W piątek miało odbyć się kolejne spotkanie grupy teatralnej, na które musiałam się udać. Gdy wszystkie planowe lekcje dobiegły końca, udałam się na aulę, gdzie odbywały się tego typu spotkania. Zastałam tam liczną grupę uczniów, którzy szeptali coś między sobą i wymieniali się podekscytowanymi spojrzeniami.
– Witajcie na pierwszym, nieorganizacyjnym spotkaniu naszej wspaniałej grupy teatralnej. – zaczęła rudowłosa dziewczyna, której ogniste włosy kaskadami opadały na ramiona. – Jako, iż jest nas tu w tym roku dość sporo, przeznaczymy je na wspólne poznanie się, a na sam koniec ogłoszę wam pewien komunikat, który mam nadzieję przyjmiecie bardzo entuzjastycznie. – powiedziała podekscytowana.
Po tych słowach zaczęła się akcja, mająca na celu zapoznanie się z osobami z grupy. Ustawiliśmy odpowiednią liczbę krzeseł w koło, które przypominało bardziej jakiś wielokąt, a następnie każdy zajął swoje miejsce. Zasady "zabawy" polegały na tym, aby każdy opowiedział kilka słów o sobie, czyli typowo integracyjnie.
Super. Nie ma nic lepszego, niż opowiadanie o swoim życiu obcym ludziom. Nigdy nie lubiłam tego robić i raczej nigdy nie polubię.
Kiedy kilka osób już się wypowiedziało, przyszła pora i na mnie.
– A więc... Nazywam się Sophie Smith. – wydukałam, czując się bardzo niekomfortowo z myślą, że tyle osób się na mnie patrzy. – Chodzę do trzeciej klasy. – dlaczego czułam się wtedy jak pierwszego dnia w przedszkolu? – Moim zainteresowaniem jest fotografia, teatr i piłka siatkowa. – wypaliłam, jednak nie wszystko było zgodne z prawdą.
Na szczęście nikt o nic się nie upomniał, więc kolejka mogła przejść na następną osobę. Odetchnęłam z głęboką ulgą, że miałam to już za sobą.
Teatr może i nie jest moim wielkim zainteresowaniem, jednak musiałam tak powiedzieć aby wyszło na to, że cieszę się z uczęszczania na te zajęcia. W gruncie rzeczy może i była to jakaś odskocznia od tej całej rzeczywistości, której brutalność w najbliższym czasie mnie nie oszczędzała.
– Chodzisz do trzeciej klasy? Nie widziałem cię tu w tamtym roku. – zagadał chłopak, który siedział obok mnie i jednocześnie ten sam, który tydzień temu wpadł na mnie przed drzwiami. Chyba jest geniuszem. Czujecie ten sarkazm?
– Taak. Pewnie dlatego, że przeniosłam się tu w tym roku. – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, starając się skupić na dziewczynie, która właśnie omawiała swoje hobby.
– No tak. – uśmiechnął się, przez co wyglądał nawet uroczo. – Jestem Jacob. – powiedział, mimo że kilka minut wcześniej przedstawił się publicznie i wyciągnął dłoń w moją stronę.
– Sophie. – odparłam podając mu dłoń i również się uśmiechnęłam - tym razem mniej sztucznie.
– To skąd jesteś? – szepnął, nie zwracając uwagi na przedstawiające się osoby.
– Z Miami. – powiedziałam po chwili namysłu, w której to zastanawiałam się, czy powinien poznać tą informację. Jednak doszłam do wniosku, że dlaczego by nie.
– Miami. – powtórzył, jakby zamyślając się na sekundę. – Piękne miasto. – dodał, uśmiechając się promiennie.
– Oj piękne. – potwierdziłam, ponownie otwierając szufladkę ze wspomnieniami.
Kiedy rudowłosa organizatorka "dyskretnie" zwróciła nam uwagę, obydwoje odwróciliśmy się na wprost, aby sprawiać wrażenie zainteresowanych opowieściami innych. Ja jednak zerknęłam w kierunku chłopaka, który wydawał się być bardzo spokojny.
Mimo że siedział uznałam, że jest wysoki. Miał ciemne włosy i duże oczy dokładnie w tym samym kolorze. Jestem pewna, że gdyby uśmiechnął się pokazując ząbki, powaliłby na kolana tabuny dziewcząt.
– A zatem zapoznanie mamy już za sobą. Cieszę się, że w tym roku będzie nas reprezentować tak wspaniała i liczna grupa. – powiedziała dziewczyna, która wstała i ponownie weszła na podest. – A teraz czas na ogłoszenie, na które mam nadzieję wszyscy bardzo się ucieszycie. – pisnęła podekscytowana.
W pomieszczeniu wytworzyło się dziwne napięcie, jakby wszyscy wręcz nie mogli się doczekać, jaką to ważną sprawę ma do ogłoszenia.
– Od następnego spotkania zabierzemy się za wielkie przedstawienie, które zaprezentujemy już pod koniec tego roku. – wydusiła w końcu z siebie i wydać było, że jest to dla niej bardzo ważne przedsięwzięcie.
W auli wystąpiły piski zachwytu podjaranych pierwszoklasistek i pomruki uznania tych nieco starszych. Na mnie nie zrobiło to jakiegoś wielkiego wrażenia, jednak w środku poczułam niemal niewidoczne gołym okiem ziarenko ekscytacji.– Pewnie jesteście ciekawi, jaki tytuł będzie nosić nasza pierwsza sztuka. – zaczęła dziewczyna, kiedy pierwsze emocje już opadły. – A więc przedstawienie będzie nosiło nazwę...
~ Romeo i Julia? ~ prychnęła moja podświadomość.
– Romeo i Julia. – dokończyła rudowłosa, a ja poczułam się dość dziwnie. Czyżbym odkryła jakiś kolejny talent, którym jest czytanie w myślach? – Jako że wszyscy jesteście świetni, postanowiliśmy przygotować losowanie, aby wyłonić naszych szczęśliwych aktorów głównych i pobocznych ról. – dodała, na co piski wśród młodszych dziewcząt się nasiliły. – Losowanie odbędzie się... Zaraz.
~ Super. Możemy to zrobić szybko, ponieważ chciałabym już pójść do domu? ~
– Każda osoba wyciągnie karteczkę z koszyczka, do którego sięgniecie w zależności od płci. Ta para, na których kartkach będą znajdowały się imiona pierwszoplanowych ról - może cieszyć się wcieleniem się w naszych uroczych kochanków. Z kolei role drugoplanowe zostały dostosowane tak, że wystarczy ich dla wszystkich. – wyjaśniła.
Z moim szczęściem tak czy tak nie miałam co liczyć na pomyślne losowanie, dlatego podeszłam do tego "na luzie". Byłam pewna, że zostanę jakimś drzewem albo zajmę się sprawami technicznymi jak sypanie brokatu, albo kwiatów. Przewodnicząca wzięła wiklinowy kosz i zaczęła podchodzić z nim do każdej z dziewcząt, zaś podobna sytuacja odbyła się wśród panów, gdzie owy kosz trzymał jakiś blondyn.
Kiedy koszyk zbliżał się w moją stronę, słyszałam coraz więcej jęków zawodu. Według mnie wybór głównych ról powinien odbyć się na podstawie umiejętności i zaangażowania danej osoby, a nie poprzez zwykły "podmuch szczęścia". Gdy dziewczyna podstawiła koszyk tuż przede mną, bez żadnych emocji sięgnęłam do niego, mając nadzieję wyciągnąć kartkę z nazwą jakiejś rośliny. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po jej odwinięciu moim oczom ukazał się napis "JULIA ".
– Eee. – mruknęłam, drapiąc się ze zmieszaniem po tyle głowy, czym zwróciłam uwagę przewodniczącej, która podawała koszyk kolejnej z dziewcząt.
– No i mamy naszą Julię! – pisnęła, kiedy dostrzegła napis na mojej karteczce. – Gratulacje, kochana! – dodała, podchodząc do mnie i zamykając mnie w uścisku.
~ Że niby ja?! Czy to są jakieś żarty?! ~
Kątem oka mogłam dostrzec zazdrosne spojrzenia innych kandydatek i szepty, które nastąpiły w jednej milisekundzie.
– Brawo, Romeo! – rozległ się głos blondowłosego chłopaka, który poklepał drugiego "szczęśliwca" po plecach.
Nadal oszołomiona zerknęłam w tamtym kierunku. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, a po zobaczeniu mojego "kochanka" byłam pewna, że słowa napłyną dopiero na drugi dzień. Rola Romea przypadła Jacob'owi, który był równie zaskoczony jak ja.
Nie byłam pewna, jak chłopak sprawdzi się w roli aktora, ale wiedziałam, że wypadnie lepiej ode mnie. Ja byłam totalnym beztalenciem, które dostało się do koła przez głupi przypadek. Byłam również pewna, że losowanie nie zostanie powtórzone, gdybym jednak odmówiła, ponieważ nikt nie chciał nawet myśleć o tym, abym nie przyjęła tak zaszczytnej postaci.
Z resztą jaka aktorka oddaje swoje główne role?
To zdecydowanie nie mogło wyjsć dobrze.
👓👓👓👓👓
Ugh! Przez brak prądu i pakietu internetu w telefonie :) rozdział publikuję dopiero dziś.
Pamiętaj o ⭐, jeśli się spodobał :D
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
Fiksi PenggemarSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...