Harry
To, co stało się u Sophie w domu, absolutnie nigdy nie powinno się wydarzyć. Najgorsze jest to, że to właśnie ja nie potrafiłem nad tym zapanować. I choć naprawdę chciałbym jej unikać, to po prostu nie mogę. Podczas grudniowych dni szkolnych, starałem się traktować ją jak zwykłą uczennicę i nie przebywać z brunetką sam na sam, co w ostatnim czasie zdarzało nam się dość często, mimo że każde z nas wyraźnie próbowało tego uniknąć.
Po Świętach Bożego Narodzenia spędzonych w rodzinnym gronie, przyszedł czas na Sylwestra, spędzonego w gronie przyjaciół. Niall organizował domówkę, na której pojawiła się cała nasza paczka z czasów liceum, a także "kilka" innych osób. Krótko mówiąc - na chatę Horana zwaliło się pół Nowego Jorku, jednak mężczyzna najwyraźniej nie miał z tym problemu. W końcu mogłem nałapać trochę procentów, których w ostatnim czasie tak mi brakowało. Po wakacyjnej przygodzie w klubie postanowiłem dać sobie chwilowo spokój z alkoholem, jednak tamtego dnia całkowicie zapomniałem o swoich postanowieniach. Kieliszki przetaczały się przez moje palce jeden po drugim, jednak za nic nie potrafiłem skutecznie się upić. Pomimo ilości cieczy, jaka przelewała się przez moje ciało, ja wciąż zachowałem świadomość i zastanawiałem się, co takiego może właśnie robić Sophie i nasza córka.
— O czym tak rozmyślasz, stary? — kiedy oparty o poręcz balkonową wgapiałem się w gwiazdy, w dłoni trzymając kolorowego drinka, usłyszałem za sobą tak dobrze znany mi głos Louis'a. — Kobieta? Nie mów, że ktoś zawrócił w głowie naszemu łamaczowi serc i dlaczego ta niewiasta nie bawi się razem z tobą, przez co siedzisz tu jak ten debil? — powiedział podchodząc w miejsce obok mnie i również opierając się o stalową poręcz. — Mnie możesz powiedzieć. Chyba ufasz staremu przyjacielowi, co? — szturchnął mnie w ramię.
— Jak ty to robisz, że zawsze wszystko wiesz, co? — mruknąłem, nadal wpatrując się w rozgwieżdżony widnokręg, na którym za kilka chwil miało rozbłysnąć tysiące sztucznych ogni.
— Intuicja. — wzruszył ramionami. — Choć mówią, że tą najlepszą mają tylko kobiety. — westchnął.
Nic nie mówiąc, tylko spojrzałem na niego rozbawiony po to, abyśmy po chwili razem mogli wybuchnąć gromkim śmiechem. Bardzo brakowało mi tych wszystkich czasów, kiedy to nasza piątka była tą zgraną i lubianą paczką w liceum. Jednak czasu nie można cofnąć, choć czasem bardzo byśmy tego chcieli.
— To mów, o co chodzi? — powiedział, kiedy już złapaliśmy dech, a atmosfera nieco się uspokoiła.
— Stary, nie obraź się, ale chyba jednak nie chcę o tym rozmawiać. To dość delikatna sprawa. — powiedziałem zgodnie z prawdą.
— No co ty, Styles. Wzbudziłeś ciekawość to teraz płać za swój czyny. — rzekł żartobliwie. — A tak na poważnie, to nie odejdę stąd dopóki nie powiesz mi, o co chodzi. Nawet, jeśli miałbym czekać w tym miejscu do przyszłego roku. — dodał poważnie.
Pokręciłem bezradnie głową zastanawiając się, czy gdybym powiedział mu o sprawie, byłoby mi z tym łatwiej.
— Co? Wyrwałeś jakąś uczennicę, czy jak? — zmarszczył brwi zirytowany, że tak długo zwlekam z odpowiedzią. — Chłopie, w sumie to była chyba tylko kwestia czasu. — dodał śmiejąc się, a ja byłem pewny, że przez ucisk moich palcy na barierce, ta lada moment pęknie. Popatrzyłem na niego nienawistnym spojrzeniem, przez co natychmiastowo ucichł.
— Poważnie? — oczy mężczyzny rozszerzyły się trzykrotnie. — Harry, zakochałeś się w swojej uczennicy?
I jak on to zrobił, że dowiedział się wszystkiego bez jakiegokolwiek słowa z mojej strony? No jak?
— Nie. — zaprzeczyłem kategorycznie. — To znaczy... Nie do końca. — i w tym momencie sam już nie wiedziałem, kogo właśnie oszukałem. — Chodzi o to, że ja...
— No nareszcie! — nagle drzwi balkonowe ponownie się rozwarły, przez co do naszych uszu dobiegł gwar dziesiątek gardeł, a także skrzek Niall'a. — Wszędzie was szukałem. — blondyn podszedł w naszą stronę chwiejnym krokiem wciskając się między nas i każdemu przekładając rękę przez kark. — Musicie natychmiast wracać do środka. Zaraz otwieramy szampana, Nowy Rok już za kilka minut! — krzyknął, prawie przewracając się od poziomu głośności swojego głosu.
— Później wrócimy do tej rozmowy i nie chcę słyszeć żadnych zaprzeczeń. — zauważył Louis, na co ja tylko niezauważalnie przytaknąłem głową. W głębi duszy jednak nie do końca wiedziałem, czy chłopak powinien o wszystkim się dowiedzieć. Z jednej strony był moim przyjacielem, jednak co, jeśli przerwanie rozmowy przez Niall'a było znakiem, że mam trzymać buzię na kłódkę?
Postanowiłem jednak chwilowo o wszystkim zapomnieć i zatracić się w odliczanie minut, a następnie sekund do nadchodzącego Nowego Roku. Kto wie, może będzie lepszy od poprzedniego i wszystko w moim życiu jakoś skutecznie się ułoży? Może będę mógł zamknąć kolejny rozdział swojej historii i rozpocząć zupełnie nowy? Ten, w którym uwolnię się od wszelkich problemów i ten, w którym na świat przyjdzie moja córka.
***Sophie***
— Dziesięć...dziewięć... — zza balkonowych drzwi słychać już było okrzyki rodziny i znajomych, którzy postanowili przywitać nadchodzący rok z hucznym rozmachem. Ja natomiast niezupełnie wpasowując się w tłum pijanych gości postanowiłam wyjść na świeże powietrze i pożegnać stary rok wraz ze swoją córką. Trzymając szklany kieliszek z sokiem jabłkowym zasatanawiałam się, jakie diametralnie zmiany nastąpią w moim życiu wraz z narodzinami dziecka. Termin jej przyjścia na świat zbliżał się nieustannie, a ja z każdym kolejnym dniem byłam coraz bardziej podekscytowana jak i przerażona. Z jednej strony można uznać, że obudził się we mnie tak zwany instynkt macierzyński, jednak z drugiej chyba kompletnie nie byłam na to gotowa. Szczerze mówiąc, ja sama czułam się jeszcze dzieckiem i byłam pewna, że gdyby nie wsparcie rodziców już dawno popadłabym w paranoję.
W pewnej chwili na niebie rozbłysły dziesiątki kolorowych sztucznych ogni, a ja dopijając swój udawany szampan postanowiłam wrócić do środka, aby podkraść z lodówki kiszone ogórki, które postanowiłam przyozdobić grubą porcją masła orzechowego.
👓👓👓👓👓
Hejka!
Święta, Święty czas tuż tuż...! 😍
Pamiętajcie o ⭐, jeśli rozdział się spodobał :D
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanfictionSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...