poluzował uścisk, blado się uśmiechając.

— Jednak trzy szóstki. — mruknął, a następnie powrócił do przerwanego snu.

Ja natomiast szybko przykleiłam plaster, a następnie o niczym już nie myśląc wyszłam z mieszkania Harry'ego, odpalając auto i na pełnym gazie ruszając do domu.

Już nigdy więcej nie wybiorę się do sklepu po zmroku. Przysięgam!

***

Harry

Obudziłem się z potwornym bólem głowy i dyskomfortem w oddychaniu. Po chwili wyciągnąłem z nosa rzecz, która mnie uwierała.

— Czy to... Tampon? — mruknąłem przerażony do siebie, wgapiając się w nasączony moją (miałem taką nadzieję) kwrią kawałek zbitej waty.

Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a najgorsze było to, że za nic nie mogłem sobie przypomnieć, jak wróciłem do domu. Kiedy poszedłem do łazienki zorientowałem się, że nie mam na sobie koszuli, a w lustrze zobaczyłem posiniaczaną twarz oraz plaster tuż przy brwi.

— Haroldzie, coś ty znów odjebał? — spytałem swe odbicie w lustrze, które również nie znało odpowiedzi na to pytanie.

Teacher 👓 ||Harry Styles||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz