🔝💞🔝💞🔝💞🔝💞🔝💞🔝💞🔝
Przeszło tydzień zajęły mi przygotowania do akcji "jesteś ojcem mojego dziecka", które polegały na ciągłej walce w mojej głowie. Przez ten czas mój brzuch nieco urósł, jednak nadal wyglądało to tak, jakbym po prostu cały czas do syta obżerała się niezdrowym żarciem.
Długo zastanawiałam się nad tym, w jaki sposób i gdzie Harry powinien się o tym dowiedzieć. Wiem tylko, że mieszka dwie ulice dalej, jednak nie mam zielonego pojęcia, jak wygląda jego dom. Poza tym, nawet gdybym była bogatsza o taką informację, pewnie i tak bym z niej nie skorzystała. Nie miałam najmniejszego zamiaru padać ofiarą żadnych plotek w przypadku, gdyby ktoś jednak zauważył, jak kręcę się przy jego domu. Stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie załatwienie tego w szkole. Może i był to głupi pomysł, jednak chyba najlepszy z tych, które jakimś cudem udało mi się wymyślić biorąc uwagę fakt, że byłam kłębkiem nerwów.
W pewien czwartek obudziłam się z myślą, że jest to ten dzień, w którym wszystko musiało stać się jasne. Kiedy tylko podniosłam się z łóżka, dostałam potwornych zawrotów głowy. Złe samopoczucie musiałam jednak schować na moment do kieszeni i starać się o nim nie myśleć.
Do szkoły jak zwykle pojechałam rowerem jednak zastanawiałam się, jak długo jeszcze będę w stanie się nim poruszać. Zaparkowałam przed szkołą i cała w nerwach udałam się na pierwszą lekcję. W czwartki lekcję fizyki mieliśmy na trzeciej godzinie, tuż przed długą przerwą. To był chyba najlepszy moment, ponieważ nie miałam zbytniej ochoty zostawać z nim po lekcjach i to w jednej klasie. Czułabym się bardzo niezręcznie pomijając fakt, że tak czy tak czułam się bardzo niekomfortowo.
Na samej fizyce nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego. Jak zwykle nie mogłam się skupić, jednak wtedy ten stan przewyższał wszystkie poprzednie. Przez całą lekcję trzęsłam się jak galaretka i cały czas miałam wrażenie, że lada moment stracę przytomność. W końcu jednak nastał tak (nie)oczekiwany przeze mnie moment, czyli dzwonek oznaczający koniec lekcji. Wszyscy jak na zawołanie podnieśli się z krzeseł, a po chwilowym szumie, jaki wywołali, całe pomieszczenie wkrótce opustoszało.
– Nie idziesz? – Grace uniosła brew w geście zdziwienia, ponieważ zwykle to ja po tej lekcji pierwsza ląduje na korytarzu.
– Muszę pogadać ze Styles'em. – wypaliłam, za co w środku uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło. – Chodzi o sprawdzian, który pisaliśmy ostatnio. Muszę umówić się na poprawę. – dodałam nieco spanikowana.
– Aa, tak, pewnie. – powiedziała, jakby właśnie dotarło do niej to, że naprawdę jestem bardzo słaba z fizyki. – To trzymaj się. – dodała, klepiąc mnie po ramieniu i uśmiechając się, chcąc dodać mi otuchy. – Czekam na stołówce. – oznajmiła i skierowała się w stronę wyjścia, zostawiając mnie sam na sam z młodym nauczycielem.
Styles po uszy zanurzony był w jakichś papierach, które skrupulatnie próbował rozszyfrować. Nie zauważył nawet kiedy podeszłam do drzwi, aby je zamknąć. Oderwał się dopiero wtedy, kiedy usłyszał trzask tym spowodowany.
– Stało się coś? – spytał unosząc brew i wlepiając we mnie pytające spojrzenie.
– Tak... To znaczy nie... – zaczęłam ze spuszczoną głową zastanawiając się, czy to nie ostatni moment na ucieczkę. – Czy możemy porozmawiać? – zebrałam się na odwagę, aby unieść wzrok, jednak wyglądało to tak, jakbym chciała prosić go o odroczenie wyroku.
– Pewnie. – powiedział nieco zaskoczony. – O co chodzi? – odwrócił się na krześle w moją stronę dając mi do zrozumienia, że uważnie mnie słucha.
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanfictionSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...