1.27

3.4K 163 34
                                    

Jednak gdy nasze usta się złączyły nie mogłam oprzeć się pokusie, aby spojrzeć na miejsce, na którym jeszcze sekundę wcześniej siedział nauczyciel fizyki.

Zaraz, zaraz... Siedział?

Nie umiem wyrazić słowami tego, co czułam, kiedy fotel mężczyzny okazał się pusty.

Nie spodziewałam się, że mogę tak zareagować, widząc kątem oka ten obraz. Z resztą, co w ogóle miała obchodzić mnie reakcja Styles'a? Jest wolnym człowiekiem, może robić co mu się podoba.

Przyznam jednak, że w pierwszym momencie pomyślałam, że opuścił swój fotel z powodu tego całego pocałunku. Dopiero później uświadomiłam sobie, że była to bardzo głupia teza z mojej strony. Zapewne zadzwonił mu telefon, bądź musiał wyjść za potrzebą. Powodów było mnóstwo, a ja nie chciałam wnikać w nie głębiej.

Gdy przedstawienie dobiegło końca, dostaliśmy owacje na stojąco. Przyznam, że kompletnie się tego nie spodziewałam i było to dla mnie wielkie, aczkolwiek bardzo miłe zaskoczenie. Po kilkukrotnych ukłonach cała grupa zeszła ze sceny i mogła odetchnąć z ulgą, że występ udał się w stu procentach, pomimo kilku pomyłek które wystąpiły również i z mojej strony. Podejrzewam jednak, że nikt nie zwrócił na nie uwagi i uważał, że właśnie tak miało być.

– Byłaś świetna, naprawdę. – powiedział w moją stronę chyba nadal podekscytowany Jacob, podczas gdy reszta grupy również nie mogła przestać przeżywać wydarzenia sprzed chwili.

– Dzięki. – wymamrotałam nieco speszona. – Ty też byłeś bardzo dobry. – powiedziałam, ponieważ te słowa jakoś same cisnęły mi się na język.

– Weź przestań. – machnął ręką. – Cieszę się, że mam to już za sobą. To przedstawienie strasznie mnie wykończyło. – dodał, jakby poważniejąc.

Ten stan nie trwał jednak długo, ponieważ już po chwili obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem nawet nie wiem, z jakiego konkretnie powodu. Przebywanie z Jacobem miało to do siebie, że nigdy nie mogło być poważne. Zawsze było z nim sporo zabawy, przez co bardzo lubiłam przebywać w jego towarzystwie, mimo że spotykaliśmy się tylko na próbach, bądź przejściowo na szkolnym korytarzu.

– Słuchaj, tak sobie pomyślałem... – odchrząknął, kiedy atmosfera już nieco się uspokoiła. – Może... Wyszlibyśmy gdzieś razem? Tak wiesz, tylko we dwójkę. – dopowiedział jakby nieć onieśmielony nagłą sytuacją.

I właśnie tym oto pytaniem kompletnie mnie zaskoczył i zbił z jakiegokolwiek tropu. W pierwszej chwili odjęło mi mowę i sama nie wiedziałam, co takiego mam powiedzieć.

– To znaczy... Tak jakby na randkę? – wypaliłam, za co chciałam się po prostu puknąć w głowę.

– Nie! – zaprzeczył chyba zbyt pospiesznie. – To znaczy... Tak po prostu, po przyjacielsku. – dodał chcąc się usprawiedliwić. – To jak? – uśmiechnął się nieśmiało, co było naprawdę bardzo urocze.

– Skoro to nie randka... To pewnie, czemu nie. – powiedziałam uśmiechając się promiennie.

– Too... Sobota o dziewiętnastej pod centrum handlowym na Lincolna? – uniósł brwi czekając na odpowiedź z mojej stronie.

– Pewnie. Będę punktualnie. – odrzekłam, nie przestając się uśmiechać.

***

Po całym przedsięwzięciu i wypadzie grupą teatralną do cukierni, do domu weszłam praktycznie resztkami sił. Tamten dzień wykończył mnie całkowicie i marzyłam tylko o gorącej kąpieli i zapadnięciu w zimowy sen.

Kiedy już wygodnie ułożłam się w miękkiej pościeli, przypomniała mi się rozmowa z Jacobem. Z powodu zmęczenia zastanawiałam się nad tym, czy aby na pewno dobrze zrobiłam godząc się na to całe spotkanie. Choć przecież w gruncie rzeczy miało to być czysto przyjacielskie wyjście, więc dlaczego niby miałabym na nie nie pójść? Poza tym, nawet gdyby określić to mianem "randki", to przecież nie mogłam mieć jakiegokolwiek poczucia winy, ponieważ nie byłam w żadnym związku. Dlaczego więc mimo tego faktu czułam się tak jakoś... źle?

Koniec końców wszystko zrzuciłam na buzujące hormony i postanowiłam zakopać ten temat w swoim umyśle jak najgłębiej. I w końcu - pełna beztroski i "teoretycznie" wolna od wszelkich problemów, zapadłam w sen.

***
Sobota nadeszła w mgnieniu oka. Nim się obejrzałam, właśnie postanowiłam wziąć prysznic oraz umyć głowę przed spotkaniem, które miało odbyć się już za kilka godzin. Kiedy wyszłam z kabiny prysznicowej nie zdążyłam nawet jeszcze ochłonąć od ciepłej pary, kiedy uszłyszałam dzwonek do drzwi.

Zerknęłam na zegarek, który wskazywał kilka minut po siedemnastej. Było dla mnie jasne, że to Emma wracająca z pracy, która znów zapomniała zabrać klucza. Szybko zawinęłam włosy w turban, owinęłam się ręcznikiem dookoła, a następnie na bosych stopach popędziłam do drzwi. Jak już wspominałam, byłam na sto procent pewna, że za drzwiami stała Emma, więc nawet nie pofatygowałam się, aby założyć przynajmniej szlafrok.

Otworzyłam drzwi.

Następnym razem pamiętaj o... – zaczęłam z zamiarem ujrzenia twarzy starszej siostry. Omal nie zemdlałam, kiedy zamiast wysokiej brunetki, moim oczom ukazała się męska sylwetka. Byłam pewna, że moje oczy trzymały się w oczodołach tylko dzięki silnej woli, zaś moja twarz przypomina kolor ścian w pokoju bólu u Christiana Grey'a. – C-co pan tu robi? – wybełkotałam, czując jak wielka gula zaciska mi gardło.

– Em... – zaczął chyba nieco speszony Styles, drapiąc się po karku. – Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale wpadłem tylko oddać ci książkę, którą ostatnio zostawiłaś. Pomyślałem, że przyda ci się na sprawdzian. – wymamrotał niezbyt wiedząc, gdzie umieścić ma swój wzrok.

– Em... Tak. – odchrząknęłam, starając się uspokoić. – Dziękuję, to miłe z pana strony. – odebrałam książkę modląc się, aby ręcznik jakimś cudem nie odwiązał się i nie spadł na podłogę.

– Nie ma sprawy. – odparł nadal nieco innym niż zazwyczaj głosem. – To ja... Będę już leciał. – dodał i rzucając tylko krótki, nerwowy uśmiech odwrócił się na pięcie, aby pomknąć do swojego auta zaparkowanego tuż przed naszą bramą.

Ja natomiast szybkim ruchem zamknęłam drzwi, a następnie oparłam się o nie, próbując uspokoić bicie zdenerwowanego do granic możliwości serca.

Co. To. Miało. Być.

W duchu przysięgnęłam sobie, że kiedyś zabiję moją siostrę gołymi rękoma. Gdyby zawsze nosiła klucze przy sobie wiedziałabym, że to na pewno nie ona stoi za drzwiami i odpowiednio bym się do tego przygotowała.

Próbowałam się uspokoić myślą, że przecież wszystko zostało zasłonięte ręcznikiem. Gdy trochę mi przeszło wzięłam głęboki oddech, a następnie ruszyłam w kierunku łazienki, aby dokończyć przygotowania.

👓👓👓👓👓

Pamiętaj o ⭐, jeśli rozdział się spodobał :D

Teacher 👓 ||Harry Styles||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz